20."Przepraszam..."

364 19 2
                                    


*oczami Rossa*

   Od spotkania Laury w parku siedzę w domu, zdarzyło się, że się rozpłakałem, oglądam telewizję, palę, pije... To wszystko mnie przerasta. Po co ja w ogóle poszedłem z tą Maią do tego głupiego parku. Jestem chujem...
   Tęsknię za nią... Za jej uśmiechem, za całowaniem jej i za całą Laurą Marano! Dlaczego ja byłem taki głupi i jej nie zatrzymałem wtedy w parku... Jeszcze do tego wpadłem na nią na parkingu. Ona nawet nie chce ze mną rozmawiać. Rydel mi mówi, żeby dać jej trochę czasu, ale ja do cholery nie umiem! Ja ją potrzebuję! Ona jest moim tlenem. Muszę o nią za walczyć! Muszę...
-Ross? -drzwi od mojego pokoju się uchyliły, a w nich stał Riker. -Mogę wejść?- zapytał.
-Wchodź.- rzuciłem szybko i wyszedłem na balkon zapalić. Kiedy stanąłem przy barierce i odpaliłem papierosa obok mnie stanął mój straszy brat.
-Słuchaj...-zaczął.- Ja wiem, że jest ci ciężko z powodu Laury, ale musisz wiedzieć, że sam sobie na to zapracowałeś. Z tego co wiem, to Lau cię ostrzegała przed Maią... Bracie daj jej jeszcze czas... -skończył swoje przemówienie klepiąc mnie po ramieniu i odchodząc.
-Nie potrafię. -powiedziałem kiedy wychodził już z balkonu, ale usłyszał.
-To tylko moje zdanie Ross. Zrób jak uważasz. - dodał i wyszedł. Zostawił mnie z mętlikiem w głowie. Dzięki bracie...

  Po obiedzie wbiegłem schodami do pokoju i przebrałem się. Przygotowanie do wyjścia zajęło mi 30 minut.
-Wychodze! -krzyknąłem kiedy opuszczałem dom. W odpowiedzi usłyszałem tylko chce "dobrze" mamy.
   Zdenerwowany skoczyłem do kwiaciarni kupując jak największy bukiet róż i udałem się do domu państwa Marano gdzie mieszka moja księżniczka.

  Stając przy drzwiach ręce mi drżały. Jednak nie zamierzałem tchurzyć. Nacisnąłem dzwonek i niecierpliwie czekałem ,aż ktoś mi otworzy. Chwilę później drzwi się uchyliły ,a  w nich stanęła siostra Laury.
-Mogę?-zapytałem z wyczuwalną nadzieją i podenerwowaniem w głosie.
-Nie jestem pewna czy powinnam cię wpuszczać...- mruknęła nie skrywając niezadowolenia moją wizytą.
-Proszę... To dla mnie naprawdę ważne. - błagałem.
-No dobrze... Jest w swoim pokoju.-powiedziała i przepuściła mnie w drzwiach. Zadowolony ale jednocześnie zdenerwowany udałem się do pokoju Laury. Kiedy stanąłem przy drzwiach moje serce biło tak szybko i mocno jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.
  Słyszałem z jej pokoju piękny dźwięk pianina w połączeniu z jej zjawiskowym głosem. Stojąc tak chwilę zdecydowałem się wejść do środka. Drżącą ręką nacisnąłem klamkę i od razu zauważyłem dziewczynę grającą na białym pianinie. Była tak zajęta graniem i śpiewaniem, że nawet nie zauważyła, że tu jestem. Jednak po minucie piosenka się skończyła, a moja dziewczyna westchnęła.
-Ładna. -odezwałem się cicho dalej trzymając w ręku bukiet róż. Dziewczna gwałtownie odwróciła się w moją stronę. Była ubrana w białe krótkie spodenki i jasno zielony crop top. Wyglądała ślicznie jak zawsze.
-Co ty tu robisz?-odezwała się cicho po chwili.
-Przepraszam... Cholernie cię przepraszam. Daj mi to wszystko wytłumaczyć proszę. Kocham cię i nie potrafię bez ciebie żyć...- modliłem się, żeby się zgodziła.
-Masz 5 minut. - powiedziała i stanęła naprzeciwko mnie.
-Dla ciebie. -powiedziałem i podałem dziewczynie róże.
-Dziękuje.-odpowiedziała cicho.
-Laura... Jak wyjechałaś to dodałaś zdjęcia na snapa z tym całym Willym. Poczułem cholerną zazdrość, myślałem... Sam nie wiem co myślałem. Kocham cię i bałem się,  że cię stracę. Wtedy Maia zaproponowała, że zabierze mnie na imprezę, a ja głupi się zgodziłem. Pomyślałem, że ona wcale nie jest taka zła jak mówiłaś i, że po prostu byłaś zazdrosna. Upiłem się wtedy cholernie, a jak się obudziłem byłem w domu Mai.  Rozmawiałem z nią i nic między nami nie zaszło. Później Maia do mnie zadzwoniła i zaproponowała spacer po parku. Zgodziłem się. Maia zaczęła dla żartów mnie obrażać, więc ja ją wziąłem na ręce i chciałem również dla żartów wrzucić do fontanny. Wtedy pojawiłaś się ty. Ja byłem taki zaskoczony, że nawet nie zorientowałem się kiedy uciekłaś. Przepraszam cię kochanie. Wybacz mi proszę... Jesteś dla mnie wszystkim i nie mogę żyć kiedy jesteś na mnie zła. - zakończyłem "przemowę" i poczułem spływającą łzę po moim policzku. Laura również płakała. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko przytuliła mnie bardzo mocno.
-Kocham cię. Nie umiem się na ciebie gniewać. -szlochała w moją klatkę piersiową.
-To znaczy, że mi wybaczysz?-zapytałem z nadzieją ocierając jej łzy.
-Daje ci szansę. -powiedziała, a ja z radości wziąłem ją na ręce i okręciłem nas.
-Dziękuje. Kocham cię. - powiedziałem i bez zastanowienia przyległem swoimi ustami do jej.  Na szczęście dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Tęskniłem za tymi ustami w cholerę.

  -Pójdę włożyć kwiaty do wazonu. - odezwała się kiedy się od siebie "oderwaliśmy".- Poczekaj chwilkę. - dodała posyłając mi ten swój zniewalający uśmiech.
- Dobrze. - odparłem i usiadłem przy pianinie.
   Ostatnim razem jak tu byłem nie miała tego pianina w pokoju... Minęło niby tak niewiele czasu, a tyle się zmieniło...

*oczami Laury*

  Wyszłam z pokoju i zaniosłam bukiet róż do wazonu w kuchni. Możecie powiedzieć, że jestem głupia bo mu tak łatwo wybaczyłam, ale ja naprawdę nie potrafię bez niego żyć. Ross stał się cząstką mnie. W sumie to ja nie do końca mu wszystko wybaczyłam, po prostu dałam mu drugą szansę. Podobno każdy na nią zasługuje prawda? Jak się kogoś kocha to można wybaczyć wszystko. Prawie wszystko...

  Zadowolona wróciłam do mojego pokoju. Stając w progu ujrzałam mojego chłopaka grającego na pianinie. Uśmiechnęłam się na ten widok. Podeszłam do pianina i usiadłam obok Rossa włączając się do gry. Zaczęłam również śpiewać na co chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i również włączył się do śpiewania. To była piosenka, którą razem napisaliśmy. To była piosenka o nas.
-Jak za dawnych lat co?- zachichotałam.
-Tak. Musimy napisać jeszcze jakąś piosenkę kiedyś.- powiedział wciąż patrząc w moje oczy.
-Koniecznie. - zaśmialiśmy się na moje słowa.

Razem z moim chłopakiem leżeliśmy u mnie na łóżku i oglądaliśmy filmy kiedy przerwał nam telefon Rossa.
-Odbierz może to coś ważnego. - powiedziałam kiedy zauważyłam, że chłopak nie reaguje na telefon.
-To Maia. - odpowiedział sucho.
- Aha. - odezwałam się - To może rzeczywiście nie odbieraj...-mruknęłam pewna, że nie usłyszy.
-Słyszałem to. - zaśmiał się na co odpowiedziałam tym samym i pocałowałam blondyna.

       
           W końcu wszystko jest takie jak dawniej, a Maia już nam nie przeszkodzi...

-----------------------------------------------
Hejo!😘
No nareszcie się pogodzili! Alleluja! Teraz tylko pytanie czy Maia aby napewno im już nie przeszodzi... Tego dowiecie się za niedługo, a narazie trzymajcie 20 rozdział. Jak ten cza leci... Dopiero co był dziesiąty rozdział i już dwudziesty... Zanim się obejrzymy będzie już koniec książki, ale nie martwcie się planuje drugą część.😉 Dziękuje wam za to, że czytacie to ff, za gwiazdki i komentarze. Kocham was💕💕

Przypadek? Nie Sądzę...~Raura |book one|حيث تعيش القصص. اكتشف الآن