First Travel cz. III

19.3K 1.3K 531
                                    

Właśnie umieram, przysięgam. Jestem jedną nogą po drugiej stronie, zapewne piekła. Głowa mi pęka, jest za jasno, mam pustynię w ustach i jest mi cholernie niedobrze. Nigdy więcej nie tknę alkoholu. Alkohol to zło. Na samą myśl o nim mam odruch wymiotny.

Podciągnęłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam niemrawo po pokoju. Na stoliku nocnym stała szklanka z pomarańczowym płynem, po którą od razu sięgnęłam. Wypiłam duszkiem sok pomarańczowy. Od razu lepiej. Wstałam powoli. Dostrzegłam bluzę Luke'a wiszącą na krześle i kompletnie olewając to, że wciąż praktycznie rzecz biorąc ze sobą nie rozmawiamy, założyłam ją przez głowę, nie kłopocząc się ze zdjęciem z głowy kaptura, który prawie zasłaniał mi widok. Przynajmniej było mi ciepło.

Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni, skąd dobiegały rozmowy, które ucichły kiedy tylko przekroczyłam próg.

- Oh! Jest i nasza imprezowiczka! Nie sądziłem, że drzemie w tobie taki imprezowy zwierzak!- zaśmiał się brunet, a ja skrzywiłam się. Był za głośno.

- Co?- mruknęłam niemrawo.

- Nie mów mi, że nie pamiętasz?- powiedział Ashton z zaskoczoną miną.

- Na pewno nie pamięta.- zaśmiał się Mike.

- Co zrobiłam?- zapytałam z przerażeniem. Wszyscy trzej spojrzeli na Luke'a, który najspokojniej w świecie pił kawę i przyglądał się mi uważnie.- O mój Boże...- zaczynam panikowac.- Co?

- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada.- powiedział ignorując moje pytanie. Taksował mnie wzrokiem od stóp po głowę i tak kilka razy. Czułam się przytłoczona jego spojrzeniem i szczerze? Miałam ochotę stąd zwiać.

- Zrobiłam coś głupiego? Powiedziałam coś głupiego? Zrobiłam i powiedziałam coś głupiego?- zdecydowanie panikuję.

- Nic nie zrobiłaś...- odpowiedział.

- Co?- zapytałam cicho.

- Jaja sobie robią.- wzruszył ramionami.- Padłaś przy czwartej szklaneczce whisky. Zaniosłem Cię na górę i...

- Chyba mi niedobrze.- powiedziałam i szybko pobiegłam na górę do łazienki. Miałam odruch wymiotny, ale tylko to, nic nie podchodziło mi do gardła, na szczęście, ale to mogło się zmienić w każdej chwili. Usiadłam na zimnych kafelkach podciągając do siebie nogi, opierając się plecami o zabudowaną kafelkami wannę. Odchyliłam głowę do tyłu i wzięłam głęboki wdech. Mój pierwszy kac... i ostatni, nigdy więcej. Usłyszałam kroki na korytarzu, spojrzałam w kierunku drzwi, kiedy się otworzyły.

- Wszystko okay?- zapytał przyglądając się mi z ostrożnością.

- Poza tym, że chyba umieram. Świetnie.- mruknęłam odwracając od niego wzrok. Zaśmiał się i podszedł do mnie, kucając naprzeciwko.

- Ciesz się, że nie przeżywasz kaca w domu.

- Wtedy na pewno bym umarła. Matka by mnie zabiła, widząc do jakiego stanu doprowadziła mnie moja głupota.- poczułam jego dłoń przy twarzy. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, a ja spojrzałam na niego. Potarł kciukiem mój policzek i uśmiechnął się delikatnie.

- Niedługo poczujesz się lepiej.

- To w ogóle możliwe?

- Na kacu zaczynasz marudzić i dramatyzujesz, zapamiętam.- wstał i wystawił do mnie rękę. Złapałam za nią, a on podciągnął mnie, po czym wyprowadził z łazienki. Przeszliśmy do pokoju, w którym się obudziłam. Od razu usiadłam na łóżku poprawiając poduszkę tak, abym mogła się oprzeć o nią i o zagłówek, po czym naciągnęłam kołdrę na kolana.

The First Time List • L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz