XXXVI 👑

225 17 1
                                    

Życie na zamku toczyło się szybko i dosyć normalnie. Nastało lato, a z nim wiele obowiązków. Królestwo od miesięcy było dosyć zaniedbane, dlatego małżeństwo musiało wrócić do pracy na pełnych obrotach. Nie było to łatwe, szczególności z pięciomiesięczny szczeniakiem, który zaczął gaworzyć jak najęty. Louis twierdził, że mała Thira będzie najbardziej rozgadaną dziewczynką jaką zna, bo gaworzyć zaczęła naprawdę szybko i zdecydowanie nagle.

Koniec w końcu Edward trafił do Irlandzkiego więzienia, a król Irlandii wymierzył mu najgorszą karę. Karę śmierci. Louis dobrze wiedział, że ten na pewno nie będzie mieć dla niego skrupułów, tym bardziej, kiedy dodał do swoich przesłuchań kilka faktów przed wygnaniem Edwarda z królestwa Wielkiej Brytanii.

Król Irlandii był surowy, ale dobrze strzegł praw omeg.

List potwierdzający wyrok lekko wstrząsnął całym zamkiem. Ba była to przykra informacja, najbardziej dla Anne. Edward był złą i podłą alfą, ale w końcu był jej synem. Był bratem Harrego i Gemmy oraz ojcem Wilhelma. Żałoba nad zmarłym i tak nie trwała długo, każdy szybko się pogodził i wyniósł wnioski. Rodzina Styles pochowała go na pobliskim cmentarzu, tuż obok reszty zmarłych z ich rodziny, ale było to tylko spowodowane tradycją.

W dodatku ich kontakt Wilhelmem mocno się poprawił. Mała alfa nawet już kilka razy pojawiła się w zamku, a przy okazji poznała Thirę. Wilhelm szybko dla niej popadł i od razu odczuł coś w rodzaju miłości, tak przynajmniej twierdził Harry.

- Możemy pojechać dzisiaj w teren? - odezwał się Harry, podnosząc wzrok z swojej córki na męża. - Proszę!

- A chciałbyś? - Louis odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się. - Bo ja z chęcią się przejadę.

Harry od razu uśmiechnął się, ukazując dołeczki. Thira również pokazała swoje zainteresowanie, zaczynają wydawać znane im już dźwięki gaworzenia, dodatkowo bawiąc się swoimi stópkami. Obaj na to zachichotali, z ich córki wyrośnie niezła gaduła.

- W takim razie jedziemy - postanowił z uśmiechem. - Dokończę tylko spisywać raport z ostatniego przeliczania armii i możemy jechać.

- Powiedziałeś, że zrobisz to w poniedziałek. Mamy weekend, czyli czas wolny.

- Tak wiem, Hazz. Muszę to zrobić dzisiaj i odesłać - westchnął. - To nie zajmie długo, jestem połowie. Ty przez ten czasu zajmij się Thirą, wtedy czas szybko minie.

- Tak właśnie zrobię - pokiwał głową, patrząc na ruchliwą dziewczynkę leżącą na łóżeczku. - Pójdę z moją córeczką na kocyk i pobawię się z nią jej ulubionymi zabaweczkami - uśmiechnął się, dotykając nosek dziewczynki.

- W twoim wypadku szczeniak to strzał w dziesiątkę. Możesz się trochę pobawić - zaczął się droczyć, podśmiechując się pod nosem. - Bawisz się tymi zabawkami lepiej niż Wilhelm czy inne szczeniaki - dodał z większym śmiechem.

- Spadaj - fuknął. - Przypominam ci, że mam siedemnaście lat, moja Thira ma pięć miesięcy, a tak dokładniej to pięć i pół. Bawiąc się z nią przy okazji ją uczę, więc same plusy, dlatego czasami mógłbyś się zamknąć i przemilczeć ten temat - spojrzał na niego groźnym wzrokiem.

- A kto tutaj wpadł w wieku szesnastu?

- A kto tutaj się we mnie pchał? - zmrużył oczy, przelatując Louisa wzrokiem.

- Nie wiem - uniósł ręce do góry, udając niewinnego.

- Idź spisuj ją listę i mnie nie wkurzaj, bo zaraz nigdzie nie pojedziemy - mruknął, wstając z łóżka i zabierając dziewczynkę na ręce.

Coronation → larryWhere stories live. Discover now