XXI 👑

343 19 0
                                    

Od powrotu do Anglii minęło dobre dwa tygodnie. Louis kilka dni po powrocie podpisał pismo o zatrzymaniu Edwarda, jednak druga kwestią było czekanie na działania, na które niestety musieli trochę poczekać. Alfa wolała, aby ten został od razu aresztowany, nawet próbował przekonać strażników, jednak ci jednoznacznie powiedzieli, że na to musi poczekać.

Nikt wcale nie potrzebował dowodów, każdy wiedział co zrobił Edward.

W dodatku nastał kolejny problem. Harry zauważył, że Anne znowu zmieniła do niego nastawienie. Była chłodna, a jej wzrok ciągle wbijał się w niego. To go irytowało, ale z drugiej strony stresowało. Może ona o tym wiedziała? Nie mogła, w końcu bardzo dobrze ukrywał swój stan.

No to była lekka przesada. W ostatnim czasie jego brzuch powiększył się z dnia na dzień, był już ładnie zaokrąglony i wręcz prosił o dotykanie. Wtedy też zaczął panikować, Louis sam nie wiedział co powinni zrobić. Co by nie zrobili i tak było go troszeczkę widać. Troszeczkę, ale jednak.

Starał się tym nie przejmować i nie stwierdzać pochopnych wniosków. Jedynym wyjściem byłoby powiedzenie jej o całej sytuacji, ale tego naprawdę się bał. Bał się, że będzie bardzo zła lub tak bardzo wkurzy się na Louisa, że będzie w stanie nawet usunąć go z tronu.

Zabrał się za siebie i specjalnie wstał o wiele wcześniej, miał nadzieję, że Louis będzie jeszcze smacznie spać. Była w końcu sobota, dzień odpoczynku od tygodnia pracy. Nie chciał wchodzić mu do pokoju, mógł go wtedy obudzić, dlatego od razu udał się przygotować.

Czuł te nerwy, ale pocieszał się tym, że jest w pełni dojrzały i w miarę gotowy na urodzenie kruszynki. Chciał zająć sobie czymś głowę, aby nie myśleć o rozmowie, dlatego stwierdził, że idealnym pomysłem będzie stanięcie przy lustrze. Zrobił, a później podniósł piżamę ku górze, odkrywając wypukłość. Na jego twarzy natychmiast pojawił się uśmiech, a ten uśmiech zaraził go jeszcze bardziej. Poprzyglądał się chwilę i w sumie stwierdził, że ciąża mi służy. Na końcu jeszcze chwilkę podtykał wypukłość i na swój dotyk zaczął chichotać.

Tak więc dopiero po godzinie opuścił swój pokój. Idąc w stronę gabinetu Anne, faktycznie czuł nerwy, aczkolwiek co ona miała do gadania? To był szczeniak jego i Louisa i tylko oni mogli nad nim decydować.

Zapukał niepewnie, a kiedy dostał pozwolenie, wszedł.

- Dzień dobry - ukłonił się i szybko podszedł do kobiety.

- Witaj syneczku, siadaj - łagodnie wskazała dłonią, a on wykonał jej prośbę. Poprawiając się na krześle, szybko odnajdują odpowiednią i wygodną dla siebie pozycję. - Co się stało, że nachodzisz mnie pół godziny przed śniadaniem? - zaśmiała się, Harry na to uśmiechnął się niepewnie.

- Mam jedną sprawę... um, taką ważną - zająkał się, wiedział, że to zrobi. - To jest naprawdę ważna sprawa i... um, ty jako moja mama powinnaś o czymś w-wiedzieć. Chce być z tobą jak najbardziej szcz-

- Chodzi ci o tego malutkiego szczeniaka, który znajduje w twoim brzuszku? - zapytała z wielkim uśmiechem, a Harrego zatkało.

- Co!? Nie! Ja nie jestem w c-ciąży... znaczy, um... - westchnął, spuszczając wzrok. - Jestem dojrzały i wiem czego chce. Mam lekkie obawy, jednak cieszę się i jestem tego bardzo pewny, że razem z Lou damy sobie radę. Wiem to, bo Louis dba o mnie tak dobrze, jest najbardziej uroczą alfą i najbardziej odpowiedzialną jaką znam.

A Anne zaczęła się śmiać. Harry był cały w nerwach, a Anne po prostu zaczęła się śmiać. Uniósł wzrok i zmrużył brwi, nie rozumiał co ją tak bawiło. Powiedział wszystko z serca i był pewny swoich słów.

Coronation → larryOnde histórias criam vida. Descubra agora