Part 13/ Detain The Dangerous.

5.8K 213 17
                                    

*Perspektywa Scarlett*

-Widzisz? Mówiłam, że to nic poważnego. –Mruknęłam pod nosem siadając na siedzeniu pasażera.

Chłopak bez słowa zamknął drzwi, obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą. Dopiero kiedy wyjechaliśmy z parkingu szpitala odpowiedział:

-Nie, wcale. Co z tego, że straciłaś trochę krwi, nie możesz biegać i ledwo chodzisz bo kawałek szkła znalazł się w twojej ranie i lekarz musiał go wyjąć a ty zwijałaś się z bólu trzymając mnie za rękę. Przecież nic ci nie jest. -Uśmiechnął się ironicznie i skoncentrował na drodze.

No dobra, miał trochę racji. Jest już po 5 pm a wyjechaliśmy spod szkoły około 9AM.

Jakiś odłamek szkła został w mojej nodze, a pielęgniarka go nie zauważyła.
To wyjaśniało utratę większej ilości krwi.
Lekarz szybko to załatwił, jednak to nie zmienia faktu że siedziałam u niego przez godzinę prawie że płacząc z bólu.
Po 'zabiegu' oznajmił mi, że najbliższe dwa lub trzy dni muszę spędzić w domu,a potem mogę wrócić do szkoły, pod warunkiem że nie będę przemęczała nogi.

-Obraziłeś się? –spytałam pod nosem patrząc jak Harry zatrzymuje się na światłach. Nie odpowiedział na moje pytanie tylko wpatruje się w ulicę.

Westchnęłam głośno. Włączyłam radio żeby muzyka wypełniła ciszę panującą pomiędzy nami. Z głośników zaczęła sączyć się stara piosenka Davida Guetty „Dangerous".

Mimo wszystko uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam podśpiewywać.

-You take me down, Spin mearound You got me runningall the lights...

Śpiewając drugą zwrotkę usłyszałam Harry'ego który dołączył do mnie i razem nuciliśmy piosenkę.

-...Detain the dangerous. –Z uśmiechem na twarzy skończyliśmy a ostatnie nuty rozbrzmiewają w samochodzie.

Loczek zaparkował samochód przy moim domu i wysiadł z niego. Podszedł do drzwi pasażera, otworzył je i pomógł mi wysiąść. Złapał mnie ręką w pasie abym się nie wywróciła. Zamknął auto i powoli ruszyliśmy do mieszkania.

Kiedy otworzyłam drzwi, zauważyłam zapalone światło w salonie. Razem z Harry'm ruszaliśmy w stronę pomieszczenia owego pomieszczenia. Chłopak ciągle patrzył na mnie z niepokojem.

W salonie siedziała moja matka i ... Gemma. Lucasa i Megan nie było, ale wcale mnie to nie zdziwiło. Dziewczyna spędzała czas z jakąś koleżanką, a facet mojej mamy spędzał był w pracy.

Na nasz widok moja rodzicielka i siostra Harry'ego poderwały się z miejsc.

-Gdzie wy byliście do cholery?!! Dzwoniłam tyle razy! Dlaczego żadne nie odebrało telefonu?!

Obie kobiety przekrzykiwały się nawzajem. Przepchnęłam się obok nich i usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł oczywiście Harry.

-Możesz mnie już puścić. –mruknęłam ciągle czując dłoń Loczka na talii.

W odpowiedzi tylko szeroko się uśmiechnął.

-Możesz mi wytłumaczyć co się stało?! Jedyne co wiem od Gemmy że miałaś wypadek. Nic ci nie jest?- spytała rodzicielka klękając przy mnie. Dotknęła ręką mojej nogi a ja głośno sapnęłam.

-Harry..- zaczęłam próbując powstrzymać jęk. –opowiedz im co się stało. Ja pójdę się przebrać i wykąpać.


Wstałam z kanapy. Zauważyłam zmartwione spojrzenie mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się i zaczęłam kuleć w stronę schodów.

Zajęło mi około dziesięciu minut zanim dotarłam do pokoju.

Wiem że nie powinnam sama chodzić ale nie chcę być kulą u nogi dla innych.

Podeszłam do szafy i wyjęłam czarne trzy-czwarte dresy i różową koszulkę z napisem "I'm princess". Udałam się do łazienki i wzięłam ciepły prysznic, uważając aby nie uszkodzić do końca chorej nogi. Wychodząc spod prysznica opatuliłam się swoim grubym, brązowym ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Szybko przebrałam się w przygotowane ciuchy i wyjęłam z komody bandaż i gazę. Założyłam opatrunek sycząc z bólu. Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Otwarte! -krzyknęłam zawijając bandaż.

Do pokoju weszła Gemma. Dziewczyna zajęła miejsce na fioletowej pufie. Na widok mojej nogi się skrzywiła. 

-Muszę Ci coś powiedzieć. -Zaczęła Gemma od razu przechodząc do sedna sprawy.- Jak pojechaliście do szpitala znalazłam tego chłopaka co Cię popchnął.
Ma na imię Kai. Jest od nas rok młodszy. Podsłuchałam jego rozmowę przez telefon.
Mówił komuś, coś w stylu "wykonałem zadanie, dziewczyna krwawi i jej chłopak zawiózł ją na pogotowie".
Próbowałam się go potem spytać, prosić żeby wytłumaczył mi o co chodzi... Ale on tylko kazał mi się zamknąć bo i mi może grozić niebezpieczeństwo.

Przed fizyką poszłam do szafki po podręczniki... i znalazłam tam to.

Dziewczyna wyjęła z torebki lalkę do złudzenia przypominającą Gemmę. Na oczach Barbie ktoś namalował czarnym markerem krzyżyki.
Zerknęłam na moją przyjaciółkę. Widziałam w jej oczach strach.

-Obok niej było to. -Dziewczyna podała mi karteczkę.


Pilnuj się i trzymaj gębę na kłódkę. Uważaj na to co robisz, bo przypadkiem może powinąć ci się noga, szmato:)

              E.N.  

-O Mój Boże.. -szepcze patrząc oniemiała na kartkę.

-Co jest? -Dziewczyna wyłapała coś w moim głosie.

-E.N. -szepczę jakbym nie słyszała Gemmy.- Eric Night. 

-Wiesz kto to?! -pyta zniecierpliwiona przyjaciółka.

Kręcę głową, podnoszę telefon, który Gemma mi przyniosła i włączam wiadomości z Eric'iem. Podaję jej komórkę  i zamykam oczy.


Wspomnienia wracają.

Pragnę zapomnieć.


Odwrócić się od dawnych czasów.


Żyć teraźniejszością. 

Tyle popełnionych błędów... 


To wszystko sprowadza się do niego.

Do Eric'a Night'a. 

----------------------------
Ten rozdział jest do dupy. Przepraszam. :x 


Tainted Heart [pl]  √Where stories live. Discover now