☆ 32 i 5 komentarzy--->Next
Wyjaśniam tak jak w innej książce, rozdziały nie opisują ich dnia za dniem. Występują czasami odstępy czasowe.
- Ou. - wyrwało mi się, kiedy wchodząc zmęczona do mieszkania dostrzegłam matkę Adriana. Spojrzała na mnie, a ja niemal od razu odchrząknęłam i poprawiłam swoje włosy. - Dzień dobry pani, nie spodziewałam się, że pani dzisiaj wpadnie.
- Ja też nie. - wstała.
Poczułam się dziwnie. Jak ja tej kobiety nienawidziłam...
Przyklejając na usta najlepszy uśmiech jaki miałam podeszłam do niej.- Adrian jest?
- Nie złociutka.
Zmarszczyłam brwi.
- Więc jak dostała się pani do domu?
- No cóż - chwyciła torebkę i wyjęła klucze, by następnie oddać je mnie. - Adrian prosił mnie, bym zrobiłam mu jakieś jedzenie na drogę. Ponoć macie ciche dni.
Ścisnęłam mocniej przedmiot w dłoni.
- Wyjeżdża gdzieś? - uniosłam brwi.
- A nie wspominał ci? - jakby tylko czekała na moją dezorientację. - Tak, ma jakiś wyjazd firmowy za granicę. Nie będzie go kilka dni, czy coś.
Odetchnęłam głębiej zaciskając szczęki. Oczywiście, że mi o niczym nie wspominał. Przecież nie byłby sobą, gdyby dzielił się jakimiś swoimi planami ze mną.
- W taki razie idę się przebrać i zaraz pani pomogę.
- Nie trzeba, radę dam sobie sama. Po prostu nie chciałam zaczynać buszować w kuchni bez twojej wiedzy. - uniosła wyże podbródek. Jej blond loki opadły w tył.
Z racji tego, że miałam dużo wolnego czasu wzięłam prysznic i przebrałam się w wygodne ubrania. Nie chciałam schodzić na dół do tej kobiety i zastanawiać się, co jeszcze naopowiadał jej Adrian. Cóż, na początku przemykałam oko na te szczegóły, które wypomniała mi, a na pewno nie dowiedziała się ode mnie, a od mojego chłopaka. Teraz jednak miałam tego dość, czułam jakby specjalnie mnie od siebie odpychał.
Kiedy chciałam wyciągnąć z lodówki sok ktoś zapukał do drzwi. Odruchowo spojrzałam na matkę Adriana, a ta uniosła na mnie brwi.
- Otwarte. - powiedziałam głośniej zastanawiając się kto mógł wejść. Kiedy jednak ujrzałam Zayna wstrzymałam oddech.
- Hej, przyszedłem zapytać, czy jesteś zajęta. - uśmiechnął do mnie. Kobieta zaglądająca do piekarnika spojrzała na mnie oburzona i podeszła bliżej mojej osoby, by zobaczyć kto przyszedł.
- Trafiłeś na zły moment, może później Zayn. - mruknęłam pośpiesznie odstawiając szklankę na wyspę w obawie, że ją upuszczę.
- W jakim celu tu przyszedłeś człowieku?
Zayn zmarszczył brwi na surowy wzrok matki Adriana. Mierzyła go podejrzliwym spojrzeniem z założonymi na piersiach rękami.
- By gdzieś wyjść z Penelopą. - tłumaczył powoli, jak do dziecka.
Kobieta zaśmiała się histerycznie.
- Ty chyba oszalałeś, ma chłopaka, który ciężko haruje w pracy, a kiedy tylko usuwa się na delegację już sprowadza sobie kochanków. - tu spojrzała na moment na mnie. - I nie pozwolę, aby taki gangster jak ty chodził po mieszkaniu, które on kupił za własne pieniądze.
W zasadzie złożyliśmy się po połowie, bo nie czułabym się dobrze, ale ona przecież wiedziała lepiej.
- Jestem jej sąsiadem, to nie musi oznaczać od razu zdrady.
- Zayn, idź proszę. - podeszłam do niego chwytając za łokieć. - Będzie jeszcze gorzej jeśli dalej zagłębisz się w rozmowę.
- Tak kochaniutka się bawić nie będziemy, myślałam, że masz w sobie odrobinę przyzwoitości by traktować mojego syna takim szacunkiem jak on ciebie. - oburzona aż poczerwieniała. Westchnęłam zagryzając dolną wargę.
To się nie działo.
- Gdyby pani wiedziała cokolwiek jak on ją traktuje.
- A ty wiesz? - prychnęła.
Trzymając Zayna za łokieć poczułam jak się spina. Potrzebowałam by wyszedł.
- Gdyby był tu mój syn zrobiłby porządek z takimi jak ty. Wyrzucił za drzwi i jeszcze kopnął w tyłek. W ogóle kim ty do cholery jesteś, by mnie pouczać? - zapytała z jadem.
- Jego szefem.
Twarz kobiety nagle zbladła. I mogłam powiedzieć, że w tamtym momencie poczułam się dobrze, choć nie powinnam.
YOU ARE READING
Obserwowana ● Z.M✅
FanfictionW każdym człowieku tkwi jakaś obsesja, która z czasem pogłębia się bardziej, jeśli jej na to pozwolimy. Jednych niszczy, innych rozwija - w zależności od tego, co kto zrobi ze swoimi skłonnościami. Moją obsesją jest ona... (c) H-yuna 2015/2016