Rozdział 3

5K 618 151
                                    

Nałożyłem dwóm słodkim dziewczynkom, jedyną potrawę, którą umiałem robić dobrze, czyli — tortillę. Umiałem naprawdę wiele rzeczy, ale w gotowaniu, mogłem się jeszcze pochwalić robieniem kanapek i jajecznic, nic więcej. W innych przypadkach, po prostu moja kuchnia ulega autodestrukcji.

— Smakuję? — spytałem, zerkając na przyjaciółki siedzące na wysokich, barowych krzesłach przy wysokim blacie. Obie były straszliwie słodkie i udane, podczas gdy obie są razem w domu, nie może być cicho. Lubiłem opiekować się SooHyun. Gdy tak na nią patrzyłem, sam bardzo żałowałem tego, że nie mam dzieci, ale wolałem poczekać.

Chociaż patrząc na moją reakcję, gdy tylko ujrzę tę piękną twarzyczkę Baekhyuna, nie mam ochotę czekać za niczym. Najchętniej zamknąłbym go gdzieś, tak by nigdzie mi nie uciekał i był tylko mój, ale coś sądzę, że z nim to nie wypali.

— Bardzo dobre, wujku Chan! — uśmiechnęła się szeroko córeczka mojego przyjaciela — Rzekłabym iż wyśmienite, nieprawdaż? — zwróciła się do córki Baekhyuna, biorąc łyk soku, podnosząc przy tym mały paluszek, jakby była co najmniej damą dworu rodziny angielskiej.

— Zaiste, powiadam. — odpowiedziała spokojnym tonem, a ja przegryzłem mocno wargę, tak by nie wybuchnąć śmiechem. Nie powinny oglądać przygód Merlina, mogłem im tego zakazać. — Przestańmy, panienko, bo jeszcze zaczniemy mówić jak wujek Kai, ma przyjaciółko. — dopowiedziała, a ja natychmiast zamieniłem się w słuch. Oparłem swoje łokcie o blat, patrząc na nią uważnie.

— A kim jest Kai, hm?

— Jest bardzo dobrym przyjacielem mojego tatusia. W sumie nawet bardziej. Baaaardzo się lubią. — uśmiechnęła się do mnie dziewczynka, dokańczając swoje danie. Po chwili jednak pobiegły w inną stronę.

Byun Baekhyun chyba rzeczywiście jest gejem. I ma dziecko. A jest gejem. Czy ja czegoś nie wiem?

~*~

Siedziałem na swoim fotelu, stukając palcem w biurko i wpatrując się w powolny etap zmieniania się jednej tapety na drugą na monitorze mojego komputera. W mojej głowie nie było teraz żadnych wizji nowej, oszałamiającej stylizacji, lecz Byun Baekhyun. Wczoraj, gdy odbierał swoją córkę, odbył ze mną bardzo krótką rozmowę na podstawie, przywitania się, pytania na temat jego córeczki, a następnie pożegnania. Denerwowało mnie to. Nie wiem, czy on udaję głupiego, czy naprawdę nie wie o co mi chodzi?

Podniosłem się lekko na fotelu, kiedy usłyszałem pukanie. Pozwoliłem tej osobie wejść i jak się okazało, wywołałem wilka z lasu. Oto idzie Byun Baekhyun i cholera jasna, z dnia na dzień podoba mi się jeszcze bardziej. I chociaż ta jego powaga i formalny ton głosu, sprawiał, że miałem ochotę uderzyć go w twarz lub potrząsnąć, to zarazem sprawiał, że chciałem przyszpilić go do ściany i...

— Mam do pana kilka dokumentacji. Potwierdzeń i innych pierdół. Potrzebuję pana podpisu, panie Park. — powiedział i wysłał mi delikatny uśmiech, który wiedziałem, że jest wymuszony, ale i tak sprawił, że się uśmiechnąłem. Kiwnąłem głową, a on po kilku chwilach był koło mnie. Jego tak bliska obecność sprawiła, że szybkość, z którą podpisywałem dokumenty, sama mnie zdziwiła. Nawet nie chciałem tego czytać, dobry Boże! Co on ze mną wyrabia?

— O i jeszcze jedno, tu, panie Park. — wypowiedział, prawie że przy moim uchu. Byłem bliski rzucenia nim na to cholerne biurko, ale szybko się uspokoiłem. Pochylił się tak, że czułem jego oddech na swojej szyi. Mój podpis wyglądał trochę inaczej, ponieważ moja dłoń wręcz drżała. Dzięki Bogu wyszedł. Wypuściłem głośno powietrze i przykryłem swoją twarz dłońmi.

Jak tak dalej pójdzie, skończy się to bardzo nieprzyjemną sytuacją. Znaczy, to zależy, z jakiego punktu na to patrzymy, oczywiście.

Kiedy odsłoniłem swoje oczy, zobaczyłem przed sobą siedzącą Kim Hee Nim, która w jednej ręce miała długopis a w drugiej marchewkę (no cóż, ciąża kieruję się swoimi zasadami). Założyła nogę na nogę i ułożyła na nich wygodnie swój notes, zapisując coś w nim i chrupiąc warzywo.

RUN(A)WAY | ChanBaekWhere stories live. Discover now