25. "Nie rób tego już nigdy więcej"

2.2K 291 52
                                    

-Chcesz włamać się na czyjąś posiadłość, oszalałeś już do reszty?! -uniósł się Michael, kiedy tylko zobaczył gdzie zaprowadził go Luke. Obydwoje stali przed wielką i na pewno drogą bramą, która odgradzała ich od sporej willi z basenem.

-Może trochę, ale w końcu miało to być coś szalonego -uśmiechnął się zawadiacko, nawet nie czekając na reakcję Michaela. Od razu pociągnął go w stronę bramy, wspinając się na jej szczeble.

-Nie przejdę przez bramę w kajdankach -nadąsał się, a Luke jedynie westchnął, kontynuując swoją wspinaczkę. Kiedy blondyn był w miarę wysoko, tak samo jak skuta ręka Michaela, chłopak wzdychając ciężko pod nosem, zaczął także wspinać się po bramie, nie mając innego wyjścia. Luke zgrabnie zeskoczył na ziemię, kiedy kolorowowłosy nadal tkwił na szczebelkach, bojąc się zeskoczyć.

-No dalej, Mikey -celowo użył zdrobnienia jego imienia, aby zawstydzić tym chłopaka. -Jesteś już prawie na dole, nie bój się i po prostu skocz -wywrócił wzrokiem, na widok przyczepionego do bramy niczym kotek, Michaela, po czym pociągnął go za skrawek koszulki.

-Zeskoczę, jeśli mnie złapiesz -popatrzył w dół na Luke'a, który pokiwał twierdząco głową.

-Ok, ale daj mi się tylko przygo... -blondyn nie zdążył ostrzec Michaela, kiedy ten od razu puścił się bramy, przewracając go i lądując na jego ciele.

-Ups -zachichotał, patrząc na blondyna, który aktualnie znajdował się pod nim...

-Michael, rozumiem że jest ci wygodnie, ale coś mi miażdżysz... -wyjęczał, próbując wyswobodzić się spod chłopaka, który raczej, wcale nie miał takiego zamiaru. -Liczę do trzech, jeśli do tego czasu ze mnie nie zejdziesz, to zrzucę cię sam, a następnie wylądujesz w tamtym basenie -wskazał palcem za siebie, a Michael od razu z niego zeskoczył. Luke głośno się zaśmiał, szturchając go w ramię. Blondyn pociągnął go w stronę wcześniej wspomnianego basenu i powoli zaczął zdejmować ze stóp, obuwie.

-C-co ty robisz? -wyjąkał Michael, chociaż domyślał się, co zamiar ma zrobić Luke. Blondyn zignorował pytanie, odwiązując sznurówki jego butów i głupio się do niego szczerząc. Z wymalowanym na twarzy spokojem, pociągnął Michaela bliżej basenu, po czym siadając przy brzegu, zamoczył jedną nogę, a następnie wskakując, cały się zanurzył. Pod jego gwałtownym skokiem, Michael stracił równowagę i także wpadł do wody.

-Luke! -krzyknął, wypływając na powierzchnię i gromiąc wzrokiem, rozbawionego blondyna. -Nie domyśliłbym się, że to właśnie ty, wpadłbyś na pomysł z basenem, po tym jak chciałem cię podtopić -stwierdził, przecierając dłonią mokrą twarz. 

-Chcę się w końcu zemścić za tamto -zażartował, oddalając się co nieco od Michaela. Oparł głowę na tafli wody, oddając się grawitacji, po czym wbił wzrok w jaskrawy księżyc, który swym światłem, oświetlał chłopaka przed nim. Luke stwierdził iż Michael w świetle księżyca wygląda pięknie. On zawsze wyglądał pięknie. Blondyn był w stanie przyznać że uwielbia te dziwaczne, liliowe włosy, na których nadal, nie wiadomo jak, znajdował się kolorowy wianek. Także uwielbiał jego bladą skórę, która zlewała się z kolorem koszulki. Często zaróżowione policzki, duże szmaragdowe oczy, pełne rumiane usta. To jak marszczył nosek, kiedy się uśmiechał. Luke zaczął uwielbiać każdą, najmniejszą rzecz, związaną z kolorowowłosym chłopcem.

Michael ciągle wpatrywał się w błyszczącą wodę, w której widniało jego odbicie. Kiedy przeniósł swój wzrok z wody, na Luke'a, zauważył iż ten ciągle mu się przygląda. W jego oczach widniały małe iskierki, a na twarzy malował się drobny uśmiech. Michael popłynął w jego stronę, zatrzymując się obok niego. Obydwoje wpatrywali się w piękne niebo. Luke odwrócił swoją twarz w kierunku chłopaka, podziwiając jego boczny profil. Zjechał wzrokiem trochę niżej i wtedy zauważył coś, co nieco go zaniepokoiło.

-Michael -szepnął cichutko, unosząc rękaw jego przemoczonej koszulki i odsłaniając tym jasnoróżowe linie. Kolorowowłosy zadrżał na jego dotyk i od razu pociągnął rękaw w dół. Luke popatrzył na niego czule, dotykając palcem wypukłych śladów.

-C-czy ty... -zaczął delikatnie, jednak przestał, kiedy Michael zaczął kręcić głową.

-To było dawno -westchnął smutno, zawieszając wzrok w wodzie -Nie było wtedy przy mnie, ani Ali, Marcusa, czy też Caluma. Byłem sam, otoczony fałszywymi ludźmi, którzy tylko nasycali się moim bólem. Nie radziłem sobie i myślałem że to w jakiś sposób mi pomoże, zniweluje mój psychiczny ból, ale to nie prawda. Było jeszcze gorzej, jednak, może miało to pewne plusy, dzięki temu poznałem Alison... Znalazła mnie raz w łazience, kiedy ja... -zadrżał, a Luke od razu objął go ramieniem.

-Nie musisz mówić -szepnął w jego ramię przymykając lekko powieki i delektując się obecnością kolorowowłosego. -Ale proszę, nie rób tego już nigdy więcej, jesteś cudowny. Nie możesz się ranić -Michael poczuł wpływające na jego twarz rumieńce i szeroko się uśmiechnął. Zawsze pragnął usłyszeć te słowa, od kogoś innego niż Alison, która w kółko mu to powtarzała. Blondyn sięgnął dłonią do kolorowego wianka, jednak zmarszczył brwi, kiedy ten nadal pozostał na głowie liliowowłosego.

-Jak...

-Jest przypięty wsuwkami. Niby jak miałby się utrzymać tyle godzin? -Michael wywrócił z rozbawieniem wzrokiem, ściągając wsuwki i wianek, a następnie umieszczając go na głowie blondyna. -Idealnie -uśmiechnął się promiennie, wpatrując w jego błękitne oczy. Ich barwa była tak intensywna i tak czarująca, przez co Michael tak mocno się w nich zatopił iż nie zauważył, jak odległość po między ich twarzami, gwałtownie się zmniejszyła. Z łatwością mógł poczuć oddech blondyna, na swojej twarzy. Michael przymknął lekko powieki, jednak szybko je otwarł, kiedy doszedł go krzyk.

-Ej! Wy! Wynocha!- popatrzeli w stronę, szczupłej blondynki, która na wysokich szpileczkach, popylała (nwm czy jest takie słowo, ale trudno, jak coś to moje autorskie xddd) w ich stronę, wymachując ręką.

-Ups -wyszczerzył się Luke, pociągając zaskoczonego Michaela, w stronę drabinki. Obydwoje szybko wygrzebali się z wody, ignorując rozwścieczoną paniusię, która nawet groziła im policją. Luke tylko pokiwał w jej stronę, wybuchając głośnym śmiechem i to samo zrobił Michael. 

W końcu miało to być coś szalonego.

------

No a Luke jest drętwy więc nie wińcie go ze zdołał wymyślic tylko tyle

dla niego to serio wielkie YOLO ok???

Okej!

Nie było wczoraj rozdziału, no bo... tak jak by skonczyly mi sie gotowce............

No i wrociłam o 2 do domu (rodzinne imprezki zawsze spoko)

Wg to przygotowałam takiego suprajsa i za chwile dodam jeszcze rozdział, tylko że będzie trochę inny.

Takie jak by wspomnienie, pewnej sytuacji z przeszłości Michaela.

No i kurde

miałam zamiar zrobic to ff bez zadnych dram

smutków... no i coś mi nie pykło

norma....

No i dajcie mi znać jak wam się spdobał ten rozdział

w końcu dość dużo Muke .-. i prawie kiss hihihi


Handcuffed | MukeWhere stories live. Discover now