9

394 12 0
                                    

kiedy tylko trafiliśmy z powrotem do rezydencji pobiegłam na górę do gabinetu Vincenta gdzie ku mojemu zaskoczeniu go nie zastałam ,Will który poszedł za mną położył mi dłoń na ramieniu

-jest na strzelnicy -oznajmił mi i zaprowadził we wspomniane miejsce ,weszłam do środka i zastałam Vincenta ,wyglądał bardzo......przystojnie i to na tyle że nie mogłam oderwać od niego wzroku luźno zapięta czarna koszula i lekko mokre zmierzwione włosy i oczywiście broń w dłoniach ,postanowiłam nie informować go o swojej obecności chcąc się w niego jeszcze wpatrywać jednak on dość szybko mnie zauważył odchrząknął odkładając broń spojrzał na mnie chwile wbijając we mnie wzrok i po chwili rozłożył dla mnie ręce chcąc mnie przytulić na co z chęcią przystałam rzucając mu się w ramiona ,objął mnie był wyczuwalnie lekko zestresowany z pewnością nie miał w planach żebym widziała go w takim stanie i okolicznościach 

-wyglądasz niesamowicie -przyznałam napawając się jego zapachem ,spojrzałam na jego twarz uciekał wzrokiem a nawet.....lekko się zarumienił przeze mnie byłam bardzo zszokowana właśnie doprowadziłam Vincenta Moneta do rumieńców -Vincent...-wyszczerzyłam się do niego na co on z lekkim rozbawieniem wywrócił oczami przeczesując dłonią włosy 

-no co? nie planowałem tego-rzucił zmieszany na co ja się zaśmiałam

-no oczywiście że nie -Vincent polecił mi żebym poszła się rozpakować w jego sypialni a on w między czasie poszedł się ogarnąć ,zrobiłam to co mi polecił ale w połowie rozpakowywania się skusiło mnie jego duże miękkie łóżko rzuciłam się na nie bardzo zmęczona w końcu mogłam się położyć w wygodnym łóżku nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju wszedł Vincent zaczął się podśmiechiwać widząc jak wtulam się w stos poduszek

-nie za wygodnie panienko -rzucił rozbawiony spojrzałam na niego i rzuciłam w niego poduszką na co on mruknął i położył się razem ze mną przyciągając mnie do siebie a za nim się obejrzałam to już leżałam pod nim oddając się lekkim pieszczotą w postaci pocałunków na szyi i obojczykach

-no ej ale byście chociaż zamknęli drzwi jak chcecie się tak bawić-Vincent od razu się podniósł i spojrzał na twórcę tej złośliwej uwagi

-Dylan.-warknął do niego Vincent widocznie zdenerwowany jego najściem

-no już już-rzucił przez śmiech Dylan i zwiał do kuchni ,wywróciłam oczami

-ciężko nawet o chwile spokoju -wetchnęłam 

-tak wiem ale obiecuję coś na to poradzę ,na czym skończyliśmy? -zapytał z lekkim uśmiechem i wróciliśmy do paru czułych chwil do reszty domowników wyszliśmy dopiero w porze kolacji do której siedliśmy wszyscy Vincent chciał porozmawiać ze mną i rodzeństwem o całej tej niefortunnej sytuacji-przez ostatni tydzień załatwiłem tyle ile się dało jeśli wszystko dalej pójdzie dobrze to organizacja może puści ten incydent w niepamięć ,a co do ciebie Hailie -rzucił siostrze chłodne spojrzenie-masz się trzymać z dala od Santana mam już serdecznie dosyć załatwiania z nim spraw -Hailie skinęła głową zauważyłam jakie spojrzenie posyła jej Dylan już jej współczułam -i jeszcze jedna sprawa Madeline jest już oficjalnie moją Partnerką i chciałbym żebyście mieli z nią dobre relacje-rzucił szybkie spojrzenie świętej trójcy-żadnych komentarzy i głupich zaczepek w jej stronę.-powiedział stanowczo -a tak z przyjemniejszych spraw to czeka nas Bal Charytatywny i zarezerwowałem nam na jutrzejszy wieczór stół w restauracji mam nadzieję że wszystko co powiedziałem jest dla was jasne 

-jak słońce -odezwał się Dylan-no Maddy nie spodziewałem się bratowej w tym czasie ale wydajesz się idealna na to stanowisko -rozbawiony puścił mi oczko a Vincent już mordował go wzrokiem złapałam go za rękę pod stołem

-spokojnie to tylko dziecinne zagrywki nie robi nic złego-szepnęłam do niego na co momentalnie się rozluźnił i skinął mi głową przyznając racje 

po kolacji poszliśmy obejrzeć wspólnie film zaskakiwało mnie jak idealnie w 7 osób mieścimy się w ich salonie ,wszystko było tak komfortowe i rodzinne imponowało mi to zresztą jak cała rezydencja i jej mieszkańcy , na następny dzień postanowiłam wybrać się z Hailie na zakupy oczywiście w towarzystwie ochroniarzy i Dylana który uparł się że będzie naszym kierowcą i doradcą modowym ,Hailie wykłócała się z nim żeby nie jechał zapierając się że będzie miał problem do każdego stroju który przymierzy zagwarantowałam jej że przy każdej takiej sytuacji ustawie Dylana do pionu ,co prawda miała rację i Dylan nie ułatwiał tego wypadu ale szybko sobie z nim radziłam na tyle że nie zniszczył nam przyjemności z zakupów 

Vincent Monet *Only for me*Where stories live. Discover now