daj mi swoje ręce

1.1K 86 38
                                    

Pov. Fang

Automatycznie zebrało mi się na łzy, dlaczego? Kciukiem przetarłem jego nadgarstek i spojrzałem na niego. Jedną ręką pogłaskałem go po policzku myśląc, jak można było go tak skrzywdzić, żeby zrobił sobie coś takiego. Dlaczego to jest świeże? Westchnąłem i zdjąłem z niego drugą rękawiczke, na której ujrzałem podobny widok, lecz na tej cięć było mniej.

W dupie miałem lekcje, spowrotem zakryłem jego ręce rękawami, bo bardzo nie chciał żebym ja to zobaczył więc co dopiero inni. Spojrzałem jeszcze raz na tą ranę na gardle. Czy on na prawdę..?
Postanowiłem o tym teraz nie myśleć, tylko jak racjonalny człowiek postąpić i zabrać go do pielęgniarki. Wziąłem go na ręce tak delikatnie jak mogłem, bo miałem wrażenie że zaraz się rozkruszy.
Czy kostki to jego czuje miejsce bo ma tam-..
Moje myśli nawzajem się przeganiały
Dlatego nie ćwiczy na wfie?
Gdy tak myślałem nie zauważyłem nawet kiedy doszedłem do pielęgniarki, lekko zapukałem i bez czekania na zaproszenie wszedłem.
Pielęgniarka szybko ode mnie wzięła Edgara i zaczęła się pytać co się stało, z jakiej klasy jest, i inne takie. Opowiedziałem jej o wszystkim, spytała się czy jest ktoś kto mógłby go odebrać, poinformowałem ją o tym że jego starsza siostra chodzi z nami do klasy, ale tylko tyle wiem.
Pielęgniarka dała mi kartkę ze zwolnieniem i kazała iść do nauczyciela z którym teraz się odbywała lekcja żeby go powiadomić, że ja i Edgar zostajemy zwolnieni i muszę zabrać Colette.

Ruszyłem szybko do sali, nawet nie zauważyłem że tam biegłem. Wbiegłem do sali i tylko dałem nauczycielowi kartkę, podszedłem do Colette złapałem ją za rękę na co ona nie wiedziała co się dzieje, ale poszła za mną i tak. Odwróciłem się do Bustera i tylko pokazałem mu że jest ok, żeby się nie martwił.

- Fang co się dzieje?! - Colette dalej za mną szła, lecz już puściłem jej rękę.

- Edgar zemdlał, jest u pielęgniarki, zabierzesz nas do ciebie. - szedłem szybko, gdy odezwałam się zauważyłem że mój głos drżał.
Colette nic po tym nie powiedziała, jedynie wzięła szybki wdech i przyspieszyła.
Gdy weszliśmy do sali pielęgniarka schładzała czółko Edgara zimną szmatką z wodą gotową przy nim w razie gdyby się obudził.

- Colette tak? Twój brat zemdlał z przegrzania jak i ze stresu. Proszę weź go do domu i przygotuj mu wodę, otwórz okna żeby miał dopływ świeżego powietrza i przebierz go w coś lżejszego, jak się obudzi nie naskakujcie na niego od razu, niech dojdzie do siebie i w swoim czasie wstanie. - Powiedziała pielęgniarka, podając Colette Edgara na ręce.

- Dobrze dziękuję za pomoc, do widzenia. - ruszyliśmy razem do jej Auta.

- Colette daj mi kluczyki, będę prowadził ty siedź z Edgarem. - powiedziałem wchodząc do auta, które otworzyła wcześniej, na miejsce kierowcy.
Nie protestowała. Dała mi kluczyki a ja odpaliłem auto i poprosiłem żeby mówiła gdzie jechać.
Podałem Colette szal i rękawiczki Edgara i ruszyłem.

- Fang... ty to zdjąłeś? - spytała się niepewnie.
- Tak. - Odpowiedziałem krótko skupiając się na drodze.
- Widziałeś t-
- Colette nie rozmawiajmy o tym teraz - przerwałem jej - prowadzę teraz.
Nie drążyła tematu.
Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu, kluczami które były przypięte do tych od auta otworzyłem drzwi do ich domu i wpuściłem Colette.
Położyła Edgara na kanapie i pobiegła po jego piżamę a ja przygotowałem mu wodę.
Pootwierałem okna i znalazłem jakiś wiatrak który ustawiłem na pokój, nie centralnie na niego bo jeszcze by się przewiał, w trakcie Colette go przebrała.

Usiadłem na ziemi obok Edgara i jedną ręką złapałem jego nadgarstek delikatnie jeżdżąc kciukiem po kreskach, opierałem głowę na drugiej.

- Fang, dlaczego to robisz? Dlaczego się tak martwisz o Edgara? Nie znasz go prawie w ogóle. - Spytała Colette.

Odwróciłem głowę do niej.

- Nie wiem, szczerze mówiąc.. nie umiem patrzeć na to, gdy coś mu się dzieje, nie chce żeby mu coś się działo, zwłaszcza kiedy ja jestem obok. Ja wiem że nie znamy się długo, ale chce go poznać, chce być blisko niego, nie wiem skąd to uczucie się pojawiło, czy to źle że się tak czuje mimo że go nie znam dobrze? - spytałem się jej, myśląc przecież każdy by tak postąpił.. Nikt by nie siedział obojętnie gdyby zobaczył coś takiego prawda?

- To nie jest złe, Fang, ufam Ci. Tylko wiedz, że dla mnie mój brat jest wszystkim, więc mówię ci od razu, jeśli go skrzywdzisz, jeśli będziesz powodem choć jeszcze jednej kreski na jego ręce.. Ja jestem niestabilna, jego ból jest moim bólem i jeśli on nie może, ja się zrewanżuje za niego. Nie będę mówić co zrobię, do czego jestem zdolna Fang, ale ja się nie boje. Jeśli chodzi o niego, nie mam żadnych granic moralnych. Edgar się już raz przejechał na ludziach, zaufał jak głupi za szybko i zobacz jak to się skończyło. - spojrzała na jego ręce, po czym znowu na mnie - Więc proszę, nie pozwól żeby to się powtórzyło, jeśli on odbierze sobie życie przez ciebie, przysięgam ze zrobię to samo tobie, jeśli on umrze ja też. Więc zastanów się dwa razy, czy na pewno chcesz się w to mieszać.

Spojrzałem na Edgara. Po czym ponownie na Colette, zjeżdżając moją ręką na jego dłoń i łapiąc ją.

- Colette, jeśli Edgar coś by sobie przeze mnie zrobił, sam bym cię poprosił żebyś mnie ustawiła do pionu. - uśmiechnąłem się do niej.
Czułem lekkie pociągnięcie na ręce, więc od razu spojrzałem się na Edgara. Powoli otwierał oczka, postanowiłem pozostać w tej pozycji jakiej byłem, i dać mu czas na rozbudzenie się.

Gdy Edgar usiadł powoli zobaczył mnie i się zdziwił - co ty tu robisz? - spytał się mnie, miałem mu już odpowiadać, jednak sekundę później wolną ręką dotknął szyi, na której nie czuł swojego szala i spojrzał na rękę, którą aktualnie trzymałem i wyrwał ją z mojej dłoni.

- Gdzie mój szal - rozejrzał się i zaczął szybko oddychać - gdzie moje rękawiczki, co ty tu robisz, dlaczego tu jesteś?? Co chcesz mi zrobić? - mówił że strachem w oczach.
Chwyciłem go ponownie za rękę lekko i spojrzałem mu prosto w oczy tak delikatnym wzrokiem jak tylko umiałem.
- Spokojnie, Edgar, oddychaj - podałem mu szklankę z wodą, którą niepewnie wziął.
- Twój szal i rękawiczki są na pufie obok, mogę ci je podać, ale lepiej by było gdybyś nie grzał się teraz za bardzo. Zemdlałeś w szkole ze stresu i przegrzania, zabrałem Cię do pielęgniarki i razem z Colette zabraliśmy cię do domu.

Uspokoił się trochę po moim wyjaśnieniu, ale nie trwało to długo.
- Widziałeś? - spytał drżącym głosem.
Wiedziałem doskonale o co mu chodziło.
- Widziałem, ale prosze Edgar - złapałem go drugą ręką, za tą samą którą trzymałem pierwszą - nie musisz się tego wstydzić, czy bać, nie przy mnie, nie myśl że jesteś gorszy przez to.
Poraz kolejny przejechałem kciukiem po jego ranach.
- Nie jest to dla mnie obrzydliwe, czy ty nie jesteś, nie chowaj się z tym, mów mi, kiedy coś będzie nie tak, rozmawiaj ze mną, ja zawsze postaram się dla ciebie być. - spojrzał na mnie niepewnie.

- Skąd mogę wiedzieć że nie kłamiesz? Skąd mogę wiedzieć że masz to na prawdę na myśli? Nie znasz mnie, nie wiesz jaki jestem.
Tutaj wcieła się Colette.
- Edgar nie martw się, rozmawiałam z nim i mówi prawdę, jak coś to wiesz że ja mu skopie dupe jak mi zajdzie za skórę. Fang na prawdę się o ciebie martwi. Pozwól mu, pozwól mu się poznać. - Dotknęła jego ramienia.

- O-okej - wziął łyka wody. - Dziękuję, Fang...

Uśmiechnałem się do niego.

- Nie masz za co

---

Cześć misiaki!! kurde 2 rozdziały tego samego popołudnia? Mam nadzieję że to również was satysfakcjonuje, dziś trochę poważniejszy rozdzialik ale wrócimy na hapi hapi tory za chwilkę!
1240 słowa, ciutke więcej niż normalnie
pamiętajcie o gwiazdkach misiaki 💗💗

Zaufać mu? ☆Fang x Edgar☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz