wszystko i wszyscy należą do vesos

555 52 15
                                    

• • •



Cadis przemierzył z Rilanem lasy i skierowali się wspólnie na południe docierając do morza. Zajęło im to niewiele czasu, ponieważ czarodziej używał swoich portali, aby przemierzyć znaczącą część obszaru.

Rilan widząc przed sobą rozciągającą się na kilkadziesiąt kilometrów plażę oraz stykającą się z nią morzem poczuł się jak w raju. Uśmiechnął się szeroko i przebiegł po piaszczystym podłożu docierając wody. Kucnął przy niej nie mogąc się nacieszyć zupełnie innym krajobrazem niż napotykał do tej pory. Dopiero teraz zderzył się z rzeczywistością i spostrzegł jak szybko mijały lata. Chłopak zerknął na Cadisa, który podszedł do niego bliżej i złapał w dłoń maleńką muszelkę w kolorze złota.

— Ile masz lat? — wampir zadał pytanie czarodziejowi jednocześnie nie chcąc znać na nie odpowiedzi.

Cadis był człowiekiem magicznym, uzdolnionym w czary i wszechstronną magię, lecz... nawet ona nie mogła mu przedłużyć życia.

— Skończyłem w tym roku dwadzieścia osiem — wyznał. — Wyglądam zdecydowanie poważniej niż ty, ale mogę się założyć, że jesteś ode mnie starszy. Pytanie brzmi, o ile? — mężczyzna przyjrzał się muszelce, którą miał w dłoni. Jego oczy błysnęły bladym światłem i zamienił ją w zawieszkę naszyjnika na czarnym łańcuszku.

— Mam czterdzieści osiem lat — przyznał.

— To prawie pół wieku, a nadal jesteś tak nierozważny?

Rilan wstał na równe nogi i już miał zwrócić się do Cadisa ze złością, ale czarodziej uniósł nowo stworzony naszyjnik przed jego twarzą. To skutecznie odebrało wampirowi mowę i na jego twarzy znów zagościł dziecięcy uśmiech.

— Podoba ci się?

— Jest piękny.

— Chcesz go?

— Tak — kiwnął energicznie głową, a wtedy Cadis schował biżuterię w rękawie peleryny, zaskakując tym wampira.

Czarodziej zwrócił się w kierunku plaży i przyjrzał się tej odludnej części kraju. Rzadko kto kiedykolwiek tu przybywał z racji tego, że miejsce to było naznaczone krwią. Zginęło tu wiele ras podczas wojny. Plaża ta stała się cmentarzyskiem, a nie miejscem, w którym można było znaleźć spokój.

— Wybrałem to miejsce, bo nikt tutaj się nie zjawi — powiedział, kompletnie odbiegając od poprzedniego tematu.

Cadis miał to w zwyczaju, co spostrzegł Rilan.

— A ja nikogo nie zaatakuję — odparł z lekką ulgą. — Możemy zaczynać. W końcu nie mam zbyt wiele czasu.

Rilan spojrzał pewnie na czarodzieja, a on kiwnął jedynie głową skazując wygłodniałego wampira na katusze.

Czarodziej wyczarował na plaży olbrzymie stalowe słupy oraz przyczepione do nich łańcuchy i kajdany. Rilan widząc ten rekwizyt przełknął ślinę jednak nie zamierzał się wycofać. Cadis otworzył mu oczy. Nie posłuchał wcześniej rad Azriela, a także zignorował słowa Selene, ponieważ nie rozumiał powagi sytuacji trwając jedynie w swoich pozytywnych, przekoloryzowanych myślach. Sądził, że jeśli będzie unikał żywienia się krwią to zdoła żyć pośród innych. To nie było prawdą, którą wreszcie dostrzegł. Był tykającą bombą, która mogła wybuchnąć w każdej chwili i zabić niezliczoną ilość ludzi. Wpadł w szał, zrobił to na polanie... gdyby nie było z nim Cadisa zabiłby wszystkie koty, którymi do tej pory się opiekował.

Wampir&Czarodziej (bxb)Where stories live. Discover now