Rozdział 13

4.9K 483 78
                                    

Siedziałem przy swoim biurku i kręciłem się w kółko. Tak po prostu. Śmiałem się i sam nie wiem dlaczego, z jakiego powodu. Z mojej głupoty czy ze szczęścia, które właśnie mnie ogarniało? Byłem szczęśliwy, ba! Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Od weekendu, żyję tylko tą jedną chwilą, kiedy wylądowaliśmy w kolorowych kulkach i zaczęliśmy się całować. Cały czas czułem na swoich ustach jego słodki smak, pamiętałem to uczucie przenikającego mnie ciepła oraz dźwięk dudnienia mojego serca. Przysięgam, że pamiętałem nawet jak jego idealne, smukłe i gładkie palce splatały się z moimi i mocno trzymały.

Po tym przyjemnym wydarzeniu nakryła nas HeeNim, która zaczęła na nas wręcz krzyczeć, iż nie powinniśmy bawić się w kulkach o tej porze. Pomogliśmy jej jeszcze do końca posprzątać i rozdzieliliśmy się. Trudno było mi odjechać samemu, zostawić Baeka wiedząc, że pójdzie spać sam, bo szczerze powiedziawszy, chciałem być przy nim i już nie zostawiać. Kiedy tylko byłem w domu, wysłałem mu SMS o tym, że cholernie tęsknie. Niestety nic mi nie odpisał, przez co ja sam nie potrafiłem zasnąć przez pół nocy. Na szczęście, okazało się, że po prostu zasnął.

Następnego dnia, specjalnie przyjechałem do Junmyeona, tylko po to, by go zobaczyć pod pretekstem zapomnianej rzeczy, której tak naprawdę nie zapomniałem, ale wszystko było warte zobaczenia jego cudownego uśmiechu. Nie dostałem szansy, by znów poczuć jak słodkie i delikatne są jego usta, ale mogłem się nacieszyć jego czułym dotykiem w moją stronę, czyli pogłaskaniu po policzku. Miałem wrażenie, że już nigdy nie umyję tego policzka.

A teraz znów siedzę przy biurku i nie mogę się doczekać, aż go zobaczę. Niestety od rana miał coś do załatwienia i musiał pilnie gdzieś jechać, by jej dopilnować. Miałem wrażenie, że oszaleję bez niego. Kiedy zamykałem oczy, widziałem niego. Piękne, jasno-brązowe włosy, błyszczące ciemne oczy i szeroki radosny uśmiech. Chyba nawet słyszałem jego melodyjny głos jakby zaraz koło mojego ucha. Czy właśnie tak wygląda, bycie zakochanym?

Wręcz podskoczyłem, kiedy drzwi się otworzyły. Byłem pewien, że to Baekhyun, jednak w drzwiach pojawił się Junmyeon. Ubrany jak zawsze w dopasowany garnitur z podniesionymi, ciemnymi włosami. Westchnąłem zawiedziony i cicho odpowiedziałem na jego przywitanie.

— Aż tak nie chcesz mnie widzieć? — zaśmiał się i usiadł naprzeciwko mnie.

— Nie, to nie o to chodzi...

— Nie wyglądam jak Baekhyun, wybacz — powiedział, przeglądając kolejne kartki w swoim notesie. Uderzyłem go pod biurkiem nogą w piszczel, a ten zamiast na przykład, syknąć z bólu, znów się zaśmiał. — Baek wróci niedługo. Mam do Ciebie sprawę. Razem z Hee Nim musimy jechać do jej rodziny... Rocznica ślubu czy coś i nie chcemy brać małej, bo zanudzi się tam na śmierć. Czy...

— Wezmę ją do siebie? Na ten weekend?

— Jesteś wielki. Dziękuję. — uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja tylko pokiwałem głową i właśnie wtedy drzwi się otworzyły. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy zobaczyłem chłopaka. Czarne rurki, ciemna koszula w odcieniu zgniłej zieleni z nadrukiem równie ciemnych, beżowych i bordo kwiatów. Znów pokazał swoje idealne obojczyki, rozpinając pierwsze guziki od koszuli. Musiałem przyznać, że w tych delikatnie napuszonych włosach i grzywce ułożone na dół, wyglądał ślicznie.

— Ach... Przepraszam, przeszkadzam? — odpowiedział lekko speszony, a ja chyba przez zauroczenie się nim, zapomniałem cokolwiek z siebie wydusić.

— Nie przeszkadzasz, musiałem tylko pogadać z Chanem. — powiedział szybko i wstał, wysyłając mi oczko. Spojrzałem na niego jak na debila, a kiedy ten wyszedł, mój wzrok znów pokierowałem w stronę Baeka.

RUN(A)WAY | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz