oto kim naprawdę jestem

271 21 22
                                    

• • •





Powieki wydawały się być cięższe niż zwykle.

Białowłosy chciał je unieść, ale nie był pewien czy było to możliwe. Czuł się jak na granicy dwóch różnych światów. Jeden był mu znany, a drugi okryty tajemnicą. Musiał wybrać, dokąd chciał podążyć.

Podjął decyzję, która wiązała się z powrotem do świata, który usłany był cierniami, mrokiem, wieczną pokutą za grzechy. Wybrał tę drogę tylko z powodu pewnego młodzieńca.

Otworzył oczy. Świat przez kilka chwil wydawał się krążyć przybierając odpowiednie formy. Jego spojówki drażnił blask i jasność padająca z otworu jaskini. Mężczyzna leżąc na zimnej, twardej kamiennej płycie przekręcił delikatnie głowę na bok, a na ręce poczuł dotyk chłodnej dłoni.

— Cadis — choć dopiero wracając zmysłami do rzeczywistości — bez trudu rozpoznał w dorosłym mężczyźnie nastoletniego młodzieńca, którym niegdyś był Rilan. Chłopiec o czarnych włosach dorósł, jego szczęka widocznie się powiększyła, rysy twarzy przypominały linie pociągnięte przez pędzel, a czerwone oczy lśniły na tle bladej skóry. Ramiona stały się szersze, jabłko Adama odznaczało się na szyi, a między ich dłońmi nie było już tak dużej różnicy, pomimo tego, że palce Cadisa nadal były dłuższe.

Rilan postarzał się o kilka lat. Już nie wyglądał jak nastolatek, a dorosły mężczyzna. Cadis widział wspomnienia jak przez mgłę, ale sytuacja przed utratą przytomności była jak otwarta rana. Widoczna i bolesna. Rilan wszedł za nim do Źródła Czystki, co przyczyniło się do nieodwracalnych zmian.

— Ile lat minęło? — spytał, słabym tonem głosu i zamrugał powolnie, jakby za chwilę znów miałby zasnąć.

— 62 — powiedział Rilan, po czym zacisnął rękę mocniej na dłoni człowieka, którego największy sekret został ujawniony.

Rilan patrzył z przejęciem na Cadisa. Był wychudzony, jego talia stała się smukła tak bardzo, że wampir byłby wstanie objąć ją dłońmi. Długie, białe włosy spoczywały na nagim torsie, a kilka kosmyków było zagarnięte za spiczaste uszy pół elfa.

— Pewnie udało ci się zobaczyć połowę świata w tym czasie — Cadis uśmiechnął się słabo, a kolor jego ust przypominał pastelowy odcień bladego różu.

— Nie — wampir, stojąc przy ukochanym również starał się uśmiechnął, ale jego wargi drżały z powodu skumulowanych zewsząd emocji. — Byłem przy tobie cały czas, wierząc, że wreszcie otworzysz swe oczy — wyznał, i wyglądał tak jakby zaraz miałby się rozpłakać.

Czarodziej uchylił delikatnie wargi, a jego oczy zaszły łzami.

— To mogło nigdy nie nastąpić. Dlaczego mnie nie porzuciłeś? — szepnął z niedowierzaniem, a Rilan bezzwłocznie spojrzał w jego jasnoniebieskie oczy z domieszką białych linii.

— Naprawdę tego nie wiesz?

— Nie rozumiem... — pokiwał głową na boki. — Dlaczego tutaj jesteś? Nie czujesz obrzydzenia, rozczarowania? W końcu moje kolejne kłamstwo się wydało.

Rilan zacisnął wargi i pomimo trudności uśmiechnął się pochylając głowę.

— Nie... Jestem przeszczęśliwy — wyznał, czując jak w jego piersi rosło nieopisane szczęście.

Rilan się cieszył, jego radość przybierała na sile, ponieważ teraz nie musiał się obawiać niczego. Cadis wreszcie otworzył oczy, mógł rozpocząć nowe życie, które będzie trwało zdecydowanie dłużej niż wampir do tej pory zakładał. Cadis mógł żyć inaczej niż zwyczajny człowiek magiczny. Czekała na niego wieczność, ponieważ był w połowie elfem. Tylko to się dla niego liczyło. Czas nie grał już żadnej roli.

Wampir&Czarodziej (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz