13

385 13 8
                                    

Kolejne dni spędzałam bardziej w gronie rodzeństwa mojego ukochanego który postanowił sam zajmować się praca dlatego też poświęcał mi jedynie wieczory ,nie wymagał już ode mnie pracy w końcu nie byłam już tylko jego asystentką
Nie mając możliwości spędzania z nim dużej ilości czasu musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie w rezydencji Monetów ze wszystkich osób najbardziej przypadło mi do gustu bieganie z Willem który obiecał że wkrótce pokaże mi centrum sportowe i granie z Shane'em w wyścigi w których stawałam się coraz lepsza próbowałam też treningów z Dylanem ale po jednym już miałam go dosyć nawet ja nie umiałam nad nim w pełni panować ,często też siedziałam z Hailie wymieniając się czytelniczymi uwagami ,i tak mijał mi czas w rezydencji spokojnie aż do czasu komunikatu od Vincenta

-wylatujemy do Francji -oznajmił mi wchodząc wieczorem do naszej sypialni w której aktualnie czytałam

-słucham ? -spytałam zaskoczona-nie mieliśmy lecieć na kanary ?

-mięliśmy ale mam coś do załatwienia z Francji zresztą do wyjazdu na kanary zostało jeszcze parę dni polecimy załatwię to co muszę ty posiedzisz trochę z Maya i Montym i razem z nimi wyjedziemy na kanary dołączając do reszty która zajmie się Will ,wiem że nie tak to planowaliśmy ale pomyśl o tym też jak o paru wolnych chwilach tylko dla nas -i tym właśnie mnie przekonał dużo bym teraz dała za wolny czas w jego towarzystwie nawet zgodę na nieplanowany wyjazd do Francji

-Dobrze jeśli to konieczne to polecę z tobą -lekko uśmiechnął się na moją zgodę i położył się obok ,odłożyłam książkę na szafkę nocną i się w niego wtuliłam wciąż tak samo cudownie pachniał

-ciesze się że cię mam -wyznał przerywając chwilę ciszy w której leżeliśmy ,podniosłam na niego pytający wzrok zastanawiałam się co skłoniło go do takiego nagłego wyznania-poprostu dobrze jest mieć przy sobie osobę która rozumie sytuację na tyle ile musi i nie utrudnia mi życia wręcz je urozmaicasz panienko Lowell

-w takim razie cieszy mnie to panie Monet -powiedziałam z szerokim uśmiechem ,porozmawialiśmy jeszcze chwilę o tym jak minął nam dzień i zaplanowaliśmy dzień jutrzejszy w planach było spakowanie się i popołudniowy wylot z Pensylwanii ,całą noc przespałam w jego ramionach a budząc się rano czułam delikatne głaskanie mimowolnie się uśmiechnęłam nie otwierając oczu cieszyło mnie to że mimo poranka wciąż leży w łóżku i jest przy mnie zwykle wstawał pierwszy i nie budząc mnie szykował się do pracy

-nie śpisz -wymruczał zaspany widząc mój uśmiech

-tak już się wyspałam a ty wciąż tutaj

-tak dzisiaj nie mamy zbyt dużo do zrobienia załatwiłem wszystko wczoraj żeby dzisiaj nie musieć się spieszyć i jak widać była to dobra decyzja-stwierdził komentując to jak szerokim uśmiechem go teraz uraczyłam ,delikatnie i czule go pocałowałam a on wręcz przeciwnie mocno i stanowczo odwzajemnił pocałunek co mnie zaskoczyło ale zadowoliło pragnienia których w ostatnich dniach nie mogliśmy zaspokoić ,usiadłam mu na biodrach nie przerywając pocałunku położyłam dłonie na jego szyi delikatnie ją masując jego dłonie powędrowały na moje uda zaciskając się na nich ,to był bardzo dobry i pełen uczuć i pożądania pocałunek którego naszej dwójce tak bardzo w ostatnich dniach brakowało dlatego też tak bardzo go doceniłam i tak bardzo żałowałam kiedy musiał się skończyć

-to było bardzo przyjemnie zaczęcie dnia -rzucił Vince i z cichym śmiechem mnie z siebie zrzucił i wstał -zrobię nam kawę -poszedł do kuchni a ja nie pocieszona z jego utraty szybko się ogarnęłam i poszłam za nim kiedy tylko weszłam do kuchni odrazu przylgnełam do pleców kiedy stał przodem do ekspresu ,cicho się zaśmiał
-mała z ciebie przylepa nie za dużo tych czułości ?-odmruknełam mu coś nie zrozumiałego ale miało to wydźwięk zdecydowanego nie
-ahh Lowell co ja z tobą zrobię w tej Francji -zamrugałam parę razy niedowierzający że takie słowa wybrzmiewają z ust Vincenta Moneta znów ze mną flirtował

-oho panie Monet będziemy tam oczywiście pracować -odwrócił się do mnie i podał mi kawę

-oj tak dokładnie nad tobą popracuje -jak gdyby nigdy nic napił się swojej kawy kiedy ja się swoją zachłysnełam wywołując u niego śmiech -no już już musimy się jeszcze spakować -poszedł ze śmiechem spowrotem do naszej sypialni a ja musiałam dać sobie chwilę ja dojście do siebie po naszej małej rozmowie przy kawie a kiedy to zrobiłam poszłam do niego  i zajęłam się pakowaniem które po dłuższej chwili mieliśmy za sobą

-nareszcie -sapnęłam z trudem zamykając walizkę

-gdybyś nie brała tylu rzeczy to byłoby to przyjemniejsze zadanie -pouczył mnie

-no ej to wcale nie tak dużo jak na warunki i okres czasu na jaki jedziemy

-no niech ci będzie

Vince zaniósł bagaże do swojego auta a ja poszłam spędzić trochę czasu z Hailie przed  naszym przedwczesnym wyjazdem

(Jak są jakieś babole albo coś pokręciłam to sorry ale pisałam to w nocy :p)

Vincent Monet *Only for me*Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang