8

407 11 0
                                    

po spacerze z Hailie na którym udało mi się choć trochę poprawić jej Humor wróciłam do pokoju który wskazał mi Dylan ,położyłam się na łóżku i wyciągnęłam z dna swojej walizki książkę i zajęłam się czytaniem podczas którego zasnęłam ,dopiero po paru godzinach obudził mnie Vince kładący się obok spojrzałam na niego zaspana był widocznie zdenerwowany i zmęczony

-Vince co się stało..?-zapytałam zmartwiona

-nic.-rzucił stanowczo i chłodno odwrócił się do mnie plecami ,wetchnęłam

-cokolwiek leży ci na sercu powinniśmy o tym porozmawiać będzie ci lżej-liczyłam na to że coś powie ale on jeszcze bardziej zdenerwowany wstał z łóżka i bez słowa wyszedł co jeszcze mocniej mnie zmartwiło a nawet lekko zraniło chciałam mu tylko pomóc 

_VINCENT_

doskonale wiem że źle ją potraktowałem ale nie jestem w stanie teraz reagować inaczej wszystko jest na mojej głowie ,mój Ojciec zwiał z więzienia Hailie ma kłopoty u Santana a ja u całej organizacji a w dodatku sprowadzam zagrożenie i zmartwienia na Madeline może powinienem ich wszystkich wysłać na wakacje a sam zostać w Pensylwanii i sprzątać cały ten burdel i nie musieć ich nim obarczać. tak to chyba najlepsza opcja Will się nimi zajmie a ja będę miał czas na prace wątpię że Maddy to pochwali ale będzie zmuszona to zrozumieć 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

jak postanowił tak zrobił w pierwszej kolejności przedstawił swoje plany Willowi i Camdenowi ,poparli go bo rzeczywiście wydawało się być to najrozsądniejszym wyjściem

-jesteś pewny że chcesz odsunąć od siebie Madeline na tak długi czas mogłaby być przydatna- zasugerował Will na co Vincent zgromił go chłodnym spojrzeniem

-nie chce zrzucać na nią swoich problemów-rzucił chłodno i skierował się do swojej wybranki żeby zakomunikować jej co ją czeka a kiedy już to zrobił spojrzała na niego z niedowierzaniem

-nie zgadzam się Vincent nie dopóki nie wytłumaczysz mi co się do cholery dzieje wszystko z dnia na dzień się zmienia a ja nie wiem co robić-wygarnęłam mu a łzy zebrały mi się w oczach co momentalnie złagodziło wyraz jego twarzy 

-Maddy...-przytulił mnie do siebie głaszcząc po głowię -wszystko będzie w porządku zobaczysz pojedziecie Francji a konkretniej to na jacht do Montiego i Mayi poznasz resztę mojej rodziny a za nim się obejrzysz ja będę przy tobie z powrotem -miał w sobie coś co potrafiło mnie uspokoić i był bardzo przekonujący dlatego ostatecznie przystałam na jego propozycje i wyjechałam do Francji rozstając się z Vincentem który niezwłocznie wrócił do Pensylwanii ,tym razem to Hailie pocieszała mnie zapowiadając mimo wszystko przednią zabawę i obiecywała że pokocham Maye i Montiego o czym miałam w końcu sama się przekonać lądując na ich jachcie 

bardzo spodobała mi się morska bryza którą poczułam kiedy trafiliśmy na port szybko okazało się że ten tygodniowy wyjazd nie zapowiada się wcale tak źle może Vincent i Hailie mieli racje i wszystko będzie w porządku .Z chęcią korzystałam z towarzystwa Dylana kiedy jechaliśmy do portu dobrze się z nim dogadywałam i umiał rozgonić moje złe emocje dobrym żartem 

kiedy wsiedliśmy na jacht walizkę moją i Hailie od razu przejął dorosły Mężczyzna od razu rozpoznałam w nim Montgomerego Moneta 

-no cześć Gwiazdy-zaśmiał się pieszczotliwie roztrzepał włosy Hailie która po szybkim przywitaniu się z nim zwiała w ramiona ciotki ,na mnie Monet zawiesił wzrok chwile dłużej-tak ty zdecydowanie musisz być Maddy jesteś bardzo w typie Vincenta-zaśmiał się przytulił mnie i puścił dalej zapraszając na statek gdzie natknęłam się na jego młodą żonę Maye ,powinnam ją znać doskonale z czasów szkolnych jednak prawda jest taka że nie wiedziałam o niej nic tak samo jak o Adrienie Santanie nie miałam z nimi cudownych szkolnych relacji nie trzymałam z nimi w tamtych czasach byłam jedynie otwarta na Vincenta i Willa 

-to jest ukochana Vinca a żebyś tylko widziała jacy są razem uroczy ma na niego dobry wpływ-rozgadała się Hailie na co ja się zaśmiałam ,Maya mnie uściskała witając się

-nie sądziłam że spotkamy się w takich okolicznościach Maddy-rzuciła z uśmiechem ona najwidoczniej choć trochę pamiętała mnie z czasów szkolnych 

-tak ja też się tego nie spodziewałam-odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem 

po krótkim czasie okazało się że stanowimy naprawdę zgrane trio i już tego wieczoru siedziałyśmy we trzy w jacuzzi w towarzystwie drinków obgadując Monetów w zasadzie właśnie w taki sposób spędziłyśmy resztę tego tygodnia pomijając parę aktywności z chłopakami ,na przykład udało mi się popływać z Dylanem na Motorówkach i pograć z Willem w Bilarda miałam też jedną rozmowę z Montym pomógł mi trochę zrozumieć zachowanie Vincenta w tej Sytuacji 

i w taki sposób zleciał ten cudowny tydzień aż szkoda było się z tą parką rozstawać ale teraz w głowie miałam to że wracam do mojego Vincenta 

Vincent Monet *Only for me*Where stories live. Discover now