Part 66

1.6K 92 5
                                    

To sala urzędu cywilnego stałem na środku jak idiota patrząc na moją śliczną Alex.

Miała na sobie białą suknie ślubną i patrzyla na mnie śmiejącymi oczyma. Tak ona śmiala mi się w twarz. Więc to jej sprawka?

Moja Śmierć zdjęla kaptur.

- Ale mialeś mine - zarechotał Ash zmywając biały podkład z twarzy.  - Bosz.. nigdy się tak dobrze nie ubawiliśmy Hemmings!

- Zabije was wszystkich - mruknąłem pod nosem

Alex podeszła do mnie. Jaka ona piękna...

- Wybacz chcialam żebyś mial co wspominać - zamknęła oczy gdy moja dłoń głaskała jej policzek

- Udało ci się, umierałem ze strachu!

- Gotowi?

Do sali wszedł pastor. Bylem w tak wielkim szoku że zorganizowała to tak szybko.

Trzymając jej dłoń podeszliśmy do ołtarza. To było uczucie nie z tej ziemi, nadal nie wszystko do mnie docieralo.

- po co właściwie były te plastry...? - szeptam jej do ucha w trakcie paplaniny Pastora

- ahh.. mam odciski od tych butów - odpowiedziała ze śmiechem

Serio....

Pastor ogłosił nas mężem i żoną. Rozpierała mnie duma i radość. Alex uroniła łzę otarłem ją i przyciągnąłem do siebie by pocałować pannę młodą.

- Luke...?

- Alex, Ash?

- rodzice!? - zdziwiłem się, Alex równie mocno co ja!

###

błahaha xd napewno się domyślaliście, co? xD

zaraz koniec tego ff ^^ nie mam juz pomysłu by ciągnąc tego tasiemca ;)

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdeczki :)

lov u ♡♡

LukeyMickeyCalAsh

my boyfriend // l.h.Where stories live. Discover now