● Jeden

8.6K 586 18
                                    

☆ 30 i 5 komentarzy--->Next 

- Mam nadzieję, że dobrze wybierasz. - wuj przytulił mnie mocno. Westchnęłam chowając głowę w jego szyi.

- Przecież nie przeprowadzam się na koniec świata. Poza tym będziesz mógł do mnie codziennie dzwonić, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej. 

- Dobrze. - odsunął mnie na długość ramion. - Jednak pamiętaj, że miejsce dla ciebie w mojej firmie, jak i domu będzie zawsze.

Skinęłam z lekkim uśmiechem.

Mój wuj był najlepszą osobą jaką mógł mi podarować świat. Chociaż prawie w ogóle nie łączyła nas rodzina, my tak siebie traktowaliśmy. Był drugim mężem mojej ciotki Alice. Już od pierwszego obiadu z nim, wiedziałam, że ciotka dobrze wybrała. Jakoś tak wyszło, że się zaprzyjaźniliśmy, a teraz mieszkałam z nimi w Toronto. Rodzice nie byli... cóż nie chcieli zapewnić mi warunków do nauki. Dlatego dobrowolnie oddali mnie w ich ręce. I było to chyba najlepsze posunięcie z ich strony. Skończyłam studia i miałam całkiem dobrą posadę u mojego wuja. 

Jednak się zakochałam. 

I to dlatego chciałam wyprowadzić się z domu i jechać do Nowego Jorku.  Do Adriana. Byłam już na rozmowie w sprawie pracy i od poniedziałku zaczynam w firmie u jakiegoś znajomego Richarda. 

Lot mam wieczorem, dlatego już po czwartej sprawdzam, czy nic nie zapomniałam. Na lotnisku zostaję uściskana jeszcze raz przez ciotkę i Richarda, a następnie zajmuję moje miejsce w samolocie. Większość podróży przesypiam, kiedy lądujemy na szczęście nie mam odruchów wymiotnych. 

- Tak bardzo tęskniłam. - wpadam w ramiona Adriana, który teraz tuli mnie bardzo mocno. 

- Ja też. - szepcze całując mnie we włosy. - Mam już twoje walizki, możemy iść.

- Już się nie mogę doczekać, momentu, gdy zobaczę nasze mieszkanie.

Cieszyłam się z bliskości mojego chłopaka i z tego, że będziemy zdani na siebie. Nikt nie będzie się wtrącał i przychodził nie w porę. Głównie chodzi mi o jego matkę, bo poznałam już tą kobietę. Naprawdę upierdliwa baba.

- Znów pracowałeś do późna. - zabieram głos, kiedy jesteśmy już w samochodzie. Ma podkrążone oczy i w ogóle wydaje się niewyspany. 

Spogląda na mnie na chwilę. 

- Musiałem przygotować się na spotkanie z pewnym facetem, jest szychą, więc nie pasowało bym wypadł źle.

Adrian lubił pracować, a wykazanie się lub podniesienie mu poprzeczki dawało mu wielkie pole do popisu. Właśnie tak się poznaliśmy, on siedział do późna w firmie, a ja przyszłam zanieść pewien papier.

Reszta drogi mija nam w ciszy. Adrian parkuje pod apartamentowcem, a ja delikatnie otwieram buzię. Jest ogromny, co prawda widziałam go kilka miesięcy temu, ale teraz wydaje się jakby był dwa razy większy. 

- Twoje oczy mówią więcej niż sądzisz. - uśmiechnął się do mnie, gdy wysiadaliśmy z samochodu. Odwzajemniłam gest podchodząc do niego bliżej. - To masz kartę, idź do recepcji tam cię pokierują. Ja za ten czas wjadę samochodem do garażu podziemnego i wezmę twoje torby. 

Nie kwestionując, co powiedział skinęłam głową. Ruszyłam przed siebie podziwiając piękne widoki miasta. Czułam, że to moje miejsce na ziemi. 

- Bardzo przepraszam. - nie byłabym sobą, gdybym przez przypadek w kogoś nie wpadła. - Naprawdę nie chciałam.

- Nic się nie stało. - powiedział głęboko, strzepując dłoń z wylanej kawy. Podniosłam na niego wzrok i prawie mnie cofło. - Jednak na przyszłość radzę uważać. 

- Jasne. - szepnęła nerwowo. Czarnowłosy patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, a następnie ruszył. Spojrzałam się jeszcze za nim, ale uznałam, że było to nie na miejscu. Jednak wydawał mi się taki... znajomy.




Obserwowana ● Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz