Rozdział 17

4.3K 176 13
                                    

-Czas iść spać. - Tylko jęknęłam na te słowa i przeszłam do pozycji siedzącej.
-Musimy? - Zapytałam.
-Owszem, szkoła, praca i rodzina na nas czekają.
-No wiem, wiem.
-Zmykaj do siebie i idziemy spać.  Rano będziesz padnięta.

Przeniosłam swój tyłek na własne łóżko po czym momentalnie zasnęłam.

-Spakowałaś wszystko? - Zapytała z rana Julia.
-Tak, a ty?
-Chyba tak.
-To sprawdź jeszcze!
-Dobrze mamo.
-Za młoda jestem na twoja mamę.
-W tych czasach wszystko jest możliwe.
-Trochę racji masz. Zbieraj się zaraz będzie Julio.
-Dobra, dobra mniej mnie zaczepiaj to będzie łatwiej.
-Teraz Cię zaczepiam. Okej, zapamiętam sobie.

Na lotnisko dojechaliśmy w miłej atmosferze. Śpiewając z radiem hity lata i śmiejąc się z naprawdę prozaicznych rzeczy.
-Dziękujemy Ci jeszcze raz za bycie nasza taxi.
-Nie ma za co dziewczyny, spokojnego lotu.
Wzięłam nasze walizki z bagażnika i podałam nauczycielce jej toboły.
-Szybko zleciało. - Uśmiechnęłam się.
-To zleciało, a zaraz zleci Ci szkoła.
-Tego się obawiam.
-Nie cieszysz się? Liceum, studia.
-Nie wiem czy chcę iść na studia.
-Dlaczego? Masz wielki potencjał.
-I wielce nienawidzę szkoły.
-Dużo o Tobie mówią w pokoju nauczycielskim. Prawie każdy nauczyciel uważa, że uczysz się świetnie, ale nie masz szacunku.
-Ja po prostu nie lubię jak ktoś udaje mądrzejszego niż jest. Jak polonistka może powiedzieć "cofnijcie się do tyłu"? Albo babka od historii "włanczam". Szlak mnie trafia, jak kurwa ma mnie czegoś nauczyć?
-Słowa, o tym też mówią. Powinnaś się hamować, bo szkodzisz tylko sobie.
-Wiem, przepraszam.
- Na moich lekcjach nigdy taka nie jesteś. Nigdy nie mogłam powiedzieć o Tobie nic złego, choć czasem pokazujesz innym, że są gorsi i głupsi.
-Dziwisz mi się? Ta klasa to zlepek półmózgów.
-O tym mówię. Nie każdy przyswaja tak łatwo wiedzę jak Ty. - Pokazała rząd białych zębów.
-Że jest mi niby łatwiej?
-Ile razy siedziałaś przy książkach? Zakuwałaś?
-Z matmy ostatnio. - Zrobiłam wygrany uśmiech.
-A inny przedmiot? - Uniosła brwi do góry.
-Słucham na lekcjach,a to że rozmawiam mi nie przeszkadza. Mam podzielną uwagę i ma  mi być z tym źle!?
-Nie burz się, nie ma być Ci źle. Nie musisz traktować ludzi jak debili z góry. Skoro mnie tak nie traktujesz, to potrafisz.
-Ty jesteś inna, wyjątkowa.
-To miłe, ale nie przesadzaj. Nauczycielka jak nauczycielka.
-Jak uważasz. Może się odprawimy?
-Dobrze, chodź już.
Odprawa przeszła bez większych problemów. Czas też zleciał czekając przed bramką. Weszłyśmy do samolotu.
-Mamy świetne miejsca.
-Nie ciesz się tak. Ja siedzę przy oknie. - Wytknęła mi język.
-Ej no! Podobno jesteś dorosła.
-Tylko na papierze. - Zaczęła się śmiać.
-Niech będzie, że jestem miła.
Gdzieś w połowie lotu, oczy zaczęły mi się przymykać i oparłam głowę na towarzyszce. Nie zasnęłam, ale było mi cholernie wygodnie miło. Po jakimś czasie Julia przytulila mnie ręką, a ja nie chcąc tego psuć, udałam że śpię. Czy to nie jest sen?

Mój obiekt pożądaniaWhere stories live. Discover now