Part 1./First Meeting.

19.7K 506 205
                                    

Z głośnym westchnieniem przeciągnęłam się na łóżku. Dzisiaj poniedziałek. Ledwo przytomna zerknęłam na zegar. 5:58. Z jękiem wstałam. Mój piesek -Wendy- spojrzał na mnie a potem powrócił do spania na mojej poduszce. Prychnęłam cicho i podeszłam do szafy.

Z racji tego że zaczyna się lato i na dworze temperatura przekracza już 25 stopni, pomyślałam aby ubrać wygodne,luźne ale za razem seksowne ciuchy. Zaczęłam wyrzuć z szafy ubrania które mi nie odpowiadały,robiąc niemiłosierny bałagan.W końcu odnalazłam krótkie,dżinsowe spodenki sięgające do połowy ud. Po kilku minutach znalazłam też pasującą czarną bluzkę z krótkim rękawem i napisem "I ♥ Me".
Żeby nie wyjść na "pindzię", nie umalowałam się zbyt mocno. Nałożyłam podkład i pociągnęłam tuszem po rzęsach. Włosy spięłam w tradycyjną kitkę a na szyi zapięłam srebrny łańcuszek z serduszkiem. Do czarnej,skórzanej torby wrzuciłam telefon,pomadkę,kilka zeszytów potrzebnych do szkoły, pogłaskałam Wendy na pożegnanie i wyszłam z pokoju. W całym mieszkaniu było strasznie cicho,ale mnie to nie zdziwiło. Mama pewnie jeszcze śpi albo pojechała już do pracy. Odkąd tata z Caroline mieli wypadek, mama oddała się całkowicie swojej pracy.
Zapomniała tylko że ja też jestem jej córką.

Przez chwilę spoglądałam przez okno w kuchni, rozmyślając nad tym jakby moje życie wyglądało teraz gdyby nie doszło do wypadku...

Po kilku minutach wróciłam do rzeczywistości. Spojrzałam na zegar. 6.59. Otworzyłam lodówkę i,tak jak zwykle, nic w niej nie znalazłam. Westchnęłam głośno i odwróciłam się w stronę szafek. Wyjęłam ostatnie opakowanie herbatników.

Musi mi starczyć na śniadanie - pomyślałam.

Już chciałam wyjść z kuchni,gdy nagle moją uwagę przykuła kartka wisząca na zamrażalniku.

Przepraszam Scarlett.
Nie zdążyłam zrobić wczoraj żadnych zakupów. Będę pracowała dziś do 18 więc pewnie dzisiaj też nie będę miała czasu.
Na stole w salonie są pieniądze. Po szkole jedź do sklepu i zrób porządne zakupy.Posprzątaj też mieszkanie bo o 20 przychodzą goście. Lista zakupów jest przy pieniądzach.
Miłego dnia w szkole,skarbie:)
Kocham Cię,Mama.

Czyżby mama zorientowała się wreszcie że istnieję? Z westchnieniem ruszyłam szybkim krokiem do salonu. Wzięłam pieniądze z listą zakupów i wrzuciłam do swojego portfela,który leżał na szafce obok telewizora.
Weszłam do przedpokoju i założyłam czarne trampki. Zamknęłam drzwi na klucz i pomknęłam w stronę przystanku autobusowego.
Pędząc ulicą myślami wróciłam do dnia śmierci mojego taty i siostry.

-Scarlett!!
Usłyszałam krzyk mamy.Zdjęłam słuchawki i zbiegłam w dół po schodach w stronę salonu,w którym znajdowała moja rodzicielka.

-Coś się stało? -Spytałam zdenerwowana.

-Nie zupełnie. Tata dzwonił i kazał mi się spytać czy chcesz pojechać z nim i Caroline do Disneyland'u. Mała chciała znów tam jechać. -Mama uśmiechnęła się lekko a w jej oczach widać było łagodność i czułość.

-Pewnie! Niedaleko jest galeria i tona sklepów z ubraniami ! Dawno nie byłam na porządnych zakupach! Pojedziesz z nami? Proszę!!-Popatrzyłam na nią swoimi maślanymi oczkami.
-No nie wiem..-Widziałam w jej oczach radosne iskierki-Zgadzam się,ale musisz mi obiecać,że pójdziemy na duże truskawkowe lody.
Zaśmiałam się i uścisnęłam swoją rodzicielkę.

-Obiecuję! Pobiegnę tylko po torebkę,portfel i możemy jechać!
Tanecznym krokiem wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Wzięłam potrzebne rzeczy i już po chwili czekałam na dole.
Kiedy usłyszałam podjeżdżający na podjazd samochód i dźwięk klaksonu,wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu mojego ojca.
-Hej!

Z wielkim uśmiechem zapięłam pasy i czekałam aż mama zamknie drzwi. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy,ale nie była to wymuszona cisza. Nagle mama zabrała głos:
-Możesz nas wysadzić ulicę wcześniej?W czasie kiedy wy będziecie w Disneylandzie,ja i Scar idziemy na zakupy i na lody!
Tata zaśmiał się i pokiwał głową. Z radia płynęła moja i Caroline ulubiona piosenka -"Criminal" Britney Spears. Niemiłosiernie fałszując śpiewałyśmy na cały głos. Rodzice tylko z nas się śmiali. Kiedy dojechaliśmy do sklepu, szybko wyskoczyłam z samochodu,ale moja mam się zawahała. Zanim wysiadła kazała tacie uważać na drodze. Spojrzeliśmy na nią zdziwieni ale nic nie odpowiedzieliśmy. Tata pokiwał tylko głową.Mama wreszcie wysiadła i z uśmiechem pomachałyśmy na pożegnanie tacie i Caroline. Samochód taty wyjechał na ulicę a ja z mamą odwróciłyśmy się tyłem do ulicy. Już chciałyśmy ruszyć ,kiedy za nami rozległ się potworny dźwięk,który zarył się w mojej pamięci już do końca mojego życia,które wtedy się posypało..

Z rozmachem wpadłam na kogoś i powróciłam do rzeczywistości.

Chłopak złapał mnie dłońmi w talii i przytrzymał żebym się nie wywróciła. Odruchowo położyłam dłonie na jego klatce piersiowej.Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy jakbyśmy mogli odkryć co siedzi w głowie drugiego.

Mężczyzna był przystojny. Miał około 180 cm wzrostu i przy moich 165 cm czułam się strasznie niska. Poprzez obcisłą czarną koszulkę z napisem "Bad Boy" odznaczały się mięśnie. Czerwone usta wyglądały jak stworzone do całowania a zielone oczy były wprost hipnotyzujące. Całość jego ideału dopełniały ciemne,kręcone włosy.

Dopiero po chwili zorientowałam się,jak musimy wyglądać.Przytuleni do siebie na środku ulicy i zapatrzeni w swoje oczy.

Odsunęłam się od chłopaka. Zdezorientowany,puścił mnie i uśmiechnął się.Boże..Ten jego uśmiech..

Szybko odsunęłam od siebie te myśli.

-Przepraszam,że na Ciebie wpadłam. Zamyśliłam się. Przepraszam.
Spojrzałam jeszcze raz w jego oczy,a potem przeszłam obok niego i pomknęłam do szkoły, nie mogąc zapomnieć jego idealnego wyglądu.


Pierwsze co zobaczyłam kiedy dotarłam pod szkołę to Ashley i jej wianuszek -Lauren i Samatha. Próbowałam je ominąć bez słowa,nie zwracając na siebie uwagi. Typowo,nie udało mi się.

-Oh! Kto tu idzie! Nasz kochana Scarlett!

Fałszywy i przesłodzony głos Ashley, znałam na co dzień.

-Odpuść sobie Ashley. Nie obchodzi mnie twoje zdanie, nie mam ochoty słuchać jak mnie ubliżasz i psujesz mój humor. Zabierz swój wianuszek plotkar gdzie indziej.

Ruszyłam w stronę drzwi do szkoły. Usłyszałam za sobą pełna oburzenia westchnienia i szepty. Po chwili poczułam ucisk na ramieniu. Odwróciłam się wiedząc że zobaczę Ashley. Nie pomyliłam się.

-Chciałam Ci tylko powiedzieć że dziś w szkole pojawi się mój chłopak.Wybij sobie więc z głowy,że z nim też będziesz się pieprzyć aby zdobyć popularność. Wszyscy wiedzą że jesteś zwykłą suką,bez rodziny więc nie musisz tego okazywać.

Na chwilę mnie zatkało. Na twarzy Ashley pojawił się wredny uśmieszek. Wtedy mój dobry humor wyparował.Pojawiła się wściekłość. Nie przejmując się niczym,uderzyłam Ashley w twarz a potem popchnęłam.Dziewczyna zachwiała się na obcasach i poleciała na swój wychudzony tyłek. Dziewczyny od razu próbowały jej pomóc ale je odepchnęłam. Na chyliłam się nad Ashley.

-Zapamiętaj sobie jedno.To z kim się umawiałam i pieprzyłam to już wyłącznie moja sprawa. Poza tym musiałaś nie wystarczać Will'owi skoro poszedł do mnie. I nigdy więcej nie obrażaj mnie,mojej rodziny ani przyjaciół bo gorzko tego pożałujesz,krowo.
Odwróciłam się i poszłam prosto do szkoły. Zostały 3 minuty do dzwonka. Szybko podeszłam do szafki w której miałam książki i wyjęłam podręcznik do Hiszpańskiego. Usłyszałam dźwięk dzwonka. Biegiem ruszyłam w stronę klasy. Uczniowie zaczęli już wchodzić. Przywitałam się ze swoim przyjacielem i weszłam do sali. Chciałam zająć swoje standardowe miejsce pod oknem ale coś mi nie pasowało. Siedziałam w przedostatniej ławce a ławka za mną zawsze była pusta.Teraz siedział tam wysoki chłopak a ciemnej burzy włosów. Kiedy podniósł głowę,nasze spojrzenia się skrzyżowały.
To Chłopak na którego wpadłam.
Cholera.

-----------------

Mamy pierwszy rozdział:) Piszcie w komentarzach co sądzicie i czy warto pisać dalej:)

Tainted Heart [pl]  √Where stories live. Discover now