☆10☆

7.2K 328 7
                                    

Obudziło mnie mocny wstrząs. Rozejrzałam się na około i uświadomiłam sobie, że siedzę w samolocie i właśnie wylądowaliśmy na lotnisku. Kiedy samolot się zatrzymał, szybko odpiełam pas i wyszłam z samolotu. Przeszłam przez halę lotniska i przed wejściem czekałam na moich rodziców. Po pięciu minutach przyszli. Wsiadliśmy do pierwszej lepszej taksówki, matka podała kierowcy adres i ruszyliśmy w stronę nowego domu. Wcale nie cieszę się na tą myśl. Zamieszkam w Warszawie, będę chodzić do szkoł, w której uchodzę za kujonkę, a moje życie będzie opierało się na graniu w cs-a, bo nic ciekawszego nie będę miała do roboty. Oto moje przyszłe "lepsze" życie.
Po piętnastu minutach byłam miejscu. Przedemną stał średniej wielkości dom z dużym ogrodem. Nic nadzwyczajnego. Przed wejściem rodzice dali mi pilota do furtki, bramy, garażu i klucz do drzwi. Weszłam do środka. Po lewej stronie wiatrołapa stała ogromna szafa. Zdjełam buty i przeszłam dalej. Po lewej stronie wybudowana była kuchnia, dominowała w niej biel i czerń, po prawej stronie był salon z ogromną kanapą i telewizorem, wielkości mamuta. W salonie były jasne panele i ściany w kolorze kawa z mlekiem oraz ciemnobrązowe szafki. Na bocznej ścianie były drzwi wyjściowe na taras i do ogrodu. Tuż obok kuchni były schody z ciemnego drewna, a obok nich łazienka. W łazience były białe kafelki i drewniane szafki. Weszłam po schodach na górę, schody prowadziły na korytarz, miał jasne podłogi i szare ścian. Weszłam do pierwszych drzwi po lewej stronie - sypialnie rodziców. Odrazu wyszłam z tego pokoju. Następny pokuj to łazienka. Miętowo biała z białymi szafkami i ogromną wanną. Następnym pokojem był, jak zgaduje pokuj gościny. Granatowe ściany, biała wykłdzina zamiast podłogi i jasno drewniane meble. Następny musi być mój pokój. Otworzyłam powoli drzwi i okazało się że dobrze zgadłam. Ściany w różnych odcieniach szarości, białe meble i biała wykładzina zamiast paneli. Mega, mega, mega. Po prawej stronie drzwi była pusta ściana z miejscami na powieszenie zdjęć i dwoma parami białych drzwi. Otworzyłam pierwsze - garderoba. Po lewej stronie szafka na buty, dalej zwykłe szafy na ubrania w połowie wypełnione. Później zobacze co tam jest. Drugie drzwi były do łazienki. Miała biało czarne kafelki, białe szafki i wannę. Na przeciwko drzwi do łazienki i garderoby stało białe biórko, a nad nim wisiała półka. W rogu stało dwu osobowe łóżko. Tuż obok niego stała szafka. Na środku leżały trzy ogromne puffy. Na wprost drzwi były drzwi na balkon. Wyszłam na niego. Jak się okazało był dość spory. Był zadaszony, miał lampki i krzesła oraz stolik. Ku mojemu zdziwieniu z balkonu poprowadzone były schody do ogrodu. Będę miała jak wymykać się z pokoju. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Czas zacząć rozpakowywać rzeczy. Nad drzwiami wisiał zegar, który wskazywał 12:00. Rozpoczęcie roku właśnie się skończyło. Trudno, nie żałuję, że mnie tam nie było. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół po moją walizkę i torbę sportową. Zatachałam ją na górę i położyłam na środku pokoju. Zaczełam od zostawienia rzeczy w łazience, bo jak się okazało, było wszystko, oprócz kosmetyków, jeśli moi rodzice myślą, że jak zostanę kujonem to nie będę się malować to się mylą.
Potem rozpakowałam ubrania i obejrzałam te co miałam w garderobie. Same swetry, spódnice i sukienki. Jak ja mam funkcjonować? Mam jeszcze dzisiajszy dzień na przyzwyczajaenie na "nowe" życie. Po rozpakowaniu ubrań wyjełam resztę rzeczy, czyli elektronikę, zdjęcia i jakieś pierdołki do których jestem przwiązana. Niektóre zdjęcia włożyłam w wisząnce na ścianie ramki, a resztę schowałam do albumu i włożyłam do szuflady.

Black strongDonde viven las historias. Descúbrelo ahora