To powraca

1.9K 102 26
                                    

Przebudzam się lekko i pomału otwieram oczy. Budzi mnie jasne światło słońca. Widzę swoje odbicie w lustrze. Spinam lekko mięśnie, gdy dostrzegam rękę Felix'a na mojej talii. Powinnam była spać z nim twarzą w twarz. Nie, nie. Byłoby pewnie o wiele gorzej.

Zsuwam z siebie jego dłoń bardzo delikatnie, a potem schodzę z łóżka. Nie budzę go całe szczęście. Collins śpi w najlepsze, a mnie nękają wspomnienia z nocy. Nie patrzę na niego już tak samo. Nie jest to Felix, jakiego poznałam na balu. Tamten nie miał osobowości. Ten wyrzucił z siebie wszystko, co w nim siedziało, a teraz w końcu jest szczęśliwy. W sumie to chyba nie jest szczęśliwy, ale na pewno czuje się lepiej, kiedy dał upust emocjom.

Uśmiecham się na widok jego spokoju na twarzy i idę do łazienki. Tam się szybko ogarniam i przebieram w luźniejszą granatową sukienkę. Skoro dziś jest bezchmurne niebo, to nie powinno być mi zimno. Robię swój codzienny makijaż i poprawiam fale na włosach. Wyglądam przyzwoicie i wracam ponownie do pokoju.

- Jak się spało? - pyta się Felix, kiedy zamykam drzwi. Chłopak zdążył się już ubrać i w miarę ogarnąć. Jak on może brać to wszystko z taką łatwością i pytać się mnie, czy dobrze spałam? Ja mu teraz nawet głupiego cześć nie powiem, bo czuję się dziwnie w jego obecności. - Coś nie tak?

- Nie, nie - mamroczę i przeczesuję włosy palcami. Zmuszam się na lekki uśmiech, a Felix momentalnie weseleje. Nie wiem już jak się przy nim zachowywać. - Pomyślałam, że możemy pójść do Cole's, skoro mamy weekend.

- Brzmi fajnie - stwierdza, zakładając swoją jeansową kurtkę na siebie. - Ktoś jeszcze idzie?

- Pewnie tylko my - odrzekam, a zaraz rozlega się pukanie do drzwi. To pewnie Alice. - Czekaj chwilę!

Macham rękami do Collinsa, a on szybko wychodzi przez okno na dach. Oddycham z ulgą i otwieram drzwi. Siostra opiera się o framugę i wręcza mi kartkę. Ostatnio rzadko gadamy. Martwi mnie to.

- Masz tu napisane dokładnie, o której jest wizyta, gdzie i kiedy - ucina szybko, ale nadal stoi w progu. Kiwam lekko głową, a ona dostrzega coś za mną. Nie odwracam się. - Nie zimno ci z tym otwartym oknem?

- Ani trochę - przyznaję z uśmiechem, a ona się chamsko wpycha przede mnie i podchodzi do okna. - Alice, nie musisz.

- Co on tu robi? - pyta się, gdy widzi Felix'a. Krzywię się z własnej porażki. - Wchodź do środka, cukiereczku.

- Ale wtopa - mamroczę pod nosem, a Collins staje obok mnie. Siostra mierzy nas groźnym wzrokiem.

- Gdyby to był Stiles albo Scott, to bym się cieszyła, ale na jego widok chce mi się wymiotować - oznajmia, po czym wychodzi teatralnie z pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Gdyby to był Stiles albo Scott, to bym się cieszyła, ale na jego widok chce mi się wymiotować - oznajmia, po czym wychodzi teatralnie z pokoju. Nie mogę oczywiście nie wspomnieć, że na koniec trzaska drzwiami, że aż podskakuję lekko w miejscu.

- Czemu twoja siostra mnie nienawidzi? - pyta cicho Felix, a ja wzruszam ramionami. - A no tak. Leżałaś przeze mnie w szpitalu.

- Strzał w dziesiątkę, Obserwatorze - mówię oficjalnie, a Collins spogląda na mnie kątem oka.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz