24.

1.6K 105 22
                                    

Znajdź mnie,
i uwolnij od tego zżerającego zwątpienia,
daremnej rozpaczy,
koszmaru z moich snów.

Przejściowe pory roku nigdy nie były dla mnie najlepsze. W zasadzie to mam wrażenie, że nie są łaskawe dla nikogo takiego jak ja. Obłęd zawsze lubił wracać jesienią lub przedwiośniem. Lubił niż, mgłę, ołowiane zachmurzone niebo i gorzkie łzy. Wyobraź sobie, że budzisz się wczesnym rankiem, kiedy jeszcze słońce nie zdążyły wychylić swoich ciepłych promieni zza horyzontu i masz do dyspozycji albo nieokreślony lęk, albo ciągle pochłaniający Cię żal, tudzież smutek. Czasami zdarza się, że jedno i drugie uderza w Ciebie ze zdwojoną siłą. Chciałabym choć raz obudzić się pogodna i uśmiechnięta, pełna radości z życia lub przynajmniej obojętna jeśli pierwszy wybór byłby zbyt wymagający. Lecz jedyne, na co mogę liczyć ostatnimi czasy, to wybór pomiędzy trwogą, a rozpaczą oraz nikłą nadzieją, że nie zwariuję do reszty, próbując nieustannie ożywić człowieczeństwo w ciele swego ukochanego. Stałam się cieniem własnej osoby. Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa żeby wyrazić to co mnie dręczy, wytłumaczyć mu dlaczego jestem tak okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nie wydostanę. Mieszkanie, w którym umieściła mnie Natasha było wystarczająco przytulne, abym poczuła się bezpiecznie. Ostatnie dni nie były dla mnie najłatwiejszymi, zresztą jeżeli mogę być szczera to nie pamiętam żeby moje życie kiedykolwiek należało do łatwych. Bliscy bardzo często uświadamiali mi, że potrzebuję być w otoczeniu ludzi, aby poradzić sobie z traumą. W większości przypadków mieli rację, bo gdy zostawałam sama to myślałam zbyt intensywnie dosłownie o wszystkim. W mojej głowię miałam ogromny pęk myśli, który był niemożliwy do rozplątania. Ciągłe wspomnienia i rozmyślanie "co by było gdyby". No właśnie, co by było gdyby sytuacja z pociągu nigdy nie miała miejsce, czy wiodłabym szczęśliwe życie i byłabym zdolna do wyznania szczerej miłości, założenia rodziny? Sądzę, że nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie. Melancholijnie przechadzałam się wokół salonu. Rudowłosa siedząc na fotelu przyglądała się mi poważnie z zaniepokojeniem na jej twarzy.

- Wiem, że nie powinnam pytać, ale na pewno wszystko w porządku? - wydusiła, a jej głos łamał się w połowie.

- Sądzę, że nie muszę odpowiadać na tak oczywiste pytanie. Po prostu nie czuje się najlepiej, a też nie jestem pewna czy byłabym w stanie o tym rozmawiać. To dość skomplikowany temat, zbyt emocjonalny dla mnie.

- Powinnaś to wszystko z siebie wyrzucić, trzymanie emocji niczemu nie pomoże, może jedynie pogorszyć. Słuchaj, nie chcę brzmieć jak ostatnia zrzęda, ale to naprawdę by Ci pomogło.

Westchnęłam głęboko i zastygłam w miejscu, wgapiając pusty wzrok w krople deszczu spływające wzdłuż szyby.

- Chyba zgłupiałam - wyszeptałam.

- Co tam mamroczesz?

- Powiedziałam, że jestem głupia. Ciągle żyję przeszłością, która już dawno jest za mną, a ciągle zatracanie się w wspomnieniach niczego nie ułatwia. Ja po prostu chciałabym znać odpowiedzi na wszystkie pytania, które siedzą w mojej głowię, ale jest to nierealne. Czuje się zagubiona i chcę przestać myśleć w dość irracjonalny sposób "co by było gdyby." Chyba muszę w końcu pozwolić mu odejść.

Poczułam jak jej zimna dłoń oplata moją, a jej głowa opada na moje ramię.

- Powinnaś pomyśleć o sobie, jeżeli uważasz, że to Ci przyniesie ukojenie to pozwól mu odejść.

Do moich oczu napłynęła fala łez, a ja po prostu wtuliłam się w jej drobne ciało. Byłam w tak głębokiej rozpaczy, że nawet nie spostrzegłam Steve'a i Tony'ego, którzy właśnie wrócili do domu. Delikatnie podniosłam swoją głowę spod mokrej koszuli Nat i spostrzegłam jak Steve idzie w naszym kierunku z rozłożonymi szeroko rękoma. Na jego twarzy zagościł uśmiech gdy oplótł ramiona wokół mnie i Nat, ściskając nas obie dosyć mocno.

Lost Everything // Bucky BarnesWhere stories live. Discover now