Rozdział 12

5.3K 242 6
                                    

Obu­dziła mnie próba wyswo­bo­dze­nia się Julii z mojego obję­cia. Żeby nie robić nie­zręcz­nie dziw­nej sytu­acji po pro­stu uda­łam, że dalej śpię. Gdy usły­sza­łam szum wody zarzu­ci­łam na sie­bie ran­do­mowe ubra­nie i wyszłam w poszu­ki­wa­niu sklepu co wcale nie oka­zało się takie łatwe, a jesz­cze trud­niej­sze było zaku­pie­nie cze­goś prze­ciw­bó­lo­wego ni cho­lery nie mogłam się dotrzeć ze sprze­dawca. Osta­tecz­nie w akcie despe­ra­cji poka­za­łam mu zdję­cie, bo wszyst­kie moje próby angiel­sko-hisz­pań­skie nie przy­nio­sły skutku. Zdzi­wie­niem dla mnie była cena leku, ale może po pro­stu mnie nacią­gnął. Po dro­dze wstą­pi­łam do knajpki bio­rąc śnia­da­nie na wynos. Gdy wró­ci­łam Julia leżała w łóżku sku­lona, czyli na­dal źle się czuła. Chcia­łam być jak ninja lecz moje zdol­no­ści manu­alne jak zawsze legły i ude­rzy­łam w szafkę z któ­rej pospa­dały buty.

„Kurwa! Ty upo­śle­dziu w skła­dzie por­ce­lany..." skar­ci­łam się w gło­wie.

-Gdzie byłaś? Nie zosta­wi­łaś żad­nej kar­teczki, nie krzyk­nę­łaś! Nie ma tu samo­wolki jesteś pod moją opieką. – Wyda­wała się być lekko zbul­wer­so­wana.

-Kto tu jest pod czyją opieką? Byłam w paru miejscach mam prze­ciw­bó­lowe proszki bo za pewne boli PANIĄ po wczo­raj głowa, a wra­cają wstą­pi­łam po coś na śnia­da­nie. Nie liczę, że jesteś zdolna do opusz­cze­nia pokoju hote­lo­wego na ten moment. A uzna­łam, że lepiej wydać mniej i zjeść dobrze.-Zdener­wo­wana prze­bie­giem tej roz­mowy dałam nauczycielce moje zakupy.

-Ja... ja prze­pra­szam. -W jej gło­sie można było czuć skru­chę.

Ale prze­sa­dziła, tak wiem to ona jest moim opiekunem! Nato­miast wczo­raj dała ciała. Czło­wiek się stara, a i tak zawsze pod górkę. Wzię­łam czy­sta bie­li­znę i uda­łam się do łazienki.

Po prysz­nicu jak turecka kró­lowa z tur­ba­nem na gło­wie w samej bie­liź­nie wró­ci­łam po resztę ubrań, bo jak się oka­zało na zało­żo­nym wcze­śniej zesta­wie zna­la­zła się woda z mojej kąpieli. Nie wiem jak to robię, ale zawsze pół łazienki jest mokre.

Zdzi­wiony wzrok Julii prze­lu­stro­wała mnie lecz chyba po moim jakże zacnym mono­logu nie ode­zwała się teraz nawet sło­wem.

Już ubrana wró­ci­łam i z jej łóżka, bo jak widać dalej nie potrafi o sie­bie zadbać zabra­łam siatki i wyję­łam jedze­nie oraz lek. Nala­łam jej wody w szklankę i na opa­ko­wa­niu zjedze­niem poło­ży­łam tabletkę. A sama wzię­łam się za jedze­nie.

-Dzię­kuje. -Powie­działa to led­wie sły­szal­nie.

-Nie ma za co. Ale od razu trzeba było mnie zje­bać od góry do dołu. A to nie ja pra­wie zarzy­ga­łam Cie­bie... Ja nie mam nic prze­ciwko. Trak­tuje ten wyjazd jako fajne waka­cje. Ale nie jestem nie­od­po­wie­dzialna i jeżeli zamie­rza­ła­bym nie wró­cić zosta­wi­ła­bym liścik. Wyszłam z tro­ski o Twoją głowę, która jak widzę daje Ci popa­lić. -Mówiąc to poczu­łam się pew­nie i fry­wol­nie pozwa­la­jąc sobie zabluź­nić.

-Słow­nic­two. -Zmarsz­czyła brwi.

-Mogła­byś się zde­cy­do­wać na jakich sto­sun­kach w tym momen­cie jeste­śmy! For­malne czy kole­żeń­skie. Dajesz tak sprzeczne sygnały, aż mam ochotę... a z reszta po co ja się pro­du­kuje. Zde­cy­duj się jest miło czy zamie­rzamy zwa­lić sobie cały wyjazd. Przy czym wra­camy do trak­to­wa­nia uczeń nauczy­ciel.
„Nosz kurwa tylko tyle masz do powiedzenia... słownictwo młoda damo tak nie wypada! Gdzie twe maniery?"

Mój obiekt pożądaniaWhere stories live. Discover now