● Osiemnaście

5K 446 27
                                    

- Dlaczego mi nie wierzysz?

- Jeszcze śmiesz pytać? - wytarłam pozostałości po łzach na moich policzkach. Prawdę mówiąc nie miałam już czym płakać. Przez godzinną kłótnię z Adrianem wypłakałam się do cna i straciłam wszystkie siły.

- Penelopo - westchnął chcąc podejść do mnie kolejny raz, a ja tak jak przedtem uniosłam dłonie odsuwając się o krok.

- Nie, masz spakować się natychmiast i wynosić się.

- Ty chyba żartujesz. - prychnął zrzucając z siebie marynarkę. Wrócił z tego pieprzonego wyjazdu, a ja od razu na niego naskoczyłam. Nie miał nawet czasu na napicie się wody, czy ściągnięcie butów. - Nie będę nigdzie się wynosił. 

- Chyba wyraziłam się jasno, jeśli nie uszanujesz mojej decyzji wezwę policję.

- I co mi zrobią? Wywalą mnie z mojego własnego mieszkania?

Zawiązałam usta biorąc oddech. Nic tu po mnie, jeśli on się nie wyprowadzi, zrobię to ja.

- Zostaw. - warknęłam, kiedy złapał mnie za łokieć. - Nie dotykaj mnie! Adrian!

- Uspokój się do cholery. - trzymał mnie blisko, tuż przy swojej klatce piersiowej. Jego oczy szalały, tak jak i zresztą moje. Nie mogłam znieść jego widoku dłużej niż kilkanaście sekund. Po tym, co się dowiedziałam czułam do niego niechęć, był dla mnie obrzydliwy. - Porozmawiajmy normalnie. 

- Nie będę z tobą rozmawiać normalnie.

- Będziesz. - zamknął na moment oczy. - Nie zdradziłem cię z nikim, zrozum to w końcu.

Uderzyłam go. Po raz kolejny w twarz, nie mogąc słuchać tych bredni. Wyszarpałam się z jego uścisku pod chwilą słabości i ruszyłam szybko do sypialni. Zamknęłam się na klucz i drżącymi dłońmi wybrałam numer do wuja. 

- Tak kochanie? Nie za bardzo mam czas rozmawiać.

- Przepraszam, że ci przeszkadzam. - moja warga zaczęła drżeć, nie, tylko nie teraz. - Chciałam was tylko uprzedzić, że wracam do domu.

- Penelopo coś się stało? - słyszałam jak się przemieszczał. 

Zagryzłam wnętrze policzka.

- Tak, ale nie chcę o tym teraz gadać. Zarezerwujesz mi lot na wtorek?

- Mogę to zrobić na dzisiaj.

- Nie. - odetchnęłam. - Muszę załatwić jeszcze sprawę z moim szefem.

Zamilkłam, a on jak mi się zdawało nie wiedział, co miał powiedzieć. Pomimo iż starałam się nie dawać mu powodów do zmartwień, każde moje słowo aż ociekało płaczliwością. Cóż, nie byłabym aktorką. 

- Chodzi o Adriana, tak?

- Wujku nie teraz. - zamknęłam oczy podtrzymując głowę na ręce. Minęła zaledwie godzina od przyjechania Adriana z delegacji, a czuję się jakbym toczyła z nim wojnę już od dobrych kilku miesięcy. 

- Powiedz mi tylko, czy o niego, a dam ci spokój.

Wuj był dla mnie wszystkim, zawsze mi mówił byśmy nie mieli przed sobą tajemnic i zwierzali się ze wszystkiego. Dlatego teraz nie chciałam w jakikolwiek sposób podawać mu niepokoju na tacy.

- Tak, chodzi o niego. - przełknęłam ślinę, nie chciałam by słyszał jak płaczę. - Muszę kończyć, chcę się jeszcze spakować i...

- Trzymaj się córeczko.

Zastygłam w bezruchu słysząc słowo, które nieczęsto do mnie mówił. Ale jednak pojawiało się i chociaż nie był moim ojcem, właśnie tak go traktowałam. Jedyny mężczyzna, który mnie nigdy nie zawiódł.

Obserwowana ● Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz