Rozdział 4

901 70 17
                                    

- Eva, to jest William. William to jest Eva. - przedstawił Jonas - Chyba nie jesteś zła? Zapomniałem wspomnieć, że jego też zaprosiłem. 

Nie no, co ty Jonas. Żaden problem. Ja też czasem zapominam o takich rzeczach jak poinformowanie kogoś, że przyprowadzam do jego domu całkiem obcego człowieka. 

- Nic się nie stało. Witaj William. Witaj chłopaku, który wciąż nie zdradził mi swojego imienia - powiedziałam patrząc na znanego mi już bruneta.

Chłopak podszedł do mnie, pochylił się i szepnął do ucha:

- Wystarczy Chris.

A ja wybuchnęłam śmiechem. Dopiero wtedy wszystko stało się dla mnie jasne. Cała grupka popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem, na co spaliłam buraka.

- Po prostu usiądźmy - powiedziałam wciąż czując wzrok na sobie.

- Może Chris miała rację co do tych prochów? - wyszeptała Vilde na co reszta zaśmiała się kręcąc głowami z rozbawienia.

To rozluźniło sytuację. Uznaliśmy, że siedzenie na kanapie nie jest na tyle wygodne jak siedzenie na podłodze dlatego usiedliśmy na futerkowym dywanie tuż przy kominku. Po chwili zjawiła się Noora i Sana, więc nadszedł czas wybierania pizzy.

- Ananas? Kto lubi ananas! Jak można tak skrzywdzić pizze? 

- Nie lubię pieczarek

- Mam uczulenie na oliwki

- Nie jem owoców morza...

I tak minęło nam pół godziny. W końcu każdy był zmęczony wykłócaniem się i wszyscy uznali, że zjedzą cokolwiek co się nie rusza i nie jest żywe. Zamówiliśmy klasyczną pizze z serem i salami. Chłopcy odebrali jedzenie i po chwili wszyscy zaczęli się zajadać. 

- Jesteś brudny! - zaśmiał się Isak patrząc na Jonasa.

- Gdzie? Tu? - przetarł sobie prawy policzek.

- Trochę wyżej 

- Tu? - zapytał.

Isak westchnął, podszedł, wytarł policzek Jonasa z keczupu i oblizał palec. 

- Tu głuptasie - zaśmiał się blondyn.

- Dzięki - uśmiechnął się Jonas.

- Ooo jak słodko! - powiedziała Noora - Bylibyście cudowną parą!

- Przestań! Nie jestem homo! - zaprzeczył Jonas śmiejąc się i rzucając poduszką w dziewczynę.

- No właśnie - powiedział Isak z uśmiechem na twarzy - Nie róbcie z nas gejów.  

- Dobra, dobra słodziaki. Pozostaje jedno pytanie. Co robimy? - Zapytał Magnus.

- Nocka NIE MOŻE odbyć się bez gry w butelkę! - oznajmiła Vilde - Chociaż w sumie dla odmiany może zagramy w ,,Nigdy nie"...?

- O nie, ja odpadam - powiedziała Sana - Z resztą, chyba KAŻDY stąd wie co robiłaś. 

- Co to miało znaczyć? - zapytała z oburzeniem blondynka.

- Właśnie to - odpowiedziała dziewczyna patrząc prosto w oczy ,,przeciwniczce".

- Stop dziewczyny. Gramy w ,,Nigdy nie". - zadecydował Jonas przerywając sprzeczkę.

Stworzyliśmy ,,koło", napełniliśmy kieliszki wódką i zaczęliśmy grę.

- Dobra, zaczynam! Nigdy nie zgonowałam - powiedziała Noora.

Vilde, Jonas, Chris, William, Isak i Magnus wzięli kieliszki i napili się. 

- Nigdy się nie zakochałem - oznajmił William.

- Nigdy? - spytała Noora.

- Nigdy - odpowiedział.

Cała reszta się napiła, razem ze mną. Nawet Chris, co lekko mnie zdziwiło.

- Nigdy nie byłem w związku dłużej niż miesiąc - zaśmiał się Chris na co William odpowiedział takim samym wybuchem śmiechu.

Tym razem nie piłam. 

- Nigdy nie paliłam papierosów - powiedziałam.

Chris popatrzył na mnie i tyrpnął mnie kolanem po czym uśmiechnął się i wziął kieliszek do ręki, tak samo jak reszta. 

- Noora! - zdziwiła się Sana.

- Nie lubię. To śmierdzi ale wszystkiego trzeba spróbować, prawda? - oznajmiła wzruszając ramionami.

- Ja nie śmierdzę! - zaczął się bronić William.

- Willhelm, uspokój się już. - odpowiedziała śmiejąc się, na co on popatrzył jej prosto w oczy i uśmiechnął się. 

- Teraz ja! Nigdy nie doszłam do ostatniej bazy. - powiedziała Vilde.

Popatrzyłam na resztę. Jonas, Isak, Chris i William napili się. 

Pół godziny później skończyły nam się ,,zapasy", dlatego musieliśmy zakończyć zabawę. Po za tym Jonas i Vilde byli już lekko wstawieni. Ustaliliśmy, że wszyscy śpią w salonie, więc zajęłam się szukaniem koców, poduszek i śpiworów. 

- Muszę do łazienki - oznajmił Jonas potykając się o własne nogi.

- Zaprowadze cię - powiedział Isak podtrzymując przyjaciela.

Właśnie miałam pójść do pokoju mamy po dodatkowe koce kiedy zauważyłam, że w łazience są lekko otwarte drzwi. Usłyszałam ,,JONAS, SIKAJ DO KIBLA" i zaśmiałam się pod nosem. Znalazłam parę milusich kocy i ponownie przeszłam obok łazienki. Tym razem było cicho. Stanęłam przed drzwiami i zamarłam. Zobaczyłam Jonasa przypartego do ściany przez Isaka. Całujących się. 

- To twoje zboczenie? - wyszeptał prosto do mojego ucha Chris. 

Przez cały ten szok nie zauważyłam, że przyszedł. Jego głos przeszedł przez całe moje ciało i wywołał dreszcze. Wziął koce z moich rąk, a ja nie zaprzeczyłam, ponieważ bałam się, że Isak usłyszy nas i odkryje, że ich widziałam. Poszłam za Chrisem do salonu, gdzie była reszta. Chłopak poszedł do Williama. Wziął od niego paczkę fajek i podszedł do mnie. 

- Chodź. - powiedział i ruszył w stronę wyjścia. 

Spojrzałam na resztę. Vilde opierała się o ramię Magnusa, który czule głaskał ją po głowie, Noora siedziała z Saną, choć jej spojrzenie wędrowało do Williama, który także na nią patrzył. Nikt nie zwracał na mnie uwagi więc szybko wymknęłam się z domu. Chris siedział na podeście. Usiadłam obok. Siedzieliśmy w milczeniu. Patrzyłam przed siebie, jednak czułam jego wzrok na sobie. Obróciłam się w jego stronę, a nasze spojrzenia spotkały się. W ustach miał papierosa. 

- Masz. - powiedział dając mi fajkę do ręki. 

- Nie palę - odpowiedziałam.

- Wiem - uśmiechnął się - Spróbuj

Niepewnie wzięłam papierosa do ust, a on mi go zapalił. Zaciągnęłam się. Poczułam jak dym wypełnia mi gardło. Zaczęłam kaszleć. 

- Spokojnie. Jeszcze raz. - powiedział i zaciągnął się, aby pokazać jak to zrobić.

Spróbowałam jeszcze raz. Znowu poczułam to okropne uczucie w gardle, jednak nie było tak źle jak za pierwszym razem. Wypuściłam powietrze z ust.

- Dobrze. - pochwalił.

- W końcu zostanę zawodową palaczką - stwierdziłam ze śmiechem i z myślą, że nie pasuje mi papieros w ręce

- Nie rób mi tego - powiedział wypuszczając dym z ust.

- Dlaczego? - spytałam.

- Bo nie lubię jak dziewczyny palą. - odpowiedział.

- Przecież sam mi dałeś papierosa!

- W końcu musiał być ten pierwszy raz - oznajmił ze złośliwym uśmieszkiem puszczając mi oczko.

CLOSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz