18(v2)

366 15 3
                                    

(czuję się zawiedziona tym jak słabo wyszedł mi 18 rozdział dlatego postanawiam go zmienić na dłuższy i lepszy bo zmarnowałam jego potencjał 

Pisanie Maratonu okazało się być dla mnie trudniejsze niż myślałam że będzie i wątpię że kiedykolwiek go powtórzę)


kolejny dzień na kanarach zapowiadał się jeszcze lepiej kiedy tylko weszłam do kuchni zauważyłam Cama popijającego poranna kawę i Dylana który latał w tę i z powrotem upewniając się że wszystko jest idealne na wizytę Martiny byłam ciekawa dziewczyny która umiała okiełznać takiego chłopaka jak Dylan

-dzień dobry Madeline -powiedział do mnie Camden z uśmiechem

-dzień dobry -uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam rozbawiona na Dylana który przez całe swoje zamieszanie poparzył język kawą -Dylan co ci się dzieję ?

-o Maddy dobrze że jesteś będę musiał cię koniecznie przedstawić Martinie bo inaczej może być zazdrosna -powiedział dopiero teraz mnie zauważając -boże już jest choć ze mną -wziął mnie za nadgarstek i wyciągnął przed dom gdzie czekała na niego ciemnowłosa dziewczyna była ładna miała latynoską urodę -Martina -przytulił dziewczynę na powitanie i spojrzał na mnie -To jest Madeline kobieta Vincenta wspominałem ci o niej -podeszłam do nich o uścisnęłam dłoń dziewczyny

-miło mi cię poznać podziwiam to że z nim wytrzymujesz -zaśmiałam się rozśmieszając też Martine

-tak tak my już idziemy -i poszli zostawiając mnie ,nim zdążyłam się odwrócić poczułam czyjeś dłonie w tali wystraszyłam się i chciałam się szarpać ale szybko zdałam sobie sprawę że to Vince

-nie strasz mnie tak prawie zeszłam na zawał

-oj nie przesadzaj ,masz ochotę wybrać się z Hailie Tonym i Shane'em do miasta dziś wieczorem?

-jasne chętnie z nimi pójdę a ty nie idziesz?

-byłem tu już tyle razy że niezbyt mam ochotę ale chce żebyś ty poszła spodoba ci się obiecuję-chciałam go przekonać żeby wybrał się z nami ale może rzeczywiście ciekawszą opcją będzie spędzenie czasu z jego młodszym rodzeństwem ale za nim miałam pojechać w miasto miałam jeszcze trochę czasu dla Vincenta ,poszliśmy na pusty teraz taras i położyliśmy się na jednej z kanap ,zaczęłam go czule głaskać 

-słodki jesteś Vince..-wymruczałam tuląc się do niego a on spojrzał na mnie niezbyt zadowolony z tego określenia szybko zmienił naszą pozycje przybijając mnie do kanapy swoim ciałem tak że wisiał nade mną 

-jaki jestem?.-zapytał stanowczo 

-słodki.-powtórzyłam i dałam mu parę buziaków którymi szybko pozbyłam się jego niezadowolonego grymasu -no już już nie musisz się tak przecież pieklić 

-muszę ,wiesz do mojej osoby zdecydowanie bardziej pasują określenia takie jak przystojny lub czarujący -zaśmiał się 

-z pewnością -wstałam z kanapy -idę się przygotować na wieczorne wyjście do zobaczenia później Vince -poszłam się przebrać w wygodne ciuchy tak żeby nie przeszkadzały mi na wyprawie na miasto której czas w końcu nadszedł 

-to co wypadałoby najpierw zaliczyć jakiś bar ?-zaproponował Shane kiedy wsiedliśmy do auta i wszyscy zgodzili się na te propozycje dlatego pierwszym punktem naszej wyprawy był znany już bliźniakom bar sobie zamówili po piwie a ja skusiłam się na mojito i przekonałam ich na jakiegoś owocowego drinka dla Hailie wieczór mijał nam bardzo miło do póki do baru nie weszło dwóch podejrzanie wyglądających typów ,Tony spojrzał na mnie i Hailie z lekko widocznym zmartwieniem i zarządził szybko że wychodzimy z baru bo jest już zbyt późno ,wstaliśmy szybko i skierowaliśmy się do wyjścia szliśmy gęsiego z przodu Tony za nim z kolei Hailie i Shane i ja na końcu kiedy tylko oni zdążyli wyjść jeden z typów złapał mnie nagle za ramię

-taka szykowna panna sama w barze dosiądź się do nas.-odezwał się jeden z mężczyzn z silnym hiszpańskim akcentem ,zdecydowanie nie była to grzeczna prośba

-nie dziękuje.-powiedziałam stanowczo i chciałam szybko odejść ale on nie chciał puścić

-mi się nie odmawia -naciskał zaciskając na mnie mocniej dłoń i wtedy wściekły Tony wbiegł do baru jednak za nim młody Monet zdążył zrobić cokolwiek wymierzyłam celnego sierpa prosto w twarz Hiszpana ,uwolniłam się od niego jednak na tym się nie skończyło Tony wdał się w bójkę a ja próbując go od niej odciągnąć i jak najszybciej ulotnić się z baru dostałam prosto w nos z łokcia od jednego z uczestników bójki nie zwracając uwagi na krew lejącą się z nosa nie zaprzestałam i w końcu wyciągnęłam Tonego z baru i szybko uciekliśmy do Auta gdzie czekali na nas już Shane i Hailie

-szybko do domu -warknął Tony i pojechaliśmy prosto do domu-i ani słowa Vincentowi ani Tacie-powiedział patrząc na mnie i Hailie -i co ty sobie w ogóle wyobrażasz mogło ci się coś stać!-warknął na mnie podniesionym tonem co mocno mnie zaskoczyło 

-hamuj się Tony-upomniał go Shane

-nie będę się hamował zrobiła totalną głupotę widzisz jej nos ?Vince od razu się dowie i będziemy mieli przejebane !

-wstawię się za wami. powiem mu że to moja wina -zaproponowałam a tony parsknął lekceważąco 

-i myślisz że to cokolwiek da i tak znajdzie winę w kimś innym jesteś jego Laską na ciebie nie będzie zły 

-załatwię to Tony i skończmy te dyskusję -i po moich słowach już nikt nic więcej nie powiedział 

Vincent Monet *Only for me*Where stories live. Discover now