Rozdział 10

687 49 4
                                    

29.04.2016

Szkoła. Miejsce nauki i spotkań. Odkąd pamiętam, zawsze chciałem się w niej uczyć, a teraz cieszę się, że na dziś zajęcia się skończyły.

Alya i Nino dotrzymali obietnicy z wczoraj...do czasu, póki nie skończyła się pierwsza lekcja, na której nie było Marinette.

Od tamtej pory musiałem ich cały czas unikać. Ubzdurali sobie, że wiem co się z nią dzieje.

Chciałbym do niej iść sprawdzić co się z nią dzieje, ale przez moje wczorajsze żarty Plagg się śmiertelnie obraził i nawet nie poszedł ze mną do szkoły.

Kiedy dopiero po 10 wiadomości od Alyi dziewczyna odpisała, że się zatruła wieczorem i dziś nie mogła iść do szkoły, dali mi spokój.

Biedna dziewczyna.

Cały czas, póki nie wróciłem do domu, w myślach planowałem jakby udobruchać Plagga, bym mógł się przejść do Marinette.

Jedyne, na co wpadłem to kupienie mu zapasu camemberta.

Jak wróciłem Plagg nawet mnie nie chciał przywitać. Typowy kot. Przyjdzie, kiedy będzie czegoś potrzebował.

- Plagg, mam dla Ciebie camembert – powiedziałem, gdy zamknąłem drzwi od mojego pokoju.

Nie długo czekałem, aż się odezwie.

- Jak dużo? – jego głos dobiegał z...znikąd.

- Tyle że w sklepie się na mnie dziwnie patrzyli – odpowiedziałem, wystawiając przed siebie siatkę z serem.

Nawet nie wiem, kiedy mi ją wyrwał. Nie wiedziałem, że może się poruszać tak szybko.

Położyłem się zmęczony na kanapie oraz włączyłem wiadomości w telewizorze.

Odkąd jestem bohaterem, weszło mi w nawyk oglądanie, a raczej słuchanie ich jakby nagle jakiś złoczyńca zaatakował.

Teraz jednak ciekawsze było obserwowanie jak Plagg męczy się z otwarciem swojego sera.

- Głupie nowe opakowanie, nie da się go otworzyć – jęczał, a ja nie miałem ochoty nic z tym zrobić. Miałem za duży ubaw.

- Jak Ci pomogę, to będę się mógł przemienić — zaoferowałem, ale on spojrzał tylko spod łba na mnie.

- Nie, bo zważywszy na to, że nie rozmywałeś z Marinette dwa dni nawet bym go nie zjadł — powiedział i wrócił do swojej batalii o ser.

Miał rację, bardzo chciałem pogadać z Marinette. Tak bardzo mi jej brakuje.

Właściwe wszystkiego, co się z nią wiąże. Szkoda, że nie było jej w szkole.

Moje błądzenie w „krainie Marinette" zostało brutalnie przerwane przez nadawany komunikat w wiadomościach.

- Przepraszamy bardzo...-zaczęła spikerka, ale powoli znikała z wizji -...mamy niewielkie probl...techni...- starała się wyjaśnić sytuację. Nawet Plagg zostawił swój ser — Carl...ktoś che...egalną transmisję!

W tym momencie całkowicie zniknęła.

Na całym ekranie widniała sylwetka mężczyzny ukrytego w cieniu. Przełączałem kanały, ale na każdym zawsze był on.

W końcu się odezwał, a mnie przeszły ciarki.

- Czarny Kocie – jego głos był wyraźnie zmieniony modulatorem. Miałem złe przeczucia – mamy twoją dziewczynę – moje serce na chwilę stanęło. Na ekranie była związana na krześle i zakneblowana Marinette...płakała – masz czas do północy, by oddać nam Miraculum twoje i Biedronki, bo inaczej...- ktoś przystawił jej nóż do gardła – Pamiętaj, masz czas do północy, ani sekundy dłużej – transmisja została zatrzymana.

Ewolukcja Miraculum ✔️Where stories live. Discover now