23. "Musisz dzielnie znieść deszcz, żeby później podziwiać tęczę."

347 15 4
                                    


  *oczami Laury*

   Ze snu wyrwał mnie budzik. Sięgnęłam ręką na półkę w celu wyłączenia urządzenia. Kiedy już telefon przestał wydawać  z siebie znienawidzony przeze mnie dźwięk leniwie podniosłam się z łóżka. Nienawidzę poniedziałków. Z resztą jak każdy. Jeszcze nie do końca rozbudzona podeszłam do szafy i wyciągnełam z niej prostą białą sukienkę. Tak wiem biała sukienka do szkoły to nie najlepszy pomysł, ale nie mam dziś w-fu więc zaryzyzykuje. Do tego zaraz po szkole zaczynamy kręcić drugi sezon "Austin&Ally" i nie będę miała czasu, aby jechać do domu i się przebrać.

  Gotowa do wyjścia wzięłam torbę i założyłam białe converse po czym wyszłam z domu. Dziś nie jadę z Rossem, ponieważ zepsuło mu się auto, a jego kochane rodzeństwo mu nie pożyczy. Postanowiłam więc jechać komunikacją miejską. Jak za starych dobrych czasów.

   Po godzinie byłam już przy bramie oznaczającą wejście do "piekła". Kiedy miałam już wchodzić do budynku na parking z piskiem opon podjechało czarne BMW, odwróciłam się ciekawa kto wozi się taką furą. Kiedy zobaczyłam kto wysiada z samochodu zamarłam. Z miejsca kierowcy wsiadła nijaka Maia Mitchell, a z miejsca pasażera MÓJ CHŁOPAK. Na ich twarzach widniał wielki uśmiech. Na ten widok poczułam ukłucie w sercu. Chyba jeszcze mnie nie zauważyli, ponieważ śmiali się w najlepsze. Na koniec przytulili się. Nawet nie wiem kiedy w moich oczach pojawiły się łzy. Nagle poczułam drobną rękę na ramieniu.
-Widziałaś wszystko prawda?- zapytała Kelsy zamykając mnie w mocnym uścisku.
-To tak cholernie boli- mruknęłam wtulając  się w dziewczynę.
-Wiem Laura. Wiem. - powiedziała maskując mnie pocieszająco po plecach.-Musisz dzielnie znieść deszcz, żeby później podziwiać tęczę.- powiedziała odsuwając się delikatnie ode mnie i patrząc prosto w moje oczy.
-Tak wiem Kels dziękuje.- powiedziałam pociągając nosem i wycierając łzy
-Nie masz za co.- uśmiechnęła się pocieszajająco. Ta dziewczyna ma naprawdę śliczny i zaraźliwy uśmiech. Dzięki niej na moje usta wkradł się mały uśmiech.- A teraz chodźmy już.- podniosła swoją torbę i ruszyła w stronę wejścia. Zrobiłam to co ona i razem udałyśmy się w stronę sali matematycznej.
  
    Dzień w szkole minął mi na unikaniu Rossa na każdym kroku. Dzięki Drew siedziałam na każdej lekcji z Kelsy, a on z Rossem. Nie obyło się bez wypytywania biednego Drew o mnie, że on się jeszcze nie zorientował o co mi chodzi... Cały czas towarzystwa dotrzymywali mi Kelsy wraz z Drew. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Niestety nadszedł czas na opuszczenie szkoły i kręcenie pierwszego odcinka drugiego sezonu serialu. Coś czuję, że rozmowa z nim mnie dziś nie ominie...

   Pod szkołę podjechała Raini swoim samochodem. Podbiegłam do pojazdu i zajęłam miejsce pasażera.
-Hej.- przywitałyśmy się buzakiem w policzek i moja przyjaciółka ruszyła z parkingu.
-No to opowiadaj co tam w szkole.- powiedziała skupiona na drodze.
-Kolorowo nie było.- burknęłam i zaczęłam się bawić swoim telefonem. Nagle Raini zjechała z drogi i zatrzymała samochód.- Co ty robisz?- zapytałam wyłączając telefon.
-Kurwa Laura powiedz mi co się ostatnio z tobą dzieje?! Chodzisz jakaś taka zamulona, robisz o wszystko awantury! No zdecyduj się czego chcesz, bo za chwilę, rzeczywiście go stracisz!- krzyknęła i popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem.
-Co ja mam ci kurwa powiedzieć?! Widziałam go dziś z nią! Jechali razem do szkoły, śmiali się i przytulali! Nawet nie wiesz jak ja się czuję patrząc na to!- wrzasnęłam na przyjaciółkę.
-Wiesz, że mi przykro, ale pomyśl, że może on też ma prawo mieć znajomych i nic złego nie robili! On też może mieć tego wszystkiego dość! Ostatnio zachowujesz się jak  ostatnia suka! - krzyknęła na mnie i włączyła samochód włączając się do ruchu drogowego. Przez resztę drogi nie odezwałyśmy się do siebie,a ja dusiłam w sobie łzy. Najgorsze jest to, że ja powoli przekonuje się do tego co przed chwilą usłyszałam. Wspaniale jest mieć prawdziwych przyjaciół prawda?

   Do studia dojechałyśmy w nieprzyjemnej atmosferze. Kiedy dziewczyna zaparkowała  samochód, wyskoczyłam z niego jak poparzona. Szybkim tempem ruszyłam w stronę drzwi.
   Kiedy już byłam gotowa do pierwszej sceny i miałam już wychodzić z garderoby do pokoju nagle wparował zdenerwowany Ross.
-O co ci znowu kurwa chodzi?!- krzyknął na mnie, na co podskoczyłam.
-Możesz nie krzyczeć?- zapytałam grzecznie. Miałam już dość wrzasków jak na jeden dzień.
-Przepraszam.- mruknął i spuścił głowę.- Powiesz mi o co chodzi?- zapytał niepewnie.
-Ja... Ja widziałam cię dziś z Maią.- mruknęłam cicho.
-Ja pierdole Laura! Naprawdę?!- ponownie krzyknął.
-Miałeś nie krzyczeć.- powiedziałam głośniej nie spuszczając wzroku z blondyna. Byłam już naprawdę bliska płaczu.
-Zabrała mnie po drodze, bo jechała zawieść coś tacie. Nie chciałem z nią jechać, ale pomyślałem, że przecież to nie zbrodnia! Wolałem jechać z nią niż tłuc się autobusami.- wytłumaczył podniesionym głosem.
-Lynch! Marano! Na plan!- reżyser uratował mnie od dalszej rozmowy z blondynem. Bez słowa ominęłam chłopaka i szybkim krokiem ruszyłam w stronę miejsca gdzie będziemy kręcić odcinek.

             Mam wrażenie, że nasz związek zbliża się do końca, a ja tracę wszystkie ważne dla mnie osoby...

----------------------------------
Heej!
Chciałam was przeprosić, że rozdziały takie krótkie... Jak już pewnie wiecie zbliża się koniec roku, a ja muszę powyciągać oceny z niektórych przedmiotów... Wystawienie ocen mam już 10 czerwca, wiec myślę, że wtedy rozdziały będą dłuższe i częściej. 😥😘

Przypadek? Nie Sądzę...~Raura |book one|Where stories live. Discover now