Rozdział 9

535 18 3
                                    

*oczami Laury*

Wstałam o godzinie 8:30 i postanowiłam, że wezmę szybki prysznic zanim Ross się obudzi. Delikatnie i cichutko zeszłam z łóżka i podeszłam do szafy, w której Ross zrobił mi miejsce na moje ciuchy, gdyż stwierdził, że będę u niego czesto nocowała i ubrania będą na mnie czekały w razie czego. Kiedy otworzyłam szafę by wsiąść ubrania poczułam ręce na biodrach, za chwilę byłam odwrócona twarzą w stronę mojego seksownego mężczyzny.
-Co ty? Uciekasz mi? - uśmiechnął się zadziornie i pocałował mnie.
-Może...- odpowiedziałam kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Ładnie to tak? -znów mnie pocałował.
- Kochanie, przepraszam ale chciałabym wziąść szybki prysznic mogę?
-Hmm... Niech pomyśle... Co będę z tego miał?- jak zwykle się droczy.
- Pachnącą dziewczyne. Pasuje?
-Tak idź szybciutko bo zaraz się rozmyśle.
-Okok zaraz wracam kocham cię.- podskoczyłam, dałam buziaka chłopakowi i pobiegłam do łazienki obok pokoju Rossa. W tym domu jest kilka łazienek tak jak w moim ale Rossa jest najlepsza i czuje się w niej najpewniej.
Szybko wkoczyłam pod prysznic nałożyłam na ciało mój ulubiony arbuzowy żel pod prysznic i postanowiłam również umyć włosy bo chcę mieć pachnące i czyste na planie. Krecimy dziś ostatni odcinek sezonu trochę mi smutno ale na samą myśl, że "A&A" się przyjął i będzie drugj sezon już mi lepiej. W tym odcinku Austin którego gra mój chłopak wyjeżdża w trasę, a Ally którą gram ja zostaję w Miami gdyż nagrywa własną płytę. Dobrze, że w rzeczywistości R5 zespół w którym gra Ross, Riker, Rydel, Rocky i Ratliff nie wyjeżdża w trasę. Tego bym chyba nie zniosła. Nam jest ciężko się rozdzielić na jeden dzień, a co dopiero na kilka miesięcy. Nie wiem czy tylko ja tak mam, że jak tylko wchodzę pod prysznic od razu rozmyślam o wszystkim i o niczym?
Jak tylko wyszłam z pod prysznica umyłam zęby, wysuszyłam i lekko podkręciłam brązowe włosy, ubrałam się w ciuchy, które wczoraj wzięłam z domu i wyszłam z łazienki. Kiedy tylko zeszłam na dół poczułam zapach jajecznicy. Mmmm.... On jest naprawde idealny.
- Pięknie pachnie... Nawet moją ulubioną herbatke zrobiłeś dziękuje. Kocham cię.- usiadłam na przeciwko chłopaka i zaczęłam jeść śniadanie.
- Proszę księżniczko. Owoce leśne dobrze pamietałem?
-Taak. Pychota.
- Dobra,a teraz jedz bo zaraz jedziemy.
- Przecież mamy jeszcze mamy czas. Po co się spieszyć? Reżyser i tak pewnie się spóźni.
- Kto powiedział, że jedziemy od razu na plan hmm?- tajemniczy Ross... Czemu ja jestem taka ciekawska....
- Daj mi 10 minut i możemy jechać.
- Ok.

*oczami Rossa*

Kiedy Laura jadła śniadanie widziałem, że gotuje się od środka bo chce wiedzieć gdzie jedziemy. Hahh ta ciekawość ją kiedyś zgubi. Chociaż nie bo ma mnie i ja będę ją pilnować. Ona naprawdę długo je...
-Kochanie mogła byś się trochę pośpieszyć? Nie mamy całego dnia.- po patrzyła na mnie zdziwiona.
- Mam się udławić?
-Czy ja coś takiego powiedziałem??
- Nie ważne już zjadłam idziemy?- super jeszcze tego mi brakowało żeby auta

słoneczko się obraziło.
- Skarbie ale nie obrażaj się..
- Nie jestem obrażona...- co jak co ale udawać to ona nie umie.
- Przepraszam. Kocham cię.- nawet nie zareagowała... Trudno trzeba spróbować inaczej
- Lauro Marano! Moja najwspanialsza dziewczyno, kocham cię najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, błagam wybacz mi moją głupotę. - klęczałem na kolanie i całą moją przemowę trzymałem rękę Laury.
- Kocham cię- wyszeptała i łzy zaczęły jej lecieć z pięknych brązowych oczek.
- Skarbie nie płacz to ja powinienem płakać bo cię zraniłem, a jesteś moim całym światem.
- Chodźmy juz Ross. - wytarła łzy mi i jej i udaliśmy się do auta

----------------------------------------

Tak wiem rozdział krótki ale nie miałam na niego pomysłu wybaczcie... :\

Przypadek? Nie Sądzę...~Raura |book one|Where stories live. Discover now