Rozdział 3

8.4K 279 16
                                    

"Gdzie ja jestem? Co to za miejsce?" Dookoła mnie była tylko polana, kwiaty i odgłosy natury. Po chwili rozglądania się zauważyłam postać , która kierowała się w moją stronę. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, a postać była coraz bliżej, a ja czułam że to ktoś mi znajomy. Pani Julia dotarło to do mnie po chwili, czyli to sen jeden z tych gdzie masz możliwość ingerować w swoje działania. Jest już tak blisko mnie, że widzę dokładnie każdy jej szczegół. Stoi i nic nie mówi. Jej twarz zbliża się do mojej. "O boże!" Ze snu wyrywa mnie mama, która lekko mną potrząsa.
- Wiktoria, spóźnisz się do szkoły. Śniadanie jest na dole! - Nosz kurwa mać mamo!
Wszystko zniknęło, a ja muszę wstać. Biorę ciuchy z krzesła i idę do łazienki. "Boże jak ja wyglądam, że to lustro nie pęka." Robię makijaż. Następnie, schodząc na dół łapę plecak. Patrzę w telefon "O, dostałam sms'a, ciekawe od kogo?"
~Hej będę po Ciebie o 8/Angela.~
Mam jeszcze pół godziny do przyjścia przyjaciółki. Jem śniadanie i przeglądam instagrama. "Boże wszystko jest takie monotematyczne, wytapetowanie laski z idealną figurą i tysiącami polubień.
- Wiktoria! - To Angelika drze ryja.
- Paaaa mamo! Andżelika już jest.
- Słyszałam. Pozdrów ją i powiedz by następnym razem użyła dzwonka, a nie krzyczla na pół dzielnicy.
- Cześć Laska! - Znów krzyczy, a na jej twarzy można zauważyć wyszczerz.
- Hej - Odpowiadam jej śmiejąc się. Moja mama kazała Ci przekazać, że jesteś dzbanem i masz nauczyć się korzystać z dzwonka.
- Zobaczę co da się zrobić.
Czasami zastanawiam się czy ona rano coś bierze. Bo jej entuzjazm jest przerażający.
- Wiesz, że bardzo lubię naszą Panią od hiszpańskiego? - Pytam.
- No trudno nie zauważyć, laska ty na nią lecisz prawda?
- Aż tak to widać ?- Mój wyraz twarzy jest zmieszany, ale zaczynam się śmiać sama z siebie.
- No tak, ale ona chyba nie zauważyła mam taką nadzieję.- Robie mine zbitego pieska, a na twarzy Angeliki pojawia się uśmiech.
- Dobra dzbanie spóźnimy się do szkoły, a pierwsza jest matematyka.
Do szkoły szłyśmy w przyjemnej ciszy. Aż dziwne, a na lekcję weszłyśmy równo z dzwonkiem. Ta godzina była jakąś masakrą. Trzeci dzień szkoły, a ja już nie rozumiem o czym mówi do mnie matematyczka.
-Ej Ania co mamy teraz?-Pytam się koleżanki z klasy.
-Hiszpański, w końcu lajtowy dzień-Radośnie mi odpowiada.
Zabrzmiał dzwonek, co oznaczało, że trzeba było się pośpieszyć.
Wchodzę do sali, "O boże, jak ona dziś wygląda, jadła bym. "
Moje myśli zaczynają mnie powoli przerażać."Debilu ogarnij się, spokojnie, idź zajmij miejsce i się uspokój."
Tylko jak się uspokoić?
Pani Julia pokazała nam uśmiech pełen bieli i zaczęła pytać się jak było w czasie wakacji. "Bez Ciebie było okropnie." Wszyscy się ekscytują i opowiadają, a ja siedzę i wpatruję się w nauczycielkę. Parę razy spogląda na mnie, uśmiecha się, a ja nieudolnie próbuje uciec wzrokiem. Minęło 45 minut lekcji i rozbrzmiał upragniony dzwonek, bo momentami czułam się nie komfortowo z samą sobą.
-Wiktoria przyjdź do mnie proszę po lekcjach. - Zatrzymała mnie.
-Dobrze będę, kończę o 14:25.- Odpowiadam zdziwiona.
"Boże, co Ona ode mnie chce? Nie ważne, ale jakoś mnie to przeraża. Może chce mi powiedzieć, że zachowuje się jak debil. W sumie wszystko się zgadza." Lekcję strasznie mi się ciągną. W końcu ostatni na dziś dzwonek. Muszę iść do sali od hiszpańskiego. "No dobra, przecież nic mi nie zrobi." Biorę plecak i udaje się do celu. Nauczycielka siedzi nosem w telefonie i nawet nie zauważa, że weszłam.
-Jestem tak jak Pani chciała. Coś się stało? - Nieśmiało zagaduję.
-Nie, nie. Po prostu chciałam się zapytać, czy wszystko w porządku. Na lekcji siedziałaś jakaś speszona, a to do Ciebie nie podobne.
-Wszystko w porządku, proszę Pani- uśmiechnęłam się na siłę
-Pamiętaj, że ze mną zawsze możesz porozmawiać. "No jasne lecę Ci powiedzieć jak bardzo bym Cię..." Przerywam wewnętrzny monolog żeby zmienić temat.
-Czy mogę zadać Pani jedno pytanie?
-Proszę mów o co chodzi? - Spogląda na mnie odstawiając telefon.
-Na librusie była wiadomość o wyjeździe w grudniu do Paryża. Pani jest na niej opiekunem?
-Tak, pod moja opieką będzie damska część osób jadących. A czemu pytasz?
-Chciałam się upewnić, że pojedzie jakaś normalna nauczycielka, bo wyjazd od razy jest lepszy. - Delikatnie się do niej uśmiecham.
-Miło słyszeć, że jestem fajna. -zaśmiała się i znów pokazała rząd białych zębów.
"Boże kocham ten uśmiech!"
-Ja muszę już lecieć, do widzenia!!!-rzuciłam szybko wychodząc. Nawet nie usłyszałam jej odpowiedzi. Wybiegłam jak poparzona. "Boże, ale jestem głupia. Tak debilko to było zupełnie normalne zachowanie. Odbiło Ci, od razu było jej powiedzieć: jest mi mokro na twój widok."
Wychodząc ze szkoły potknęłam się i upadłam uderzając głową o filar przed budynkiem.
-O Boże! Wiktoria nic Ci nie jest? - To znowu ona nauczycielka hiszpańskiego.
Pobiegła do mnie i pomogła mi wstać.
- Nie jestem tylko totalnym imbecylem. Poza tym wszystko w porządku
- Nawet tak nie mów. Jesteś jedną z moich najlepszych, a nawet najlepszą uczennicą. Tylko bywasz roztargniona. Po mojej twarzy spłynęła łza.
-Co się stało? Nie płacz, odwiozę Cię do domu, dobrze?- To pytanie było tak pełne ciepła, że starałam się jeszcze bardziej nie rozkleić.
-Dobrze.
Wsiadłyśmy do auta i ruszyła. Nie musiała się pytać gdzie mieszkam, bo parę razy po szkolnych uroczystościach mnie odwoziła.
                             ***
-Dziękuję - Powiedziałam trochę speszona.
-Co ty, nie ma za co. Przecież wiesz, że niedaleko mieszkam, więc to nie był problem.-Uśmiechnęła się.
Podziwiam ją. Nie ważne co się dzieje, Ona ciągle się uśmiecha.
-Do widzenia!-Rzuciłam i chciałam już wysiadać, gdy ona złapała mnie za ramię i powiedziała:
-Bądź silna wszystko się ułoży.- Przy tych słowach pomachała.
"Co ona miała na myśli?!" Weszłam do domu i krzyknęłam:
-Mamo, tato już jestem!
-Cześć Skarbie - Usłyszałam głos taty.
On nigdy nie mówi tak czule chyba, że z mamą wyjeżdżają w sprawach służbowych.
Wbiegłam do salonu i zaczęłam od pytań.
-Gdzie jedziecie i na ile? Czy mogę zostać sama? - Zaczęłam bombardować go pytaniami.
-Jedziemy na dwa tygodnie do Anglii i nie widzę przeszkód. Możesz zostać sama.- Spokojnym głosem odpowiedziała mama.
-Kocham Was! Dziękuję, a teraz przepraszam muszę siku.- Zaczęłam kierować się w stronę toalety.
-Obiad masz na stole. -Dorzuciła jeszcze mama.
Załatwiłam swoją potrzebę i poszłam do kuchni.

"O super, znowu rosół." Nie mając wyboru, zjadłam i poszłam do pokoju zrobić lekcje. Zmęczona całym dniem popełzłam się umyć. Później położyłam się i bardzo szybko ogarnął mnie sen.
------------------------------------------------------
Dziękuje za wszystkie odsłony!
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą lepsze.

Mój obiekt pożądaniaWhere stories live. Discover now