Rozdział 12

10.9K 502 181
                                    

Gorąco, namiętnie, ostro i fascynująco?

Tak panie i panowie definiują związek Draco Malfoya i Hermiony Granger. Między tą dwójką gołym okiem widać chemię. Nie można się powstrzymać od ciągłego patrzenia w ich kierunku. To takie fascynujące, że chciałoby się patrzeć na nich cały czas.

„Nigdy nie spotkałem tak zakochanej w sobie pary. Kiedy są razem, nikt inny się nie liczy". To jedna z wypowiedzi, którą usłyszeliśmy ostatniej nocy. Karmili się nawzajem, rozśmieszali się i szeptali sobie czułe słówka do ucha.

Jeśli to was nie przekonuje, na pewno przyczynił się do tego ich zmysłowy taniec. Ogień bijący od tej pary czuć było nawet kilka stolików dalej...

Czy wy też słyszycie gong weselnych dzwonów w najbliższe przyszłości?

Sześć dni później

– Ugh Malfoy naprawdę, Quidditch?

– Tak. I oczywiście najlepsze miejsca.

Hermiona nie mogła się powstrzymać i przewróciła oczami, kiedy szła za nim do odpowiedniego sektora.

– Następnym razem ja wybieram.

– Jeżeli nie będziemy spędzać dwóch godzin w księgarni, to się zgadzam.

– Nie byliśmy tam dwie godziny! – zaprotestowała.

Draco prychnął. – Niestety masz rację. Byliśmy tam trzy godziny.

Znów przewróciła oczami. – Czy to przypadkiem nie jest twoja zemsta za tamte czasy?

– Kogo moja? – Spojrzał na nią niewinnie.

Szczęka Hermiony opadła. – Ty, ty podły Ślizgonie! – Walnęła go w ramię.

Blondyn roześmiał się.

– Jestem Malfoyem, Granger. Oczywiście uwielbiam Quidditcha, ale największą radość sprawia mi denerwowanie ciebie. Po prostu nie mogę się oprzeć.

– Uważaj, bo znowu cię uderzę.

– Jestem nieco wyższy od ciebie, Hermiono Granger. Powodzenia.

– Kto powiedział, że użyję rąk? – zapytała Hermiona, przechylając się w bok, aby pokazać mu tłuczek lecący tuż za nią.

Draco jęknął z przerażenia. – Wiesz, że czasem jesteś przerażająca?

Wzruszyła ramionami i zajęli swoje miejsca. – Kiedy Blaise i Luna do nas dołączą?

– Kiedy Luna skończy lekcje, czyli... za pięć minut – odparł, patrząc na zegarek.

– Cóż, dzisiaj wszystkie dzieci wyszły wcześniej – powiedziała Luna, pojawiając się niemal znikąd.

Draco z zaskoczenia o mało nie spadł z siedzenia. – Kiedy do cholery tu przyszłaś?

Luna zajęła miejsce obok Hermiony.

– Byliśmy tu – odparł Blaise, siadając obok blondynki.

– Poszedłeś po jedzenie, prawda – stwierdził Draco.

– Tak. – Blaise uśmiechnął się i dodał: – Spędziliśmy dwadzieścia błogich minut, próbując wszystkich pyszności.

– Nie mam pojęcia jak to możliwe, że wciąż jesteś chudy. – Hermiona pokręciła głową, patrząc na niego.

Mrugnął. – Dobre geny.

– Gdybyś był dziewczyną, z pewnością byśmy cię nie lubiły – mruknęła Luna, stwierdzając fakt.

Simply Irresistible [PL]Where stories live. Discover now