☆30☆

5.1K 269 2
                                    

Wyszłam z łazienki i ruszyłam do kuchni, w której nadal siedział Dawid. No cóż, ja też muszę coś jeść. Nie zwracając uwagi na chłopaka wyjełam z lodówki jogurt i przystąpiłam do szukania płatków. Z tego co pamiętam są w drugiej szafce od lodówki. Otworzyłam, strzał w dziesiątkę wyjęłam je i wsypałam do jogurtu. Schowałam resztę płatków do szafki i z szuflady wyjęłam łyżeczkę. Zaczęłam jeść moją kolację opierając się o blat kuchenny. Czułam wzrok Dawida na sobie, ale mimo wszystko nie chciałam patrzeć w jego stronę. Szybko zjadłam kolację i ruszyłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon i usiadłam na łóżku. Ustawiłam budzik i zaczęłam pisać z Isaciem, po chwili napisał także do mnie Kevin, więc pisałam też z nim. Było śmiesznie, o 22 odłożyłam telefon i odpłynełam w krainę morfeusza.

Rano obudził mnie dzwonek budzika. Wyłączyłam go i podeszłam do  szafy. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej czystą bieliznę, dżinsy z dziurami i koszulkę z nadrukiem. Przebrałam się szybko i wyszłam z pokoju. Ruszyłam w stronę łazienki. Zapukałam do drzwi i chciałam wejść, ale ktoś ze środka krzyknął zajęte. Przeszłam więc obok łazienkowych drzwi i poszłam do kuchni. Siedział w niej Konrad, przywitałam się z nim.

- Hejka - powiedziałam i go przytuliłam.

- Cześć - odpowiedziała i odwzajemnił uścisk. Zaczęłam poranną pogawędkę z chłopakiem i otworzyłam lodówkę. Powiem tak, jak można nie mieć nic w lodówce, ja pierdole.

- Hm, Konrad?  - powiedziałam pytającym tonem.

- Tak? - zapytał chłopak

- Czy wy zawsze macie pustą lodówkę?

- Yy, no jak ktoś raczy pojechać do sklepu to jest pełna.

- Boże, co ja mam zjeść na śniadanie? Kawałek starej szynki czy spleśniały ser? - powiedziałam bardziej do siebie niż do chłopaka.

- Jak chcesz to po szkole możemy jechać do sklepu, a na dolnej półce lodówki jest dżem. Chyba jedyna normalna tam rzecz - powiedział Kondrad i zaczeliśmy się śmiać.

- Dobra, to pogadaj z chłopakami i możemy jechać, tylko ostrzegam, jak ja robie zakupy to nie zawsze jest to bezpieczne.

- Dobra, wezmę to pod uwagę  - powiedział chłopak i zaczeliśmy się śmiać. Wyjęłam z lodówki dżem, z szafki chleb i zrobiłam sobie kanapkę. Po chwili do kuchni przyszedł Filip.

- Hejka brat - powiedziałam

- Cześć siostra - odpowiedział. Widać, że był jeszcze zasypany. Otworzył lodówkę i zaczą przyglądać się jej wnętrzu, po chwili zaczą się drzeć:

- Czy w tym domu do jasnej cholery chociaż raz mogłoby być coś do jedzenia! Czy nikt kuźwa nie może ruszyć zada i iść do sklepu!

- Filip, dzisiaj po szkole jedziemy na zakupy, więc nie będziesz musiał rano drzeć mordy - powiedział Kondrad i poklepał go po ramieniu.

- Dobra, może w końcu będzie co jeść - powiedział Filip. W tym momencie drzwi od łazienki otworzyły się i wyszedł z nich Damian. Podszedł do nas i powiedział:

- Czego się tak kurwa drzecie?

- No bo znowu nie ma nic w lodówce - odpowiedział Kondrad.

- A, wnioskuję, że po szkole jedziemy do sklepu - powiedział Damian.

- Starzał w dziesiątkę, a teraz spadam wam zająć łazienkę - powiedziałam i ruszyłam do danego pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i ogarnęłam, że nie wzięłam kosmetyczki. Wyszłam i ruszyłam do mojego pokoju. Wzięłam kosmetyki i ruszyłam spowrotem do łazienki. Zauważyłam Dawida, który też zmierzał w tym samym kierunku co ja, więc szybko go wyprzedziłam, weszłam do łazienki i zaminęłam drzwi. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyjęłam z kosmetyczki kosmetyki i zaczęłam się malować. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z toalety. Zaniosłam kosmetyki do pokoju i zabrałam moją torbę z szafki. Wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju. Zauważyłam Filipa, który właśnie wychodził z domu.

- Filip! - krzyknęłam. Chłopak się odwrócił i powiedział

- Coś się stało?

- Nie, zawiózł byś mnie do szkoły?

- Spoko, ubieraj się i jedziemy - powiedział chłopak. Założyłam jak zwykle czarne conversy za kostkę i narzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę, bo na dworze było już chłodno. Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy do windy. Akurat była na naszym piętrze, więc w nią wsiedliśmy i zjechaliśmy do garażu. Usiedliśmy w samochodzie Filipa i ruszyliśmy w stronę szkoły.

Black strongDonde viven las historias. Descúbrelo ahora