Ten chłopak jest potworem

1.5K 98 3
                                    

- Scott, nie obchodzi mnie to, że nie chcesz, żebym jechała na lodowisko, ale właśnie to robię. Buziaczki, kumplu - nagrywam się na jego pocztę głosową i wciskam telefon między kolana. Komórkę znalazłam wcześniej w kieszeni kurtki, pewnie Felix mi ją tam włożył.

Już trochę ciemno, szczerze mówiąc.

Jadę tam, bo chcę znaleźć w końcu moją siostrę. A nóż tam będzie i będę mogła zabrać ją do domu. Wiem, że znowu robię ogromną głupotę, ale to Alice - moja jedyna nadzieja. Dziwnie mi było przez tyle czasu nie mieć jej przy sobie. Nie wiem jeszcze, jak to zrobię, ale muszę ją odzyskać, zanim będzie za późno.

Momentalnie przypomina mi się jedna sprawa. Biorę ponownie komórkę i wybieram numer rudowłosej.

- Mam nadzieję, że właśnie do mnie jedziesz - słyszę od razu jej głos.

- Niestety nie, przepraszam, ale dziś nie dam rady.

- Chyba sobie żartujesz. Miałyśmy robić sobie maseczki i zrobić cię raz na bóstwo! Allison też się już wkurzyła na ciebie - piszczy w słuchawkę, aż się krzywię.

- Następnym razem pozwolę ci nawet pomalować mi paznokcie - obiecuję jej, choć nienawidzę mieć pomalowanych paznokci, bo lakier po jednym dniu mi schodzi, więc gdzie w tym sens?

- Niech ci będzie - naburmusza się i rozłącza.

Jestem już pod budynkiem. Parkuję samochód niedaleko i chwytam plecak. Wysiadam szybko z auta i pędzę do środka. Panuje tam straszna cisza, a po chwili głośny ryk. To sprawia, że chowam się za ścianką otaczającą lodowisko i oglądam wszystko z ukrycia. Jest tam Erica z Isaac'em, a obok stoi Derek. Na maszynie do gładzenia lodu siedzi Boyd, a Scott patrzy na nich z przerażeniem.

Blondynka podchodzi do McCalla z wysuniętymi kłami. Wtedy Scott kuca na lodzie, sprawiając że on pęka. Z jego rąk wyrastają długie paznokcie, a na twarzy pojawia się dodatkowe owłosienie. Zasłaniam usta dłońmi, żeby stłumić krzyk. To nie może być prawda. Nie mogę w to uwierzyć. Scott jest wilkołakiem, który właśnie zaczyna walczyć z resztą.

Isaac ląduje na drugim końcu lodowiska, a zaraz obok Dereka pojawia się Alice, która dołącza do walki. Ją już też przemienił. Wszystko poszło na marne. Cała moja nadzieja, wszystkie starania. To koniec. Opieram się z bólem o ścianę i wyciągam pistolet z plecaka. Jego chłód w moich dłoniach nie wydaje się właściwy, ale chcę coś zrobić, a wręcz muszę.

Znowu wyglądam zza ściany, a widzę, jak cała trójka okłada Scotta. Derek jest teraz idealnym celem. Wystawiam lekko broń i kieruję ją w Hale'a. Spust wydaje z siebie kliknięcie, a pocisk leci z ogromną prędkością. Strzał w nogę zaliczony. Facet spogląda na mnie z ogromnym rykiem i zaczyna do mnie podbiegać. Chyba go zbytnio nie skrzywdziłam tą kulą.

- Co ty wyrabiasz? - warczy na mnie, a oczy świecą mu się na czerwono. Stawia mnie brutalnie do pionu. - Jestem Alfą, co ty sobie myślisz?

- To było za skrzywdzenie mojej siostry - wyduszam z siebie, a on uśmiecha się kpiąco.

- Ona tego sama chciała. Złożyłem jej tylko propozycję, a ona ją przyjęła - tłumaczy, a mi się w to wierzyć nie chce. - Chciałabyś żyć z rakiem w świadomości, że wkrótce umrzesz? Wybrała lepsze wyjście.

- Zamieniłeś ją w potwora! - drę się, a kątem oka widzę, jak Scott dostaje mocny łomot. - A ta walka jest nie fair.

- Mówiłem mu, że mógł się wycofać, ale mnie nie posłuchał. Takie są tego skutki. - Puszcza mnie i nie stoję już na palcach. - Daj mi się zająć moimi sprawami.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfWhere stories live. Discover now