prywatny świat pewnego czarodzieja

911 67 18
                                    

• • •




Czarodziej zostawił ciało nieprzytomnego chłopaka w osobnym pokoju, a sam udał się do własnego lokum, do którego nie mieli wstępu nawet jego najbardziej zaufani słudzy: Fennis i Yamiss.

Mężczyzna przekroczył próg pokoju, a drzwi same zamknęły się za jego plecami pozostawiając czarodzieja w małej, lecz pełnej przepychu komnacie. Ciemne barwy ścian, podłogi i sufitu ozdabiały błyszczące kamienie, wiszące przy obrazach koraliki, naszyjniki i amulety. Kilka zapalonych świec ogrzewało chłodną tonację pomieszczenia i lewitowały wokół biurka, które stało w cisnym kącie tuż przy tysiącu ksiąg. Cadis zrzucił z siebie szatę, zdjął również marynarkę i pozostał w białej koszuli, która ukradkiem uchylała się przy klatce piersiowej odsłaniając jej niewielką część.

Mężczyzna położył się na łóżku wyłożonym kilkunastoma poduszkami i przymknął na moment swe oczy, które nie widziały tej ciemności od dwóch dni. Cadis czuwał nad swoim królem przez dwie noce, odparł atak wampirów, uratował życie władcy, a następnie ruszył na patrol, przerywając tym samym wyprawę do Świętego Drzewa.

Był pozbawiony sił, które jak najszybciej musiał odzyskać. Zwłaszcza teraz, gdy dowiedział się o planach wampirów ze Wschodu. Zaatakowały Alessandra Darte XVI, miały czelność wypełznąć ze swych nor i dopuścić się przerwania pokoju.

Czarodziej poza sprawami związanymi z królestwem musiał dopilnować również swoich spraw, a dodatkowo teraz przyszło mu wziąć pod opiekę nieznajomego młodzieńca.

Cadis przyłożył rękę do czoła i po chwili, aby odciąć się od tłamszących go myśli, ruchem ręki zapalił kadzidła, które gładziły jego nozdrza swym uzależniającym zapachem. Czarodziej wziął do ręki również papieros umieszczony w drewnianym ustniku. Mężczyzna o białych włosach zaciągnął się ziołowym, mocnym smakiem używki i gdy wypuścił dym z ust poczuł upragniony spokój. Odprężył się i zamarzył przez moment o gorącej kąpieli w źródłach nieopadal Świętego Drzewa. Wiedział jednak, że w tym czasie musiał się zadowolić tylko okrągłą wanną, która również była skryta w jego małym, prywatnym świecie.

W pozycji półleżącej docisnął głowę do jednej z największych poduszek i miał ochotę pogrążyć się w upragnionym śnie, lecz wtedy usłyszał głosy dochodzące z poprzedniego pomieszczenia.

Cadis otworzył niechętnie oczy, zawiedziony, że sen musiał odłożyć na później. Mężczyzna podniósł się z pościeli, a kadzidła wnet zgasły. Odurzający go zapach zaczął zanikać, a czarodziej powolnym krokiem zaczął kierować się w stronę pokoju, z którego dochodziły niepokojące odgłosy. Ubrania lądowały kolejno na ciele Cadisa, a gdy już był ponownie ubrany w eleganckie szaty nadane mu przez króla stanął w progu patrząc na nieznajomego, który stał w pozycji obronnej w rogu pokoju. Otoczony był przez dwa płomyki, które starały się go uspokoić.

Sytuacja się odmieniła, gdy cała trójka spojrzała na przybyłego Cadisa.

— Mój panie! — Yamiss podleciała na ramię czarodzieja i zaczęła się żalić. — Ten młodzieniec to nie człowiek, to jakaś zwierzyna.

— Prawda, panie, prawda! — dodał Feniss. — Gdy tylko otworzył oczy odskoczył od nas i nie zamierza się uspokoić. My mu mówimy, że nic mu nie grozi, a on dalej patrzy na nas podejrzliwie.

— Tylko noża mu w ręce brakuje.

— Tak, tak.

Wampir&Czarodziej (bxb)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ