11

378 13 1
                                    

cały czas stałam przy Vincencie i przez niego poznałam sporą ilość ludzi nawet tych do których nigdy nie myślałam że się odezwę w końcu podszedł do nas Adrien w towarzystwie Grace uścisnął dłoń Vincenta a moją ucałował 

-moje Gratulacje czyżby zbliżało się przyjęcie zaręczynowe?-powiedział komentując mój pierścionek ,Grace widocznie się zdenerwowała 

-nie Adrienie jeszcze nie ale tak czy siak dziękuję -tym zdaniem szybko zakończył temat ,Adrien skinął mu głową ale nie ruszył się 

-Mimo wszystko nie spodziewałem się że w rodzinie Monetów zawita kolejna Kobieta i to u twojego Boku ,jak ci na imię?-zwrócił się do mnie ,nie pamiętał mnie może to i lepiej

-Madeline Lowell -odpowiedziałam mu a on na chwile się zamyślił szukając w pamięci wspomnienia z moim imieniem i nazwiskiem 

-znamy się.-stwierdził po chwili -mocno się zmieniłaś od Tamtego czasu ,Vincencie miałbyś coś przeciwko jeśli zabrałbym Madeline na mały taniec i niegroźną rozmowę ?-mocno zaskoczyła mnie ta propozycja Vincent skinął głową zgadzając się widocznie nie chciał się zgadzać i się w nim zagotowało ale nie wypadało mu odmawiać ,Adrien zabrał mnie na parkiet tańczył bardzo dobrze to musiałam przyznać starałam się skupić na tańcu jednak w głowie miałam to jak podejrzane jest jego zachowanie i że Vincent został sam w towarzystwie Grace ,po tańcu Adrien zabrał mnie do stolika z Alkoholami i wręczył kieliszek szampana -a więc Madeline jak to się stało że trafiłaś w ręce Vincenta Moneta po tylu latach -nie miałam pojęcia co mogę przy nim mówić a co nie przecież członkowi organizacji nie wypadałoby wiązać się z zatrudnioną asystentką postanowiłam skłamać

-kiedy wróciłam do Pensylwanii odnowiliśmy kontakt zaproponowałam spotkanie-widocznie to łyknął poczułam ulgę 

-grasz w niebezpieczną grę Lowell pamiętaj nikt nie jest bezpieczny z Monetami a już na pewno nie kobieta Vincenta-powiedział do mnie cicho i poważnie po czym odszedł zostawiając mnie zdezorientowaną co chciał tym osiągnąć ,kiedy tylko ode mnie odszedł podszedł do mnie Vincent

-Madeline co mówił do ciebie Santan-zapytał poważnie patrząc mi w oczy -a raczej co ty mu mówiłaś 

-ja...-szczerze opowiedziałam mu o przebiegu rozmowy 

-w porządku dobrze to rozegrałaś ale jego słowa do ciebie lekko mnie niepokoją mimo iż doskonale znasz ich znaczenie i to że są prawdą nie wiem jednak czemu postanowił cię w ten sposób ostrzegać -widząc że lekko zestresowała mnie ta cała sytuacja objął mnie w taki-hej...spokojnie nie musisz się niczego bać wszystko jest w porządku-zapewnił i delikatnie pocałował w czoło po czym zaproponował mi taniec na co z chęcią się zgodziłam ,stwierdzam że Vincent tańczy nawet lepiej niż Adrien ,kątem oka zauważyłam Hailie tańczącą z Willem co mnie lekko rozczuliło wyglądała dzisiaj jak księżniczka którą zresztą dla nas wszystkich była po chwili wpatrywania się w nich mój wzrok zszedł na Grace która patrzyła w tym momencie na mnie

-wszystko okej?-zapytał Vincent schodząc ze mną na bok

-tak po prostu Grace próbuję mnie zamordować spojrzeniem

-spokojnie ona już tak ma nie przejmuj się nią nie dorasta ci do pięt a jeśli jesteś zazdrosna to pamiętaj że jestem tu z tobą i twój a nie jej 

-sądzisz że jestem zazdrosna?-zapytałam z rozbawieniem na co on się zaśmiał -no dobra może odrobine 

reszta wieczoru przebiegła bez problemowo bez dziwnych rozmów i dziwnych ludzi ,tego wieczoru udało mi się jeszcze zatańczyć z Willem Dylanem a nawet Tonym wszyscy mieli zdolności taneczne muszę kiedyś zapytać Vincenta kto ich uczył ,miałam też przyjemność powygłupiać się trochę z Hailie i przemycić dla niej jeden niewinny kieliszek szampana bal zakończyliśmy śmiejąc się w aucie na widok Grace która wywaliła się przez studzienkę i za wysokie szpilki był to przezabawny widok dla nas wszystkich a już zdecydowanie dla mnie i Hailie z którą nie mogłyśmy uspokoić śmiechu na tylnich siedzeniach Vincent nawet nie próbował nam zwracać uwagi również był tym rozbawiony ,kiedy dojechaliśmy do rezydencji Vincent postanowił że wyciągnie mnie z auta i przeżuci sobie przez ramie i zaniesie aż do teraz już naszej wspólnej sypialni rzucił mnie na łóżko szybko zamknął drzwi na klucz oparł się o ścianę widząc moją zdezorientowaną minę się zaśmiał 

-jestem z ciebie dumny ,wręcz wzorowo przetrwałaś ten dzień i nie przejmuj się słowami Santana przy mnie nic ci się nie stanie -uśmiechnęłam się na te słowa lubiłam kiedy mówił do mnie w ten sposób 

Vincent Monet *Only for me*Where stories live. Discover now