Rozdział 30 (Epilog)

523 34 5
                                    

Dziesięć lat później.

Byłem jeszcze w krainie snów, lecz obudził mnie czegoś brak. Konkretnie brak osoby, która powinna spać obok mnie. Obróciłem się i spojrzałem na zegarek. Czemu musiała być tak nieboska godzina? Kto normalny staje o piątej rano bez takiej konieczności. Z wielką niechęcią ruszyłem na poszukiwania. Jednak nie musiałem długo szukać.

Marinette stała do mnie tyłem, opierając się o balustradę naszego balkonu. Chwyciłem koc i ruszyłem w jej stronę. Nie zauważyła mnie tak długo, póki nie narzuciłem go na jej ramiona.

- Nie powinnaś o takiej porze wychodzić, zwłaszcza tak lekko ubrana – powiedziałem, przytulając ją od tyłu, kładąc ręce na jej ciężarnym brzuchu.

- No wiem, ale wzięło mnie na wspomnienia, jak to codziennie ratowaliśmy Paryż – uśmiechnęła się - po za tym, ktoś wczoraj dał mi to i jeszcze nie zdążyłam tego otworzyć – pomachała mi, kopertą przy nosie.

Minęło już tyle lat, od potyczki z Bonnet'em oraz Władcą Ciem. Gdy rodzice dowiedzieli się, że zostaliśmy Strażnikami, to jeszcze tego samego dnia oddali nam miracula. Paryż też od tamtego czasu był bezpieczny, nad czym niezmiernie ubolewała Alya, gdyż Biedronka i Czarny Kot rzadko się pojawiali. Można wręcz powiedzieć, że tylko w nagłych i poważnych wypadkach.

Mimo, że ona i Nino wiedzieli już, kim jesteśmy, jakimś niewyjaśnionym cudem (ehu, ehu Mistrz Fu) stało się coś okropnego i w chwili, gdy Marinette straciła tego pamiętnego dnia kolczyki, tuż przed przemianą zwrotną w całym Paryżu,u siadła sieć i kamery rejestrujące wszystko przestały działać. Ups. Dzięki temu nasza tożsamość nigdy nie ujrzała światła dziennego, no nie licząc Alyi i Nina. Dowiedzieli się tylko dlatego, że ciekawska Alya chciała wszystko nakręcić sama. Jakoś udało się nam przekonać ich, by nie wyjawiali, kim jesteśmy. Byli także bardzo pomocni, gdy próbowaliśmy wyjaśnić wszystkim, że Czarny Kot jest razem z Biedronką, a Marinette tylko pomagała wzbudzić zazdrość bohaterki, ale tak się złożyło, że także przy okazji wzbudzili zazdrość we mnie. Pokręcony plan, dlatego ich potrzebowaliśmy.

Po skończeniu szkoły podróżowaliśmy, pomagając, jak tylko się dało. Zdążało się, że trafialiśmy na wspomnianych przez Mistrza Fu „zagranicznych" Władców Ciem. Z naszą pomocą szybko, tamtejsi bohaterowie, odbierali im miracula. Dla nas największym zaskoczeniem było, że zwracano mam nie tylko miraculum złoczyńcy, ale bohaterowie też , żegnali się ze swoimi kwami. Takim więc sposobem w naszej szkatułce brakuje już tylko około dwudziestu kwami w tym naszych. Z Plaggiem i Tikki nie możemy się rozstać, a raczej nie potrafimy. Za bardzo cieszą się na małego Agresta.

Mistrzu Fu też oddał nam z wielkim bólem Wayzz'a.

A nasze życie prywatne? Ojciec był zachwycony Marinette, która została jego prawą ręką. Mama pokochała ją jak własną córkę. Moi teściowie także przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Dosłownie. Nino wciąż nęka mnie zdjęciem z naszego wesela, gdzie rodzice Marinette, omal nas nie zgnietli. Trudno uwierzyć, że było to 4 lata temu.

A co jeśli chodzi o Marinette i jej ojca, wyjaśniła z nim sytuację, która miała miejsce po Luwrem. Dowiedziała się, że przez tamten wypadek zmienił swoje nastawienie, starał się pomagać. Robił wszystko, by naprawić swoją winę. Kiedy Bonnet odzyskał rozum, to znaczy przestał być psychopatą, to Tom nawiązał z nim kontakt, błagając o wybaczenie, które dostał.

- Adrien, patrz kolejne miracula – zaśmiała się Marinette, która otwarła kopertę – jeszcze kilkanaście i wszystkie miracula będą w bezpiecznym miejscu.

- Czyli w naszych rękach – potwierdziłem, dając jej całusa w policzek.

Koniec.

Ewolukcja Miraculum ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz