Co się z nim dzieje jest jak duch,zero kontaktu wzrokowego jak i fizycznego. To nie ten sam Neymar jakiego poznałam,znałam i czy znać nadal będę? Nie wiem,przerasta mnie jego zmienne zachowanie. Czasami zastanawiam się nad tym czy faceci używają trochę mózgu. Nie zostawię tego tak zwyczajnie. Chcę wiedzieć o co chodzi?
-Musimy porozmawiać Ney i nie obchodzą mnie twoje żadne,beznadziejne wymówki.-powiedziałam siadając na naszym łóżku, w pokoju.
-Mówiłem,że powiem Ci jak będziemy w Brazylii.-szepnął,pykając coś w telefonie.
-Ale ja chcę wiedzieć teraz,unikasz mnie,nie rozmawiasz ze mną od wczoraj. Zawsze byłeś żywym człowiekiem jak i facetem,nie chcesz spotkać się z własny synem,którego prawie nie widujesz Ney. Widzę,że coś cię gryzie. Jestem twoją dziewczyną do cholery, martwię się!-moje najśmielsze oczekiwania pękły tak szybko jak bańka mydlana.
-Mówię,że powiem ci jak będziemy w Brazylii kobieto!
-Chcę wiedzieć o co chodzi teraz Ney!
-Dobra sama tego chciałaś.-powiedział wstając z łóżka a ja razem z nim.
-Nie miałem się w tobie zakochać tylko Alexis, miałem się zbliżyć do ciebie aby dowiedzieć się czy właśnie on Ci się podoba. Potem wszystko się pokomplikowało. Zakochałem się w tobie a on zaczął mnie szantażować tym,że powie co mi dolega a ja się tego wstydzę jak i boję,że sobie nie dam rady. Mieliśmy oboje ci powiedzieć wszystko w Brazylii,ale ty uparłaś się,że chcesz znać prawdę teraz.
-Wychodzi na to,że byłam tylko jakimś jebanym zakładem tak?!
-Nie zakładem tylko umową.
-Kurwa Ney to prawie to samo!
Właśnie dowiedziałam się,że mój chłopak był ze mną dla umowy, z powodu Alexisa.
-I co powiesz,że przez ten czas mnie nie kochałeś co?!-nie płakałam,raczej wpadłam w furię.
Jas miała rację,ten piłkarzyk nie jest dla mnie odpowiedni.
-Kocham cię i będę kochał Cara.-szepnął podchodząc do mnie.
-No właśnie teraz kochasz ale nigdy wcześniej, przedtem nie kochałeś Ney. Wiesz co jesteś parszywym cwelem, nie mający za grama poczucia winy.
-Wiesz,że jesteś dla mnie najważniejsza.
-Cóż może teraz jestem..ale huj mnie to obchodzi debilu.
Wyszłam z pomieszczenia, kierowałam swoje nogi do wyjścia.Teraz wiem,że muszę naprawić to co spieprzyłam przez ,,Pana idealnego".
-Słońce czekaj.-krzyknął za moimi plecami.
-Jakie słońce?! Coś ci się w dupie po przewracało. Dla ciebie teraz Pani Rodriguez.
-Nie złość się na mnie Cara.
-Czy ja po Chińsku mówię? Pani Rodriguez. A teraz żegnam Panie Santos Junior.
Nałożyłam na moje nogi,znoszone już vansy i wyszłam z domu Katalończyka. Musiałam wszystko poukładać a łzy nie wiadomo kiedy spływały mi po policzkach. Pierwsza osoba na mojej liście jest Jes. Mamo pomóż.