Rozdział 16

3.9K 461 300
                                    


Moja głowa była wtulona w jego ciepłą szyję, a dłonie ułożone na jego powoli unoszącej się klatce piersiowej. Czułem, jak jego delikatne palce, przeczesują moje włosy w tak leniwy i przyjemny sposób, że nawet nie przeszło mi przez głowę, aby się obudzić. Jednak, szybko przypomniałem sobie, że przez noc zdążyłem zapomnieć, jego śliczną twarz, dlatego właśnie uniosłem wzrok powoli, patrząc na jego usta. Uniosły się mozolnie, aż przybliżyły i docisnęły do mojego czoła. Po moim ciele rozlało się miłe ciepło. Mruknąłem tylko i znów ułożyłem głowę w zagłębieniu przy ramionach, przejeżdżając nosem po jego szyi.

— Która godzina? — wychrypiałem, wtulając się w niego mocniej. Był taki ciepły, a zapach poziomek albo malin na jego skórze, dawał mi uczucie spokoju i bezpieczeństwa.

— Dziewiąta — szepnął, zanurzając dłoń w mojej czuprynie, nieznacznie masując i drapiąc po głowie, na co znów mruknąłem.

— O której wstałeś? — westchnąłem z nadal zamkniętymi oczami, domyślając się, że mężczyzna na pewno nie śpi już od dawna.

Nastąpiła cisza, która tylko zapewniła mnie w tym, co przeszło mi wcześniej przez głowę. Baekhyun mało spał, zawsze mało, zawsze sądziłem, że o wiele za mało. I ostatnio nawet wraz z jego córeczką, zaprowadziliśmy go na kanapę w moim salonie i zrobiliśmy mu surowy wykład na temat snu. Shinhye miała na sobie nawet moje, trochę za duże, okrągłe okulary, trzymała skrzyżowane dłonie na klatce, a jej spojrzenie było wręcz piorunujące. Myślę, że to właśnie z tego powodu, udało mi się zaciągnąć Baekhyuna długimi pocałunkami do łóżka, przed północą, aby wreszcie się wyspał. A ten jak na złość, zapewne wstał o piątej nad ranem.

— Nie pamiętam. Jak wstałem, patrzyłem na Ciebie, później poszedłem do kuchni, napiłem się wody. Zerknąłem do Shinhye, przyszedłem i... Patrzyłem się — Zaśmiał się cicho. Podczas swojej wypowiedzi, powoli jeździł kciukiem po moim policzku, a na końcu nachylił się i ucałował moją skroń.

Lubiłem w naszym związku to, że nasze stosunki były równorzędne. On czuł się w moich ramionach tak samo bezpiecznie, jak ja w jego. Kiedy byłem w związku z kobietą, bardzo czułem bycie „tym ze spodniami" w związku. Tutaj, obaj dostawaliśmy i dawaliśmy tę samą ilość czułości, uśmiechnięć, słówek pełnych miłości, spojrzeń i po prostu poczucia bycia kochanym.

Przy nim nigdzie mi się nie śpieszyło. A poranki z nim, były czymś idealnym. Nieważne czy mając go w swoich ramionach, śpiącego na mnie ze spokojem, czy bycie mocno do niego przylgniętym, wtulonym w szyję, gdy on wpatruję się we mnie jak w swoją najcenniejszą rzecz na świecie. Wszystko było dla mnie najlepsze, bo w jego wykonaniu.

— Baekhyun... Cały czas o tym myślisz, prawda? — spytałem cicho, postanawiając już nie próbować kolejny raz zasnąć, a jednak delikatnie poprawić swoją głowę tak, by móc na niego patrzeć. Był oparty o bezgłowie łóżka, opierając się łokciem o poduszkę za moimi plecami, a jego dłoń wędrowała po moich włosach w subtelny i miły sposób. Miał na sobie tylko szare dresy i w połowie okryty był białą kołdrą. Jego włosy były ułożone jak zawsze. Niby dopiero wstał, a jednak wyglądał, jakby dopiero co wrócił z sesji zdjęciowej. Nie byłem pewien, jak wyglądają moje, ale chyba nawet nie chciałem tego dociekać.

— Trochę — powiedział cicho, wzdychając i opierając swoją skroń o czarny, pikowany materiał bezgłowia.

— Trochę bardzo — westchnąłem i uniosłem swoją dłoń, by objąć ją jego policzek. Następnie podniosłem się i złączyłem nasze usta w delikatnym, czułym muśnięciu — Nie może Ci jej odebrać. Opiekujesz się z nią od małego, jesteś wspaniałym ojcem. Ona zostawiła dziecko, przecież Shinhye nawet nie pamięta, nie wie, jak wygląda jej mama. Spróbuj z nią jeszcze porozmawiać, może obejdzie się bez sądu...?

RUN(A)WAY | ChanBaekWhere stories live. Discover now