Rozdział 20

3.5K 343 46
                                    

Baekhyun biegał po całej hali jak oszalały. Nie mogłem go nawet na chwilę złapać, był bardziej zapracowany ode mnie, ale nie dlatego, że tyle dostawał zadań, a tylko dlatego, że sam tego chciał. Dostrzegał rzeczy, uznając je za złe, a tak naprawdę, były one niepotrzebne tak jak jego opinie na ten temat. Mój ukochany zwariował, chcąc być pewnym, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. W pewnym momencie jednak nie mogłem już tego tolerować. Złapałem go za nadgarstek, kiedy znów koło mnie przebiegał, jakby mnie ignorując. Pociągnąłem go w stronę zamkniętej garderoby. Ułożone sukienki w specjalnych, białych, satynowych okryciach, wisiały, czekając na pojawienie się już za kilka godzin na moim pierwszym, od kilku lat, pokazie mody. Oparłem go o ścianę, a ten zaczął jeszcze bardziej wariować.

— Chanyeol, błagam Cię, nie teraz, ja muszę jeszcze sprawdzić tak wiele rzeczy, poczekaj, ja—

— Baekhyun...

— Jedna modelka bardzo źle się czuję i ten asystent jeszcze nie przyniósł koktajli dla wszystkich makijażystek. Chyba ja powinienem to zrobić, tak będzie szybciej i—

— Baek.

— Do tego wszystkiego, są jakieś problemy z dolny oświetleniem, ale podobno to naprawiają i zaraz wszystko będzie dob—

— Baekhyun! — Uniosłem swój głos, bo dopiero wtedy się uspokoił. Drgnął, a ja objąłem go czule w talii, ściskając ją w geście uspokojenia. Spojrzałem na niego z troską, a jedną dłoń położyłem na jego gładkim, ale ciepłym od stresu policzku — Wszystko jest dobrze. Skarbie, nie musisz się niczym martwić. To moja działka. Ty, masz się tylko przyglądać i pomagać mi wtedy, kiedy Ci powiem. Dobrze? — powiedziałem powoli, ciepło. Chciał już coś powiedzieć, a ja wiedziałem, że znajdzie jakąś wymówkę. Ułożyłem palec na jego ustach i pokręciłem głową. — Rozluźnij się — szepnąłem i pocałowałem go krótko, delikatnie, dokładnie badając swoimi wargami, subtelną strukturę jego ust. Odwzajemnił pocałunek, poddając się mu, luźniej opierając się o ścianę, nakładając swoje ramiona na moje barki.

Pogłębiłem swój pocałunek, nie przyśpieszając z naszego leniwego tempa. Mój kciuk nadal głaskał jego policzek, a druga dłoń, ściskała jego biodro w taki sposób, by wiedział, że ciągle tu jestem i nie zamierzam uciec. Będę przy nim przecież zawsze.

Odchyliłem głowę, zerkając na jego twarz, która teraz, przybierała tych spokojnych i delikatnych rys. Uśmiechnąłem się i jeszcze raz musnąłem jego usta.

— Jesteś piękny, mówiłem Ci to kiedyś? — spytałem, unosząc kąciki swoich ust łagodnie.

— Kiedyś... Kiedyś tak, ale teraz nie — odpowiedział mi z delikatnie figlarnym uśmiechem, wplatając swoje dłonie w moje włosy. Jego palce wykonywały rozluźniający masaż po mojej głowie, co sprawiało, że chciałem zanurzyć się w tej przyjemności wraz z nim już na zawsze.

— Jesteś piękny, Baekhyun — szepnąłem z radosnym uśmiechem, powracając do jego gładkich, malinowych ust — Kocham Cię — dodał jeszcze, przez kolejny puchaty pocałunek.

— Ja ciebie tak samo, Chanyeol.

~*~

Miałem na sobie najzwyklejszy, czarny garnitur, połączony z czarną koszulą. Nigdy nie stroiłem się nie wiadomo jak na swoje pokazy. Chciałem, by ludzie zwracali uwagę na moje, czasami finezyjne projekty, a nie na mnie. Ja byłem tylko tym, który wpadł na pomysł, ten, który przeniósł swoje nieco zbzikowane pomysły na papier. Miałem świadomość tego, że za moim jednym wyobrażeniem, stały krawcowe, ludzie, którzy wytwarzali w pocie czoła materiały, z których one mogły korzystać. Ludzie którzy codziennie przykładali ledwo widoczne przez ludzkie oko diamenciki, każdemu poświęcając, czasami nawet po kilkanaście, długich minut. Byłem im wszystkim wdzięczny. I to też była zasługa Baekhyuna, bo zmienił mnie nie tylko w stosunku do miłości, ale też całego mojego życia.

RUN(A)WAY | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz