Rozdział 9

4.7K 503 160
                                    

Czas mijał niemiłosiernie.

Na początku mówiłem sobie, że to nic takiego, że to tylko pomyłka. To, że uśmiecham się za każdym razem, jak o nim myślę, to, że codziennie moją główną motywacją do wstania jest właśnie on, czy to, że po prostu okropnie za nim tęsknie. Sam tylko nie wiedziałem, za czym dokładnie, po prostu za nim całym.

Kim Hee nim mówiła, że się zakochałem. Możliwe jest to, że nigdy nie zakochałem się w żadnym mężczyźnie, a w nim właśnie tak? Czy takie zjawisko ma w ogóle prawo istnieć? Zawsze podobały mi się kobiece kształty, długie włosy oraz nogi, to, że ubierały czasem obcisłe sukienki, byłem największym heteroseksualistą w Seulu.

I wtedy pojawił się Baekhyun, który bardzo szybko obalił moją reputację. Nagle, nie interesował mnie nikt wokół, tylko on. I nawet jeśli kilka razy przespałem się z jakąś kobietą podczas tych pierwszy miesięcy z nim, teraz się po prostu tym brzydzę. Jak ja mogłem tak robić?

Być może, chciałem po prostu pokazać samemu sobie, iż nadal mam w sobie ten uszczerbek heteroseksualności. A tak naprawdę jest teraz totalnie odwrotnie i mam tego coraz większą świadomość.

Teraz siedziałem w swoim biurze i kręciłem na fotelu, rozmyślając nad tym, co on teraz robi. Pewnie z kimś rozmawia, coś zapisuję, coś— Stop. Cholera, cały czas o nim myślę! Nie może wyjść mi z głowy, a powinien to zrobić. Mam jeszcze kilka pomysłów na kolekcje, lecz kiedy tylko do mojej głowy wedrze się on, pomysł jakby się ulatnia. Nienawidzę tego.

Wiedziałem, że za około 20 minut ma pojawić się dziennikarz, który przeprowadzi ze mną wywiad do jakiegoś magazynu. Naprawdę nie wiedziałem, co to dokładnie za magazyn, nigdy nie zapamiętywałem ich nazw — nawet jeśli wymawiał je Byun Baekhyun.

Po tym, jak wyszedłem z gabinetu, zobaczyłem Baekhyuna z wyrysowanym uśmiechem na twarzy. Trzymał przy uchu telefon i rozmawiał, lecz jak rozmawiał.

Śmiał się tak słodko i melodyjnie co chwilę, stukając palcami o biurko. Wyglądał, jakby był zakochany, kilka razy się nawet zirytował. Jak się okazało, rozmawiał z Jonginem.

To był ten chłopak. Nie był brzydki, mogłem wręcz powiedzieć, iż był bardzo przystojny, do tego widziałem, że chyba za bardzo kręci się wokół Byuna, co oczywiście mi się nie podobało. Byłem od niego wyższy i bardziej umięśniony, to było widać już na kilometr, no i miałem ładniejszy głos. Wiedziałem też, że zajmuję się córką Baekhyuna, kiedy on jest w pracy. Bardzo dawno nie widziałem tej małej, a chyba powinienem jej podziękować. To w sumie dzięki niej, zrozumiałem, że jestem— że lubię Baekhyuna.

— Z kim rozmawiałeś? — spytałem, przypatrując mu się dokładnie.

— Z przyjacielem, szefie. — westchnął i zwrócił wzrok w stronę monitora komputera. Stałem przed jego biurkiem, a ten w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.

Stoję tu. Wyszedłem z biura specjalnie dla niego, a on tego nie docenia?

— Coś się stało? — zapytał wreszcie, zerkając na mnie, marszcząc delikatnie brwi.

— Nie. — odpowiedziałem szybko, a on kiwnął głową i znów wrócił do dawnej czynności. Park, ty debilu. — Znaczy, nie. Znaczy tak, ale nie, było do tego pierwszego nie, no ale...— westchnąłem zrezygnowany, czując, jak moje uszy robią się całe czerwone. Zawsze tak było. Dawno już tak się nie stresowałem.

— Chciałbym Cię o coś spytać, Baekhyun. — wydusiłem wreszcie, biorąc do dłoni figurkę małego, metalowego słonika, ułożonego koło jego komputera. Przewracałem ją między swoimi palcami, by zająć swoje myśli czymś innym, niż tylko tym, że mogę dostać od niego przysłowiowego „kosza".

RUN(A)WAY | ChanBaekWhere stories live. Discover now