Rozdział 10

493 16 0
                                    

*oczami Laury*


-Ross wiesz, że jest 11, a my mamy być na planie o 12? - przyznam, że się trochę denerwowałam. To nie tak, że ja jestem jakąś taką pustą lalunią czy coś i cały czas się denerwuje, czy obrażam o byle gówno. Mam po prostu taki dzień i zbliża mi się okres więc tak jakoś wyszło. Nie chce ranić Rossa czy innych mi bliskich, ale tak już mam jak tonę w morzu czerwonym...
-Spokojnie, poprosiłem, żeby przesunąć o dwie godzinki. Więc mamy czas do 14 skarbie. Tylko będziemy musieli posiedzieć tam dwie godziny dłużej, ale chyba nie będziesz na mnie o to zła?
-Nie- uśmiechnęłam się do chłopaka, który prowadził samochód, ale odwzajemnił uśmiech.

Chwilę później byliśmy na miejscu. Ross wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi jak dżentelmen. Kiedy wyszliśmy poczułam charakterystyczny zapach lasu i morza. Ross prowadził mnie ścieżką przez lasek, aż dotarliśmy na koniec ścieżki czyli na wysoki klif, z którego był piękny widok na morze. Staliśmy tak około 5 minut, a ja zachwycałam się widokiem tak pięknym, że miałam łzy w oczach.
-Kocham cię wiesz?- przytulił mnie od tyłu mój chłopak.
-Wiem. Ja też cię bardzo kocham.- odwróciłam się do Rossa i pocałowaliśmy się. Kiedy odsuneliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza Ross wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. Moje serce biło coraz szybciej, bałam się, że on chcę mi się oświadczyć. Przecież my jesteśmy stanowczo za młodzi i za krótko się znamy.
-Laura ja... Chciałbym ci dać ten łańcuszek, który jest w mojej rodzinie od lat. Dziadek mojego taty kupił go swojej żonie i został on przekazywany z pokolenia na pokolenie i ja chciałbym ci go dać. Kocham cię całym sercem i wierze, że przyjdzie kiedyś dzień kiedy weźmiemy ślub i będziemy szczęśliwi.- założył mi na szyję piękny złoty naszyjnik z różowym kryształem na środku.
-Jest piękny. Kocham cię Ross.- płakałam ze szczęścia.
-Chodź usiądziemy sobie na plaży. Hmm?
-Tak chodźmy.
Usiedliśmy na plaży tak, że nasze stopy były moczone przez fale. Czułam się taka szczęśliwa. Miałam najlepszego chłopaka pod słońcem, kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół. Czego chcieć więcej? Kiedy Ross chciał wstać aby pójść zamoczyć nogi w morzu z kieszeni wypadła mu paczka papierosów. Chłopak chciał ją szybko wsiąść z powrotem do kieszeni ale ja byłam szybsza.
-Co to jest?! Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic! Może mi jeszcze powiedz że w drugiej kieszeni masz zioło!- zdenerwowałam się i weszłam do morza tak, że woda sięgała mi do kolan. Musiałam trochę ochłonąć. Nie potrafiłam pojąć dlaczego.
-Laura kochanie to nie tak jak myślisz. Ja po prostu nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.-stał za mną i się tłumaczył.
-Normalnie Ross.- wciąż nie rozumiałam dlaczego...
-Przepraszam..
-Ile to trwa?- zapytałam spokojnie.
-Rok - powiedział ledwo słyszalnie.
-Dlaczego? Co się dzieje,że musisz się truć?
-To mi pomaga się skupić i odstesować. Przepraszam Laura, nie myślałem, że dla ciebie to takie istotne.
-Aha czyli uważasz,że robie afere o byle gówno?!
-Nic takiego nie powiedziałem.- Nie wiem jak on to robi ale jest cały czas mega spokojny.
-Ehh.. Teraz to ja potrzebuję się odstresować. Daj jedynego.- Popatrzył na mnie zdziwiony.
-No co ty masz prawo się truć to ja też. Najwyżej umrzemy razem. Ale obiecajmy sobie dwie rzeczy ok?
-Oczywiście- odpalił papierosa i podał mi paczkę abym też sobie wzięła.
-Po pierwsze nigdy więcej tajemnic. Nawet najgłupszych, no chyba, że chodzi o jakieś przyjęcie niespodziankę czy coś- zaśmialiśmy się.- A po drugie papierosy ok ale błagam nigdy nie dotkniemy narkotyków ok?- odpaliłam papierosa, oczywiście zakaszlnęłam. Co się dziwić w końcu to mój pierwszy raz.
-Ok. Kocham cię i jeszcze raz przepraszam.-przytulił mnie tak mocno że nie mogłam oddychać.
-Ja też cię kocham.

***

*oczami Rossa*

Nie chciałem budzić mojej księżniczki, która spała na moich kolanach ale niestety musiałem.
-Skarbie pobudka.- pocałowałem ją delikatnie.
-Nie chcę...- odwróciła się w taki sposób,że leżała twarzą do mojego krocza i nie powiem że było źle bo nie było.
-Nie chcę cię martwić czy coś ale za 20 min mamy być na planie.- zaraz jak to powiedziałem Laura wstała szybko się oczepała z piasku i była gotowa żeby iść.
-Spokojnie będziemy na czas znam skróty do studia. - Usmiechnąłem się i pocałowałem moją myszkę.
-Chodźmy już skarbie. - odsunęła się delikatnie i pociągnęła mnie w stronę auta.

***

-Jesteśmy!- ogłosiłem i zaparkowałem samochód.
-O są i nasze gołąbeczki!- krzyknął Cal. Idący razem z Raini.
-Hejka!- zawołaliśmy jednocześnie z Laurą po czym się zaśmialiśmy. Przywiatliśmy się z przyjaciółmi i Laura poprosiła mnie o papierosa na co nasi przyjaciele zrobili wielkie oczy,a ja podałem dziewczynie fajke i zacząłem się śmiać.
-Widzę, że dużo nas ominęło.haha - zaśmiała się Raini.
-Tylko trochę. - uśmiechnęła się Laura.
-Hej może wybierzemy się po pracy do naszej ulubionej pizzeri uczcić ostatni odcinek sezonu?- zaproponował Calum.
-Jasne, a teraz chodźmy już na plan bo znowu się wkurzą, że się spóźniamy. - uśmiechnąłem się.

Przypadek? Nie Sądzę...~Raura |book one|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz