Część 8

96 3 0
                                    

Hermiona

— Koniec — oświadczyła nabożnym tonem Florentyna.

Hermiona ziewnęła, zasłaniając usta dłonią, Ro ziewnęła bez silenia się na dyskrecję, a Cicero zamlaskał głośno i ostentacyjnie, po czym rzucił:

— Bogom niech będą dzięki. Doskonałe streszczenie naszych burzliwych obrad z ostatniego miesiąca, panno Florentyno, sam bym nie zrobił tego lepiej... Niemniej podsumujmy to nieco krócej, niż w trzech kwadransach, bo umysł żadnej istoty nie jest w stanie utrzymać pełnego skupienia tak długo i zapamiętać czterdziestopięciominutowego monologu... Protokół postępowania przy aresztowaniu: mamy. Prawa i ograniczenia aresztanta: mamy. Procedura przesłuchań wstępnych: mamy. Pozyskiwanie i dopuszczenie zeznań świadków: mamy. Casus świadka koronnego: mamy.

— Nie mamy — powiedziała Hermiona, ale kolejne ziewnięcie sprawiło, że słowa opuściły jej usta mocno zdeformowane. Nie na tyle jednak, by nie zostały zrozumiane, o czym świadczył złośliwy uśmieszek Cicerona, który uprzejmie zapytał:

— Proszę?

— Powiedziała, że nie mamy! — oświadczył Starr. — Nie udawaj głuchego, Cicero, i nie kombinuj. Dobrze wiesz, że na niczym nie stanęło.

— Ech, i po naszym spójnym wywodzie, panno Florentyno — westchnął Cicero.

Panna Florentyna prychnęła jak rozjuszona kotka.

— W moim wywodzie nic o tym nie było, przeciwnie, podkreślałam konieczność wrócenia do tematu. Wiedziałbyś o tym, gdybyś słuchał...

— Tak, tak, tak. — Cicero zbył ją machnięciem ręki, a potem machnął jeszcze raz, w stronę Hermiony i Starra. — Słucham państwa. Jakie widzicie alternatywy, żeby wyciągnąć zeznania ze świadka, skoro Veritaserum i środki lekkiego przymusu odrzuciliśmy?

Starr zerknął na Hermionę.

— Czyń honory — powiedziała, zanim zdążył ją wrobić.

— Nie chodzi o to, żeby całkiem zrezygnować z instytucji świadka koronnego, tylko żeby ograniczyć płynące z tego statusu korzyści. To bez sensu, żeby jeden zbrodniarz wymigał się od kary, wsypując drugiego. Powinniśmy stosować złagodzenie kary o maksymalnie jedną trzecią wyroku.

— I ograniczyć możliwość skorzystania ze statusu do podejrzanych o przestępstwa drugiej i trzeciej kategorii — wtrąciła Hermiona, widząc, że Starr, mimo trzymania jej stanowiska, zmierza w inną stronę. — Żadne rozsądne prawo nie może pozwalać na ochronę oskarżonych z zarzutem morderstwa.

— Oni wszyscy będą oskarżeni o morderstwo. To śmierciożercy.

Nie miała ochoty się kłócić, nie dzisiaj. Była śmiertelnie zmęczona po długim dniu pracy, bo odkąd jej bezpośredni przełożony zorientował się, że przyjaciółka Pottera, którą minister podrzucił mu na pół etatu do działu, miała jeden z najlepszych wyników SUM-ów w tym stuleciu i całkiem sprawną głowę, powierzał jej coraz więcej zadań i nie mogła już w godzinach pracy przygotowywać listy argumentów dla Cicerona ani kolejnych punktów zaczepienia w poszukiwaniu rodziców. Ba, w zeszłym tygodniu dostała propozycję przejścia na pełny etat. Czuła olbrzymią pokusę, ale przed przyjęciem oferty powstrzymało ją rozsądne zliczenie aktualnych zajęć i skalkulowanie poświęcanego im czasu, podparte wspomnieniem tego, jak prawie pochorowała się ze zmęczenia na trzecim roku, próbując studiować wszystkie przedmioty jednocześnie.

Miała nadzieję, że na dzisiejszym spotkaniu komisji ograniczą się, zgodnie z zapowiedzią Cicerona, do podsumowania dotychczasowych ustaleń, a casus świadka koronnego zostawią na jutro, ale jak zwykle szczęście jej nie dopisało. Podejrzewała też, że Cicero wydrwi ją, śmiejąc się szyderczo, jeśli poprosi go o odroczenie debaty, a nie mogła w tej kwestii odpuścić. Cały czas miała bowiem z tyłu głowy Lucjusza Malfoya, który — jak powiedział jej któregoś wieczoru Harry — już złożył aurorom pierwsze zeznania obciążające kolegów śmierciożerców.

Wolność Równość Braterstwo (albo śmierć) || dramione || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now