☆29☆

5K 256 9
                                    

Razem z chłopakami dużo gadaliśmy. Cały dzień nam miną na rozmowie. Dawid nie wyszedł z pokoju ani razu, tylko raz zawołał Filipa i się chyba porządnie pokłócili. No cóż egoista to trudny zawód. Siedzę w moim pokoju i tak sobie myślę, co mam teraz do roboty, ale chyba nic, więc zadzwonię do Isaca. Wziełam telefon i nacisnęłam kontakt chłopaka. Odebrał po drugim sygnale:

- No co tam słońce

- A nic, tak dzwonię, bo nie mam co robić.

- A jak z rodzicami? - zapytał chłopak i po chwili namysłu dalej kontymuował - mam ci załatwić lot do Maiami? Wracasz do mnie?

- Może kiedyś do was przylecę, ale narazie przeprowadziłam się do brata - powiedziałam.

- Czyli już mnie nie kochasz? Jak śmiesz wogóle do mnie dzwonić?

- Nadal cię kocham bejb, nie martw się. A mieszkam z bratem i jego trzema kolegami, tymi co myślą że są tacy super, opowiadałam ci o nich, wiesz którzy?

- No ten Kondrad, Dawid i Damian? - zapytał Isac.

- No tak dokładnie ci. I teraz mnie słuchaj.

- Poczekaj bo coś przerywa, jezu nie mogę cię słuchać, bo strasznie przerywa. Halo, Angel, słyszysz mnie, halo? Ziemia do Angel, zrobiłem ci gofry, z tofi. Słuchaj mnie. Halo, halo - czy on prowadzi jakiś wewnętrzny monolog?

- Już skończyłeś?

- Myślałem, że się nabierzesz.

- Tak, jak zaczniesz gadać sam do siebie, to napewno się na biorę - powiedziałam ironicznie.

- Dobra, dobra, kończ tą historię życia.

- No więc Filip mnie przywiózł do mieszkania, rozpakowałam się i zaczęłam z nim gadać, no i oni wtedy wrócili do domu. Filip mnie przedstawił, ja coś tam powiedziałam i Damian i Kondrad mi się przedstawili, a Dawid zaczął mierzyć mnie wzrokiem, więc ja spojrzałam na niego wyzywającym wzrokiem, więc on spojrzał mi w oczy i zaczeliśmy się nawzajem zabijać wzrokiem, a potem on sobie poszedł do swojego pokoju i nie wyszed z niego nadal, a my z chłopakami poszliśmy sobie gadać. No więc tak w skrócie wyglądał mój dzień.

- Powiem tak, jak ty z tym Dawidem się nie pozabijacie to będzie cud.

- Dzięki za wyrazy współczucia - powiedziałam i się zaśmiałam

- Dobra, nie przesadzajmy, nie jest tak źle.

- No w sumie to zawsze mogło być gorzej.

- Dobra, Angel, popiszemy jeszcze później, albo nie, a ja muszę jechać na zakupy, bo mam pustki w lodówce - powiedział Isac ze smutkiem.

- Pa wariacie.

- Pa moja wariatko - rozłączyłam się. Zeszłam z łóżka i spojrzałam na zegarek  19:19. Ktoś mnie kocha, uśmiechnęłam się na tą myśl i położyłam telefon na biurku. Podłączyłam go do ładowania i wyjrzałam za okno. Było już dość ciemno, więc nie można było za wiele zobaczyć, z resztą i tak się nic nie działo. Wzięłam koszulkę Isaca i krótkie, dresowe spodenki z szafy i ruszyłam w stronę drzwi od mojego pokoju. Nacisnęłam klamkę i wyszłam. W kuchni siedział Dawid i przygotowywał sobie kolację. Był odwrócony plecami, więc stanęłam i chwilę mu się przyglądałam, po chwili otrząsnęłam się i ruszyłam do łazienki. Weszłam do pomieszczenia i zamknęła drzwo na zamek. Położyłam ubrania na szafce i odkręciłam kurek z gorącą wodą. Zaczęłam się powoli rozbierać i wchodzić do wody. Gdy woda napełnia już ponad połowę wanny zakręciłam lecącą wodę i rozłożyłam się w wannie. Powoli zanurzyłam włosy w wodzie, a następnie całą twarz. Po chwili wynurzyłam się na powierzchnię i otarłam wodę z oczu. Wtarłam w siebie waniliowy żel pod prysznic i szampon we włosy. Spłukałam żel i szampon i rozkoszowałam się kompielą. Po dwudziestu minutach wyszłam z wody. Wytarłam się w miękki ręcznik i założyłam przygotowane ubrania.

Black strongWhere stories live. Discover now