22. "Powiedz jak bardzo się mnie wstydzisz"

2.4K 295 36
                                    

Michael grzecznie dorównywał Luke'owi kroku, jednak sprawiało mu to coraz większą trudność. Jego stopy potwornie pulsowały i piekły, jak by stąpały po rozżarzonych węglach, jednak postanowił milczeć, wiedząc jak bardzo irytuje tym blondyna. Przez każdy krok ich dłonie ocierały się o siebie, powodując u nich dziwne uczucie, a także pewne ciepło. Luke oderwał chwilowo wzrok od drogi i zerknął na chłopaka, który stawiał coraz cięższe kroki i wyglądał jak by zaraz miał upaść.

-Wszystko w porządku? -zapytał ze zmartwieniem w głosie. Michael pokiwał twierdząco głową, jednak nie był to zbyt przekonujący gest, aby Luke tak po prostu odpuścił. Chłopak zgiął lekko swoje kolana, nieco się zniżając i wolną dłonią poklepał swoje plecy. 

-Wskakuj -powiedział ochoczo, na co Michael uniósł brwi. Luke był taki drobny w przeciwieństwie do niego. Nie chciał sprawić mu bólu swoją wagą.

-Daj spokój, dam rade iść...

-Michael, to był rozkaz, wskakuj -powiedział poważnie, nadal tkwiąc w niezbyt wygodnej dla niego pozycji. Chłopak westchnął cichutko pod nosem, po czym z małą trudnością, wdrapał się na Luke'a. Blondyn lekko go podrzucił, aby dobrze go utrzymać, co było dość trudne, przy tylko jednej wolnej ręce. Michael oplótł jego talię nogami, a wolną dłonią, kark. Nieświadomie przytulił swój policzek do jego i przymknął chwilowo oczy, które stawały się coraz bardziej senne. Luke stawiał ostrożne kroki i przystanął chwilowo w miejscu, kiedy w oddali ujrzał budynek, w którym mieściło się dużo osób.

Kiedy dotarli na miejsce, blondyn szturchnął lekko Michaela, który podnosząc głowę, zamrugał kilkukrotnie, po czym głośno ziewnął. Bez żadnej komendy Luke'a, od razu zeskoczył z jego pleców, delikatnie chwiejąc się na nogach. Blondyn pociągnął go za sobą wchodząc do środka budynku. Od razu uderzyła ich głośna muzyka oraz woń alkoholu zmieszana z nikotyną. Koło nich przeciskali się spoceni ludzie, na co Michael się wzdrygnął.

-Gdzie ty mnie przyprowadziłeś? -burknął, wbijając w niego palące spojrzenie zielonych oczu.

-Myślałem że to jakaś restauracja -wzruszył ramionami zagapiając się na grupkę skąpo ubranych dziewcząt, jednak patrząc na nie, nie czuł tego samego co kiedyś, tak też szybko odwrócił od nich wzrok. Michael wypatrzył w oddali wolne krzesło, tak też szybko pociągnął za sobą Luke'a podchodząc w to miejsce. Luke zasiadł na przeciwko niego, spoglądając na jego zawiedzioną minę. Kiedy chciał coś powiedzieć, dziewczyny na które wcześniej się gapił, podeszły do ich stolika.

-Hej, co taki przystojniaczek jak ty, robi tutaj sam? -tleniona blondynka oparła się o blat stołu, zawieszając na nim swoje spojrzenie i trzepocząc przy tym sztucznymi rzęsami, na których widok Luke się skrzywił. Michael odkaszlnął głośno, przykuwając tym ich spojrzenia. Czuł się niezauważalny i bezczelnie ignorowany.

-Och, hej -mruknęła znudzonym głosem, ponownie gapiąc się na blondyna. Luke czuł się nieswojo, kiedy był otaczany przez dziewczyny, a Michael siedział tam sam z ponurą miną. One nawet nie były ładne, od razu szło wyczytać z ich twarzy że chodzi im tylko o jedno.

-Wybaczcie, ale lepiej będzie jak już pójdziecie -powiedział poważnie, powodując u nich tylko raniący w uszy, chichot. 

-Mamy zostawić cię skutego z tym dziwadłem? Nie zasługujesz na to -przejechała dłonią po jego torsie, powodując tym kolejny na jego ustach grymas.

-Nie nazywaj go tak -warknął, zaskakując tym blondynkę, jak i jej przyjaciółki, a co najważniejsze, samego Michaela. Dziewczyna wpatrywała się w niego z wymalowanym na twarzy szokiem, a potem przeniosła swój wzrok na speszonego Michaela i kpiąco się uśmiechnęła. 

-Dziewczyny, trafiłyśmy chyba do stolika jakiś gejów, nic tu po nas -burknęła blondynka, strzepując ze swojego ramienia pasmo włosów i ze stukotem obcasów odeszła od ich stolika. Po drodze specjalnie obiła się bokiem o Michaela i nadepnęła obcasem na jego stopę, jednak blondyn tego nie zauważył. Luke wypuścił ze świstem powietrze, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Co za wariatki -parsknął, śmiejąc się cicho pod nosem i od razu spojrzał w stronę Michaela, kiedy do jego uszu doszło cichutkie pociąganie nosem. 

-Michael? -zapytał, nie mając możliwości zobaczyć twarzy chłopaka, kiedy ten spuścił swoją głowę. Delikatnie pogładził swoją dłonią jego, przez co w końcu na niego spojrzał. Jego oczy były zaszklone, a warga delikatnie drżała. Luke poczuł się dziwnie, nie widział go jeszcze w takim stanie. Chłopak postanowił oszczędzić Michaelowi tych męczarni i od razu wyprowadził go na świeże powietrze. Luke złapał Michaela za ramiona i uważnie mu się przyjrzał.

-Co się stało? -zapytał delikatnie, jednak Michael odwrócił swoją twarz, unikając jego wzroku. -Michael proszę...

-Nie widzisz jak ludzie mnie traktują? Jestem dla nich nikim, tylko potrafią ze mnie szydzić. Nie zrozumiesz tego, tobą każdy się zachwyca -prychnął z żalem w głosie przecierając dłonią wilgotne oczy. -Nie wiesz jakie to jest uczucie, starać się być dobrą osobą, zdobywać wszystkich zaufanie, a w rezultacie każdy ma cię za idiotę, bo wyglądasz trochę inaczej niż oni i jesteś innej orientacji. Potem każdy się dziwi że płaczę, ale nie radzę sobie z tym. Nie potrafię poradzić nic na to jaki jestem, ale najwidoczniej każdy powinien być jednakowy. Inność w dzisiejszych czasach jest niedopuszczalna... A teraz ty, powiedz jak bardzo się mnie wstydzisz, jak wielką męczarnią jest dla ciebie ciągnięcie mnie przy przy twoim boku. Nie musisz już kłamać jak przy tych dziewczynach -warknął, wypowiadając ostatnie słowa łamiącym głosem. Luke przypatrywał mu się z uchylonymi ustami. Nie wiedział co powiedzieć, to wszystko co usłyszał o od Michaela, doszczętnie go rozbiło.

-Dlaczego sądzisz że jestem taki jak ci wszyscy inni...

-Żartujesz sobie ze mnie?! Myślisz że już nie pamiętam jak zachowywałeś się na początku? Na pewno za moimi plecami, ciągle się ze mnie śmiałeś!

-Właśnie, na początku, to nie znaczy że nadal taki jestem. Może trudno w to uwierzyć, ale zmieniłem się -powiedział pewnie, chcąc, aby Michael uwierzył w jego słowa, jednak ten jedynie prychnął pod nosem, kręcąc głową.

-Daj spokój, ty chcesz się zmienić, ale to nie znaczy że już się to stało. Próbujesz być dla mnie miły, lecz w głębi duszy rozrywa cię to, masz dość. Przyznaj że spieprzyłem ci cały wyjazd -warknął wbijając w niego nadal zaszklone oczy. Luke odwrócił od niego wzrok, po czym smutno się zaśmiał. Wiedział że nie zdoła przekonać go żadnymi słowami. Oczywiście wszystko co mówił było nieprawdą, a jedynie jego wymysłem. Luke nie wstydził się go, być może było tak na początku, jednak przywykł do tego jaki jest i jak wygląda i nawet zaczął uważać go za kogoś niesamowitego. Także nie pomagał mu dlatego że chciał się zmienić, wręcz przeciwnie. Uwielbiał wywoływać na jego twarzy ten delikatny uśmiech i nie wiedział co tak na prawdę się z nim działo, ale postanowił to zignorować. Być może zauroczył się w Michaelu? Nawet jeśli, to nikt nie może mu tego zabronić.

Michael warknął coś pod nosem, kiedy Luke nadal milczał. Miał ochotę oddalić się od niego i do samego końca nie odzywać, ale cholera, nie mógł. Nie potrafił już doczekać się momentu ściągnięcia tych przeklętych kajdanek. 

I tak właśnie w krępującej ciszy stawiali kolejne kroki, nawet na siebie nie patrząc. Nie potrafili ukryć tego jak bardzo ich to denerwowało. Być tak blisko siebie, a jednocześnie być też ze sobą skłóconym.

----

Na początku tego ff nie planowałam żadnych dram... ups? :v

No i nie potrafiłam się powstrzymać aby nie dodać rozdzialu ;-; a im więcej w jeden dzień, tym szybciej zakończenie, a na prawde zostalo malo do konca ech 

TRUDNO HEHEHE

Handcuffed | MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz