1.

10.6K 342 19
                                    

Nazywam się Hedy Lamarr Rogers i jestem młodszą siostrą Steve'a Rogersa. Wraz z bratem wychowywałam się w jednym z wielu sierocińców, które znajdywały się na Brooklynie. Przez te wszystkie lata było nam ciężko, a nie zapisałabym tych doświadczeń do najlepszych jakie można zakodować sobie w pamięci. Dokładnie nie wiedziałam co się stało z naszymi rodzicami, Steve ciągle to przede mną ukrywał, a ja również nie starałam się w ten temat zagłębiać. Mimo ciężkich chwil cieszyłam się, że miałam brata u boku; dodawał mi otuchy i podtrzymywał moją nadzieje przy życiu. Kiedy w końcu Steve osiągnął pełnoletność wydalono go z sierocińca, zostawiając mnie tam samą. Nie miałam mu tego za złe, wiedziałam iż mimo wszystko chciał ze mną zostać przez te kolejne dwa lata, dopóki sama nie stanę na równe nogi i nie uwolnię się stamtąd. Na szczęście Steve jako nadopiekuńczy brat przychodził do mnie codziennie, by powtarzać mi ciągle to samo zdanie. Staram się o to bym mógł przejąć opiekę nad Tobą, nie martw się.
Te słowa wypowiedziane wtedy z jego ust dawały mi dużą wiarę w to, że faktycznie tak się stanie.

Niestety któregoś dnia dyrekcja zakazała Steve'owi widywania się ze mną, gdyż robił to zbyt często i rzekomo zakłócał pracę sierocińca. To był ten jedyny moment w życiu kiedy poczułam się naprawdę samotna i zagubiona. Mimo wszystko starałam się nie zamykać w sobie i z pomocą przyszedł mi jeden chłopak z oddziału dla trudnej młodzieży. Mieszkał on na drugim piętrze wraz z innymi osobami. Kiedy siedziałam na stołówce w odosobnieniu, przysiadł się do mnie nadając swojemu pomysłowi życie. Widząc, że bardzo cierpię opracował plan bym zbiegła z sierocińca. Od tamtej pory staraliśmy się o pomoc innych osób. Niestety z odsieczą przyszła jedynie skryta dziewczyna, która mieszkała na trzecim piętrze budynku. Tydzień później plan został wcielony całkowicie w życie. Spakowałam wcześniej wszystkie niezbędne rzeczy i czekałam na znak od Chrisa.

Kiedy chłopak wraz z Alice odciągnęli uwagę opiekunów wywołując bunt na stołówce, wbiegłam na drugie piętro i wychodząc przez okno na metalowy balkon, cudem uciekłam. Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu. Lecz szczęście przeminęło razem z myślą, że nie mam pojęcia gdzie jest Steve. Pytałam się wielu osób, które napotkałam na swojej drodze czy widzieli mojego brata, niestety nikt w okolicy go nie rozpoznawał. Starałam się jak najlepiej opisać jego wygląd i podać jak najwięcej szczegółów, niestety bez powodzenia. Zostałam zdana sama na siebie. Swoje miejsce znalazłam pod niewielkim daszkiem na tyłach włoskiej restauracji. Myślałam wtedy jedynie o sobie. Zresztą kto w takich momentach by nie myślał o sobie i o tym jak przeżyć.

Pewnego dnia nadarzył się cud. Jak co każdą środę pod restauracją zbierały się tłumy. Siedząc z podkurczonymi nogami, zauważyłam przed sobą czyjś cień. Podnosząc głowę do góry, ujrzałam pod kapeluszem twarz swojego brata. Z ostatkiem sił zerwałam się na nogi, wtulając się w jego tors.

- Nigdy mnie nie zostawiaj - odparłam łkając.

- Szukałem Cię wszędzie. Byłem nawet w sierocińcu, ale nikt nic nie wiedział. Znaleźli zwłoki jakiejś dziewczyny i uznali, że to Ty. Wydali ostatecznie akt zgonu. Na samym początku faktycznie w to uwierzyłem, ale ogarnąłem się w porę gdy owy chłopak zaczepił mnie na ulicy mówiąc, że pomógł Ci stamtąd zbiec. Szukałem po wszystkich zaułkach, aż w końcu znalazłem. Nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałem - odparł, przytulając mnie mocniej do siebie.

Marzec, Rok 1941 Nowy Jork

Wstałam o godzinie 6:30 by zdążyć na czas do jednostki, w której od dłuższego czasu pracuję. Dzisiaj miała się odbyć uroczystość awansowania wielu żołnierzy. Od jakiś 6 lat wraz z bratem mieszkałam w skromnym mieszkaniu w samym centrum Nowego Jorku. Czemu tam? Gdyż Steve chciał trzymać się z dala od Brooklynu ze względu na nieszczęśliwe wspomnienia z dzieciństwa. Podchodząc do szafy spostrzegłam, że nie ma w niej mojego munduru galowego.

Lost Everything // Bucky BarnesWhere stories live. Discover now