46.

4.3K 153 13
                                    

-I co było dalej mamo?-zapytała mnie moja córka Lucia.
-Nie urywaj skarbie.-powiedziałam delikatnie.
-Wy kobiety jesteście dziwne. Pokłóciłaś się z tatą,potem mu wybaczyłaś. Logika dziewczyn.-powiedział Roy mój drugi skarb.
-Dajcie dokończyć.-jęknełam.

~•~
-Czy Alex wie?-zapytałam wysiadając z samolotu.
-I tak i nie w sumie nie obchodzi mnie on,liczysz się tylko ty.
-Jakie wyznanie. Od kiedy z ciebie taki romantyk?
-Nie wiem. Ty tak na mnie działasz.
-Faceci.-jęknęłam.

~•~

-Co ty masz do facetów mamo?To wasza płeć jest dziwna.-powiedział Roy wskazując na mnie a to na Lucie,przerwał mi a ja zgubiłam cały wątek.
-Mówiłam,żebyście mi nie przerywali.
-Ale mamo to robi się teraz zbyt babskie. Myślałem,że jakieś ninja będą albo jakieś stado zombie was zaatakuje w tym Rio a tu zero akcji tylko skliwe romansidło.
-Jakbym ci opowiedziała cały serial The Walking Dead to był byś zadowolony.
-Oh...A co z tym Billiem,Billym czy jak mu tam?-zapytał dociekliwie.
-Nie wiem. Nie wróciłam tam. Podobno to był tylko sen.
-Ale mówiłaś mu,że do niego wrócisz...obiecałaś mu mamo.-powiedziała Luci.
-Skąd miałam mieć pewność,że ten trzynastolatek istnieje, mógłbyć wytworem mojej wyobraźni skarbie. Wyobraźnia czasami lubi płatać nam figle.
-Tak sardynko.-jękną zdesperowany Roy.
-Nie przeginaj synek.-uśmiechnęłam się do niego a ten zawturował uśmiechem.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytał Junior wchodząc do salonu,w którym leżeliśmy na kanapie.
-Mama opowiadała nam jak się poznaliście pomijając sceny dla dorosłych co bardzo było by ciekawe tato. Zamiast usłyszeć o epidemi zoombie to usłyszałem ckliwe romansidło...chodź w sumie nie zaprzecze,że było bardzo ciekawe z punktu widzenia mamy jak opowiadała wszystko z dokładnością.
-Jaki syn taki ojciec.-szepneła Lu.
-Masz rację Luci jaki syn taki ojciec.
-Jaka córka taka matka.-zripostował Ney.
-Faceci ich nie ogarniesz.-powiedziałyśmy churalnie.
-To co było dalej?-zapytał chłopiec.
-Pozwól słońce,że ja dokończe.-powiedział Ney siadając koło mnie.

~•~

Ney pov.

-Te przygotowania mnie wykończą Ney.-jęknęła blondynka.
-Kochanie to tylko ślub. Pozwól,że ja się tym zajme.
-Nie sądz,że wybierzesz idealne kwiaty i zabroszenia do tego tort. Wy faceci nie macie gustu.
-Czy ty sugerujesz,że nie mam gustu?
-Ja? Nie. Ale sam przyznaje,że nie odróżniasz lawendowego koloru od miętowego.
-Ehh..no nie.-jęknąłem w akcie desperacji i przegranej.
-Więc dlatego my kobiety jesteśmy od tego. Wy mężczyźni zazwyczaj lubujecie się w samochodach...dla was wybieranie takich rzeczy to mordeńka ale,że jestem twoją przyszłą żoną to oboje wybierzemy dodatki.
-Tak jest Pani Santos.
-Okropny człowiek.-powiedziała Cara wywracając oczami.
-Jesteś zdesperowana słońce.
-Raczej zakochana po uszy w jakimś ośle.
-Ale ten osioł jest mega seksowny.
-Irytujący Ney powrócił.

~•~

-Wiesz co tato. Myślałem,że w tym domu jest trzech facetów ale po twojej wypowiedzi wnioskuje,iż jestem nim tylko ja i Davi.-oznajmił Roy podnosząc się z dużej poduszki w kształcie piłki.
-Oh...chyba ktoś uraził ego tatusia.-szepneła Luci.

~~~~~~
Dla osób,które mało czają to Cara opowiada swoim dzieciom Royowi i Luci o tym jak poznała ich ojca czyli Ney'a.

SMS✉NeymarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz