Prolog

802 21 30
                                    

Godzina 19:37, Sydney

Siedzę w domu mojej najlepszej przyjaciółki, Lauren. Dość często do niej przychodzę po lekcjach i zostaję do późna. Zarówno moim jak i jej rodzicom to nie przeszkadza. Głównie coś tam sobie rysujemy na kartkach, śpiewamy lub przebieramy się w ciuchy pani Bailey. To nam odpowiada. W końcu jesteśmy dziećmi. Co prawda, Lauren jest ode mnie starsza o trzy lata, ale mimo wszystko świetnie się dogadujemy.

— Zobacz, co mam! — Krzyczy uradowana. — Jakieś pisemko dla starych bab. Przeglądniemy? — Widzę szyderczy uśmiech malujący się na jej twarzy.

— Tak! Dowiemy się, o czym będziemy plotkować w przyszłości, ile zmarszczek nam prawdopodobnie wyskoczy. — Ledwo powstrzymuję wybuch śmiechu.

Zerkam trochę na zegarek, a trochę na przyjaciółkę. To młoda, ładna, zgrabna blondynka o szmaragdowozielonych oczach. Czasem przy niej czuję się taka mała i brzydka.

— Czy coś się stało? — Pyta, widząc moją naglą zmianę nastroju.

Chwilę patrzę się przed siebie, nie wiedząc, jak odpowiedzieć. To zwykłe kompleksy dziecka, które stara się już dorosnąć. Nadal jednak jestem jeszcze dzieckiem i nie wyrastam z dziecinnych zabaw w piaskownicy. Udawanie z koleżanką starszych i dojrzalszych przed chłopakami, aż tak nam nie wychodzi. Przynajmniej mnie. Lauren akurat radzi sobie świetnie. Ma znakomite kontakty z chłopakami, ubiera się jak gimnazjalistka w obcisłe, krótkie spódniczki oraz koszulki z dużymi dekoltami i do tego jest ładna. Jedynym minusem, którego nie widać na pierwszy rzut oka jest zamiłowanie do starych, dziecinnych zabaw. To głównie łączy nas obydwie. Kiedy dorośniemy? Nie mam zielonego pojęcia.

— Hm? — Krzyżuje ręce na piersi czekając, aż udzielę odpowiedzi.

— Nie, nic. Zastanawiam się, co teraz robią moi rodzice. Siedzą w domu czy jeszcze w pracy. — Odpowiadam.

W sumie to również mnie ciekawi. Do mojej przyjaciółki przychodzę po szkole również z tego powodu. Nie chcę przesiadywać sama w pustym domu. Ogarnia mnie strach w niektórych pomieszczeniach, których wolę unikać.

— Nie mam pojęcia. Podobnie mnie zastanawia, co porabia mój brat. — Pociera brodę palcami.

— Jestem bardzo częstym gościem w tym domu, jednakże nie miałam okazji go poznać.

— Ciągle pracuje i nie ma praktycznie czasu na przesiadywanie w domu. Rodzice nie są z niego dumni, ale dla mnie jest idolem. — Opowiada o nim z tak pełnym przekonaniem, że nie można w to nie uwierzyć.

Dość szybko wracamy do przeglądania kobiecego magazynu. Znajdują się w nim głównie najcenniejsze porady, jak pozbyć się zmarszczek, na co wybuchamy głośnym śmiechem, jakieś domowe metody medyczne oraz przepisy na różne ciasta, którymi najbardziej się zachwycamy. Na zdjęciu wszystko wygląda ładnie.

— Dziewczynki macie może ochotę napić się czegoś? — Pyta mama Lauren stojąca przy drzwiach.

— Może soku? — Przyjaciółka spogląda w moją stronę, a ja tylko przytakuję.

Wieczór zapowiada się bardzo miło. Po przewertowaniu całego pisma, postanawiamy przejrzeć internetowe źródła zawierające informacje na temat naszej mieściny. Trzeba lepiej ją poznać, skoro mieszkamy tutaj już tyle lat. Przeglądając każdą kolejną stronę zaczynamy żałować podjętej decyzji. Artykuły o morderstwach i gwałtach w Sydney wyskakują najczęściej.

— Co za brutalne zwierzęta mogły zrobić coś takiego? Ludźmi się ich nie da nazwać. — Pytam, zapoznając się z krótką wiadomością o kolejnej makabrycznej zbrodni.

Mrok [Poranione dusze. Tom I] ✔Where stories live. Discover now