● Dziesięć

5.1K 439 24
                                    

☆ 32 i 5 komentarzy--->Next  

- Nie wymyślaj Penelopo. - Adrian machnął ręką , jakbym była natrętną muchą. - Znowu ta sama śpiewka.

- Bo zamiast mi wierzyć, po prostu mnie zbywasz.

- Wymyślasz durnoty. Nikt cię nie podgląda, zrozum to w końcu.

Założyłam ręce na piersiach. 

- Poza tym - zebrał papiery z ławy. - idę popracować w moim gabinecie. Jakby ktoś przyszedł to mnie nie ma.

- A jakżeby inaczej. - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Może lepiej przeprowadź się do swojego biura. Będziesz miał szybciej do pracy.

Szedł twardo przed siebie nie zważając na to co mówię. Na dodatek trzasnął drzwiami. Jeśli ktoś tu miał się złościć to tylko ja. 

Zła jak osa siadłam na kanapie i chwyciłam pilota. Zadzwonił mój telefon. 

- Czego? - burknęłam z myślą, że to Zayn. Na następny dzień, po dowiedzeniu się, że Adrian dał mu mój numer zadzwonił do mnie z propozycją wyjścia gdzieś. Na Boga, chcąc lub nie, odczułam to jako podryw.

- Penelopo - wuj uciął na chwilę. Pobladłam. - Coś się stało?

- Nie, nie po prostu jestem zmęczona. - odetchnęłam. - A u ciebie jak? Długo się nie odzywałeś.

Mamrotał coś o kolejnych swoich inwestycjach, ale mało mnie to obchodziło. Kochałam go i uwielbiałam słuchać jak mówił, nieważne czy na interesujący temat. 

Jakieś dwie godziny po śniadaniu wyszłam z domu. Od cholernego Adriana, który siedział cały czas w swoim gabinecie. Nie zdążyłam się jeszcze z nikim dobrze zaprzyjaźnić i znowu byłam sama. 

Cóż, przywykłam już do tego.

Weszłam do kawiarni z myślą poczytania mojego pisma, które wzięłam sobie z domu i zrelaksowaniu się, chociaż na moment. Jednak kiedy ujrzałam Zayna zajmującego miejsce na fotelu podeszłam do niego, uprzednio zamawiając sobie kawę i ciasto.

- Penelopa? - zdziwił się chowając telefon do kieszeni.

- Tak, mogę się przysiąść? - do mojej głowy błyskawicznie przyszła inna myśl. Cholera, poczułam się jak idiotka. - Chyba, że na kogoś czekasz to ja...

- Nie, siadaj proszę. 

Więc usiadłam.

- Mogę powiedzieć, że jestem mile zaskoczony, twoją obecnością. Zamówiłaś już coś sobie?

- Tak, tak nie martw się. - zdjęłam torebkę i położyłam ją za sobą na fotelu. - Po prostu pokłóciłam się z Adrianem. Nic wielkiego.

- Dochodzę do wniosku, że te kłótnie zdarzają wam się codziennie.

Albo i nawet częściej.

Westchnęłam jedynie i spuściłam wzrok na paznokcie.

- Chyba jednak mnie lubisz, jeśli z tylu wolnych stolików wybrałaś mój.

Moje usta delikatnie się wygięły.

- Nie postrzegasz mnie jako nadgorliwego sąsiada. - dodał tym samym zachrypniętym tonem i tak samo jeżdżąc palcem po dolnej wardze.

- Nie jesteś nadgorliwy.

- Och, daj spokój. Każdy mi to mówi i wiem jaka jest prawda.

- Okej, masz rację. - zgodziłam się bawiąc serwetką, od czasu do czasu spoglądając na niego. - Czasami jesteś trochę zbyt nachalny. Może gdybyś nad tym popracował zmieniłbyś się.

- Nie jest mi to potrzebne. - wzruszył ramionami. - Jestem nadgorliwy tylko w tych przypadkach, które mnie interesują. Reszta mi lata.

- Czyli, że ja jestem takim przypadkiem? 

- W zasadzie to tak. Jesteś moją nową, tajemniczą sąsiadką. - upił łyk kawy. - Jakaś miła odmiana. A zwłaszcza, że to narz... dziewczyna mojego dobrego pracownika.

- Nie wspominaj o nim teraz. - pamiętałam, by nie mówić do niego przez pan. Moje zamówienie zostało przyniesione, podziękowałam cicho. - Chcę zjeść to ciasto i nie zwrócić.

- Jest aż tak źle? - zaśmiał się. Spojrzałam na niego twardo.

- Tak, całymi dniami tylko pracuje i pracuje, gdyby mógł przeprowadziłby się do firmy, a mnie odwiedzał tylko w święta. 

- Cóż - uniósł lekko kąciki ust. - To niedobrze. Zaniedbuje tak piękną kobietę.

- Znowu mi pan słodzi.

- Nadrabiam za pani chłopaka.

Uśmiechnęłam się lekko biorąc malutki łyk kawy.

- Poza tym powiedziałam mu o łazience, o tym, że czuję się podglądana. - zaczęłam poważnym tonem. - Kilka dni temu słyszałam nawet dziwne odgłosy. Kojarzyły mi się one z takim dźwiękiem zapisywania. Na przykład w tych starych kamerach policyjnych, wiesz o jakie mi chodzi? Takie białe.

- Naturalnie.

- No i kiedy mu o tym wspomniałam, on po prostu dał mi do zrozumienia bym poszła przebadać się na głowę.

Ułożyłam usta w linię przez emocje jakie mną targały, a on zdawał się rozbawiony. Nawet usta mu się wygięły.

- Nie wiem, co pana śmieszy. - oburzyłam się.

- Nic, nic. - dotknął nagle mojej dłonie położonej na stoliku. - Po prostu musiało to komicznie wyglądać.

- Sam mówiłeś - wróciłam do tematu jaki mnie interesował. - że masz podobnie, że też czujesz się obserwowany.

- Bo tak jest, ale daję sobie z tym spokój. Moja matka jest psychologiem i kiedy powiedziałem jej o tym, ona stwierdziła, że po prostu muszę przywyknąć do nowego miejsca zamieszkania. - spojrzał na mnie. - Że muszę mieć jakieś niemiłe wspomnienia z przeszłości, które teraz utrudniają mi życie.

- Czyli po prostu mam to uczucie ignorować?

- Ja tak robię.

Westchnęłam jeszcze raz przetaczając w głowie co powiedział. Może naprawdę tak było? I Adrian miał znowu rację? Ułożyłam usta w linię, z przyzwyczajenia wyciągając nogi przed siebie. Niechcący dotykając nóg Zayna. 

Spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Przepraszam. - zaczerwieniłam się.

 Tak nie powinno być.








Obserwowana ● Z.M✅Where stories live. Discover now