Part 9/ I can't love you.

6.5K 241 45
                                    


Przez kilka chwil wpatrywałam się w pęknięty telefon. Kiedy podniosłam go z ziemi, okazało się że ekran był strasznie słaby. Szybka była popękana w kilku miejscach, a telefon nie chciał się włączyć. 
Z krzykiem rzuciłam telefon na łóżko. Wybiegłam z pokoju wprost do salonu mamy, gdzie oglądała telewizję.

-Potrzebuję nowego telefonu. Ten miał mały...wypadek. -Próbowałam uśmiechnąć się przekonująco ale wyszedł chyba z tego brzydki grymas.

Cóż się dziwić. Od środka krzyczałam. 


-A co się stało z tamtym? -spytała moja rodzicielka wyciągając pieniądze z portfela.

-Spadł mi. Rozbił się i nie działa.


Bez słowa podała mi pieniądze i wróciła do oglądania swojego serialu. 


-Pamiętaj, żeby zacząć się pakować. Mamy kupca na ten dom. -mruknęła mama kiedy chciałam już wyjść z pokoju. 


-Pewnie.- szepnęłam pod nosem i pobiegłam do góry. 

W pokoju przebrałam się w czarne spodnie i bluzkę w tym samym kolorze. Zarzuciłam na plecy bluzę, ubrałam trampki i wybiegłam z domu.

Od razu skierowałam się w stronę sklepu z telefonami. Wiedziałam, że jest otwarty jeszcze tylko przez jakieś pół godziny, więc musiałam się spieszyć. Zaczynało robić się zimno. Otuliłam się szczelniej bluzą i przyśpieszyłam kroku.

Otwierając drzwi poczułam ciepło i cudowny zapach lawendowych perfum. Wciągnęłam głośno powietrze i weszłam do środka. 

-Dobry wieczór. W czym mogę po...-Zapytał wysoki chłopak odwracając się w moją stronę. Urwał kiedy mnie ujrzał.


-Brian? -spytałam patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. -Co ty tu robisz? Pracujesz przecież w kawiarni. 

-To jest moja prawdziwa praca. Tam tylko dorabiam. Więc, w czym mogę pomóc, droga Sky? -odparł z uśmiechem.


Dopiero teraz spostrzegłam jak bardzo jest przystojny. Miał ciemną karnację, różowe, pełne usta, które teraz rozciągały się w uśmiechu i brązowe oczy które śledziły moje.

Cholera. Domyślił się, że na niego patrzę.

-Emm.- zaczęłam z zaczerwienionymi policzkami. -Chciałabym kupić nowy telefon. Najlepiej dotykowy. I żeby był czarny.

-Jakiś specjalny model? -Spytał, obserwując mnie z zainteresowaniem. 

-Nie. Zdaję się na Ciebie.-Uśmiechnęłam się szeroko.

Chłopak poszedł szukać dla mnie telefonu a ja zaczęłam się zastanawiać.

Kim do jasnej cholery jest EricNight?! 

Nie znałam nikogo takiego, kto nienawidziłby mnie aż tak bardzo. 


Poza Ashley. 


Ale to nie mogła być ona. Skąd ten ktoś mógł wiedzieć, że Hope wyjechała? Albo, że Harry opuścił moje mieszkanie? Przecież to nie ma najmniejszego sensu! 

-Proszę.- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Brian'a.

Podał mi telefon i małe pudełeczko. Ze zdziwieniem otworzyłam je i zobaczyłam etui z wieżą Eiffela.  Było cudowne.

Podałam mu pieniądze za telefon.

-Ile za etui? -Spytałam.

-Hm. Na mój koszt. Pod warunkiem, że pójdziesz ze mną na kawę. -Chłopak mrugnął do mnie z uśmiechem.

-Oczywiście, kochany Brian'ie. Z wielką przyjemnością pokażę się na mieście z takim przystojniakiem. Do zobaczenia. -Spojrzałam na niego spod rzęs niczym słodka panienka z głupkowatego filmu i opuściłam budynek. 

Tainted Heart [pl]  √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz