Jeżeli osoby,które to czytają a nie zostawiają "vote" to niech zostawią przy tym rozdziale... Miło by było jakbyście zostawili *.* Jestem już po meczu,więc możecie liczyć na długie, długie rozdziały :3 Vote i komy motywują.... a jest ich coraz mniej :(
Dzisiaj był wielki dzień, mianowicie dlatego,że są urodziny Frederico i poznam większą rodzinę Ney'a.Chodziłam jak na szpilkach a nerwy były tak duże,że zapomniałam o wszystkim. Jeszcze będziemy śpiewać. Boję się że się zbłaźnimy no ale obiecałam Neyowi,że zrobimy to razem. Miał dziwne pomysły a ten był jednym z nich. Nie umiał śpiewać tak samo jak ja ale uważał inaczej, tak samo jak spierał się że Kataloński a Hiszpański to dwa różne języki. Biegałam po całym domu jak poparzona a stres dawał się we znaki.
-Słońce uspokój się.-powiedział Ney przytulając mnie od tyłu gdy robiłam sobie makijaż.
-Jak mam być spokojna Ney?
-No nie wiem. Wrzuć na luz. Nie daj się ponieść emocjom.
-Łatwo Ci mówić geniuszu tylko ja poznam dzisiaj twoją rodzinę a nie ty moją.
-Oj daj spokój. Na pewno Cię pokochają jak ja Ciebie.
-A jak nie to co?-na moją twarz wdał się lekki grymas.
-To wyjedziemy gdzieś na koniec świata razem i z Davim,chociaż...
-Chociaż co?-jego twarz odbiła się w lustrze a ja dostrzegłam ten głupkowaty uśmiech.
-Zrobię Ci gromadkę małych Neyów..co ty na to?
-Masz już jednego Ney'a Juniora może Care Junior ?
-Drugie słoneczko? Tak zdecydowanie tak.
Poczułam ciepło na sercu jakbym go pokochała od nowa, nie jak idola grającego w piłkę tylko pokochałam go jako normalnego faceta. Poczułam ciepłe pocałunki za uchem.
-Kocham Cię słońce.
-Ja Ciebie też kocham Ney.
-Mam już swoją gwiazdkę teraz mam słońce jeszcze trzeba postarać się o niebo.*
-Kiedyś na pewno a teraz wyjdź, chcę się ubrać.
-Możesz przy mnie.
-Zabawny jesteś wiesz.
-Wiem.
-Proszę wyjdź skarbie.
-Wow...tak zajebiście seksownie to mówisz.
-Plose.
-Okey.
Chłopak wyszedł z łazienki a ja z uśmiechem na twarzy zaczęłam nakładać czarną spódnicę do połowy ud a na górę nałożyłam bluzkę z długim rękawem w słoneczniki. Na stopy włożyłam czarne szpilki na platformie. Kropką nad i był długi wisiorek,który zawisł na szyi.
-Kobieto długo jeszcze bo się spóźnimy?-usłyszałam krzyk chłopaka za drzwi.
-Już panie idealny!-otworzyłam drzwi do łazienki a blondyna oczy wyglądały jak kule do kręgli.
-Ślicznie wyglądasz...przynajmniej powiedziałaś,że jestem idealny.
-Sarkazm Ney,sarkazm to był.
Wyszliśmy z mieszkania,zobaczyłam na podjeździe porsche blondyna.
-Na samochody wydajesz chyba najwięcej pieniędzy co?
-Odkąd spotkałem Ciebie jest innaczej.-otworzył mi drzwi jak przystało na dżentelmena. Szybko siadłam na miejscu i czekałam,aż wsiądzie do auta.