- Dlaczego mi nie wierzysz?
- Jeszcze śmiesz pytać? - wytarłam pozostałości po łzach na moich policzkach. Prawdę mówiąc nie miałam już czym płakać. Przez godzinną kłótnię z Adrianem wypłakałam się do cna i straciłam wszystkie siły.
- Penelopo - westchnął chcąc podejść do mnie kolejny raz, a ja tak jak przedtem uniosłam dłonie odsuwając się o krok.
- Nie, masz spakować się natychmiast i wynosić się.
- Ty chyba żartujesz. - prychnął zrzucając z siebie marynarkę. Wrócił z tego pieprzonego wyjazdu, a ja od razu na niego naskoczyłam. Nie miał nawet czasu na napicie się wody, czy ściągnięcie butów. - Nie będę nigdzie się wynosił.
- Chyba wyraziłam się jasno, jeśli nie uszanujesz mojej decyzji wezwę policję.
- I co mi zrobią? Wywalą mnie z mojego własnego mieszkania?
Zawiązałam usta biorąc oddech. Nic tu po mnie, jeśli on się nie wyprowadzi, zrobię to ja.
- Zostaw. - warknęłam, kiedy złapał mnie za łokieć. - Nie dotykaj mnie! Adrian!
- Uspokój się do cholery. - trzymał mnie blisko, tuż przy swojej klatce piersiowej. Jego oczy szalały, tak jak i zresztą moje. Nie mogłam znieść jego widoku dłużej niż kilkanaście sekund. Po tym, co się dowiedziałam czułam do niego niechęć, był dla mnie obrzydliwy. - Porozmawiajmy normalnie.
- Nie będę z tobą rozmawiać normalnie.
- Będziesz. - zamknął na moment oczy. - Nie zdradziłem cię z nikim, zrozum to w końcu.
Uderzyłam go. Po raz kolejny w twarz, nie mogąc słuchać tych bredni. Wyszarpałam się z jego uścisku pod chwilą słabości i ruszyłam szybko do sypialni. Zamknęłam się na klucz i drżącymi dłońmi wybrałam numer do wuja.
- Tak kochanie? Nie za bardzo mam czas rozmawiać.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam. - moja warga zaczęła drżeć, nie, tylko nie teraz. - Chciałam was tylko uprzedzić, że wracam do domu.
- Penelopo coś się stało? - słyszałam jak się przemieszczał.
Zagryzłam wnętrze policzka.
- Tak, ale nie chcę o tym teraz gadać. Zarezerwujesz mi lot na wtorek?
- Mogę to zrobić na dzisiaj.
- Nie. - odetchnęłam. - Muszę załatwić jeszcze sprawę z moim szefem.
Zamilkłam, a on jak mi się zdawało nie wiedział, co miał powiedzieć. Pomimo iż starałam się nie dawać mu powodów do zmartwień, każde moje słowo aż ociekało płaczliwością. Cóż, nie byłabym aktorką.
- Chodzi o Adriana, tak?
- Wujku nie teraz. - zamknęłam oczy podtrzymując głowę na ręce. Minęła zaledwie godzina od przyjechania Adriana z delegacji, a czuję się jakbym toczyła z nim wojnę już od dobrych kilku miesięcy.
- Powiedz mi tylko, czy o niego, a dam ci spokój.
Wuj był dla mnie wszystkim, zawsze mi mówił byśmy nie mieli przed sobą tajemnic i zwierzali się ze wszystkiego. Dlatego teraz nie chciałam w jakikolwiek sposób podawać mu niepokoju na tacy.
- Tak, chodzi o niego. - przełknęłam ślinę, nie chciałam by słyszał jak płaczę. - Muszę kończyć, chcę się jeszcze spakować i...
- Trzymaj się córeczko.
Zastygłam w bezruchu słysząc słowo, które nieczęsto do mnie mówił. Ale jednak pojawiało się i chociaż nie był moim ojcem, właśnie tak go traktowałam. Jedyny mężczyzna, który mnie nigdy nie zawiódł.
CZYTASZ
Obserwowana ● Z.M✅
FanfictionW każdym człowieku tkwi jakaś obsesja, która z czasem pogłębia się bardziej, jeśli jej na to pozwolimy. Jednych niszczy, innych rozwija - w zależności od tego, co kto zrobi ze swoimi skłonnościami. Moją obsesją jest ona... (c) H-yuna 2015/2016